Kobieta w kratowanym płaszczu i dżinsach trzyma biały smartphone, ekran pokazuje przychodzące połączenie z wyświetlonym numerem telefonu.
LINKI AFILIACYJNE

Rozpoznałam scam w ostatniej chwili. Prawie straciłam kilka tysięcy złotych

11 minut czytania
Komentarze

Jako redaktorka serwisu technologicznego, jestem świadoma zagrożeń i wiem, jakie metody na scam stosują cyberprzestępcy. W tym przypadku jednak to nie miało żadnego znaczenia. O tym, jak nawet będąc bardzo ostrożną i uważną, można dać się oszukać, przekonałam się na własnej skórze.

Moja czujność nic nie dała

oszust
Fot. Ilustrati / Unsplash

Naszym zadaniem jako redaktorów portalu technologicznego jest m.in. informować czytelników o metodach cyberprzestępstw i zaszczepić w nich czujność na niektóre przebiegłe działana, które wykorzystują oszuści. Można zatem stwierdzić, że jestem na bieżąco z tym, co dzieje się w świecie cyfrowego scamu czy spoofingu przez telefon. Jak się jednak okazuje, zwieść można nawet najbardziej świadomą zagrożeń osobę. A ja za taką się uważałam do momentu aż sama prawie nie padłam ofiarą scamu.

Telefon, który nie wydawał się podejrzany. To był scam

Prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą i, choć korzystam z pomocy księgowego, nadal o wiele aspektów funkcjonowania firmy muszę martwić się sama. Zresztą, kto ma, ten wie. Szczególnie na początku konieczność dostarczania i wypełniania dokumentów do różnych instytucji potrafi przytłoczyć. Zwyczajnie boimy się niedotrzymania terminu lub niedopełnienia obowiązków i widma kar, jakie możemy otrzymać. Pomimo dużej digitalizacji spraw urzędowych, nadal żyję w przeświadczeniu, że list lub awizo może zaginąć i trzeba kilka razy sprawdzać każdą informację.

Pewnego dnia około godziny 11, czyli w regularnych godzinach pracy, zadzwonił do mnie telefon. Głos w słuchawce należał do kobiety w średnim wieku. Pani przedstawiła się jako przedstawicielka wojewódzkiego ośrodka odpowiedzialnego za przekazywanie informacji polskim przedsiębiorcom. Wiecie, co większość ludzi robi w takich sytuacjach? Telemarketing nie jest ulubioną formą kontaktu dla nikogo, kto skupia się na swoich zadaniach podczas pracy, ale zanim grzecznie podziękowałam, otrzymałam pytanie, czy wypełniłam już obowiązkowe szkolenie przeciwpożarowe dla przedsiębiorców.

Kobieta znała nazwę mojej firmy oraz moje dane, co nie było niczym trudnym do zdobycia, ale od razu poczułam się wywołana do tablicy z imienia i nazwiska. Zbita z pantałyku, odpowiedziałam (zgodnie z prawdą), że nie – pierwszy punkt dla kobiety, która już wiedziała, jak mnie podejść. Wtedy przez myśl mi nie przeszło, że to mógł być scam.

„To Pani obowiązek”

Osoba w szarym swetrze trzymająca smartfon siedzi na stosie książek.
Fot. Depositphotos Autor peshkov

Potem zaczęła się seria kolejnych pytań: m.in. czy wiem, że zgodnie z prawem takie szkolenie jako przedsiębiorca muszę przejść obowiązkowo do końca roku? Czy zdaje sobie sprawę z wymiaru kary, jeśli pozytywny wynik testu po szkoleniu nie będzie widniał w systemie? Kobieta powołała się na przepisy (teraz już wiem – fałszywe), zgodnie z którymi taka regulacja obowiązuje dla każdego właściciela firmy – niezależnie, czy jako inwentarz posiada lub wynajmuje lokal albo budynek czy też nie. Oczywiście konkretnych artykułów z dziennika ustaw wymienionych przez kobietę nie zapamiętałam (kto by to zapisał?), ale z pewnością był to dla mojej świadomości sygnał, że zaczyna robić się poważnie i sprawa jest wagi… administracyjno-urzędowej.

Po sypnięciu jak z rękawa kilkoma ustawami, rozmówczyni poinformowała mnie, że instytucja, którą reprezentuje, zajmuje się rozliczaniem rządowych dofinansowań na obowiązkowe szkolenia przeciwpożarowe dla przedsiębiorców. Mam szansę na taką dopłatę, tylko jeśli wezmę udział w kursie i zdam pozytywnie egzamin do połowy roku. Miałam na to półtora miesiąca. O kosztach na razie nie rozmawiałyśmy.

„Straszak” w postaci kary finansowej zadziałał

Z pełnym spokojem poinformowałam kobietę, że jedyna opcja na wykonanie takiego szkolenia z mojej strony to forma zdalna, ponieważ na żadnym kursie osobiście pojawić się nie mogę. Zapytałam, czy jest taka możliwość i był to kolejny haczyk, który z premedytacją wykorzystała kobieta.

Scam telefoniczny. Strażacy w pełnym umundurowaniu przygotowujący sprzęt obok czerwonego wozu strażackiego, widoczny zbliżony przedni reflektor pojazdu.
Fot. IgorVetushko / Depositphotos

Odpowiedziała, że jeśli chcę skorzystać z dofinansowania, otrzymam materiały drogą mailową, a sam test, który należy wypełnić ręcznie na papierze, zostanie do mnie dostarczony przez kuriera i w ten sam sposób powinien zostać odesłany. Jednocześnie poinformowała mnie, że test to zwykła pro forma – w zasadzie jest to formalność, której muszę dopełnić. Potem pojawiła się kolejna informacja – dla przedsiębiorców, którzy nie zrobią tego w terminie, przewidziane są wysokie kary rządowe na podstawie artykułu z ustawy, którą wymieniła na początku. Po połowie roku natomiast dofinansowanie kończy się i trzeba będzie zapłacić całą kwotę z własnej kieszeni. Taki straszak zadziałał na mnie dokładnie tak, jak zamierzono – zmęczona rozmową, która trwała już ok. 30 min, i spóźniona ze wszystkimi obowiązkami, zgodziłam się na tę formę zdalną i dostarczenie testu z rąk kuriera. Przeszłyśmy do konkretów.

Scam na 3 tysiące złotych za obowiązkowe szkolenie

Oczywiście zapytałam o koszty – kobieta odpowiedziała, że szkolenie kosztuje 3000 zł, jednak jeśli zrobię je z dofinansowaniem od rządu, które niedługo się kończy, zapłacę jedynie połowę. Rozmówczyni zaczęła także przekonywać mnie, że im szybciej to zrobię, tym lepiej, bo instytucja potrzebe także czasu na przetworzenie i wprowadzenie danych do systemu. Taka wysoka kwota za coś, co jest obowiązkowe dla wszystkich przedsiębiorców w Polsce, była dla mnie alarmująca, jednak przy obecnych kosztach prowadzenia firmy pomyślałam, że widocznie i na to trzeba wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni.

Nie myślcie, że po drodze nie zadawałam oczywistych pytań, takich jak: dlaczego dopiero teraz zostaje poinformowana o tych regulacjach i z jakiego powodu nie otrzymałam żadnego listu czy wiadomości drogą mailową? Odpowiedź kobiety była wręcz perfekcyjna w tej sytuacji – powiedziała, że ogólnodostępne informacje znajdują się na rządowych stronach internetowych, a poza tym sprawdziła właśnie w systemie, że otrzymałam takie zawiadomienie pocztą na adres firmowy na początku roku. Jak zareaguje większość osób w tej chwili? Myślę, że tak jak ja – nie pomyślałam, że to scam, a raczej, że list po prostu nie dotarł, wyrzuciłam go, myśląc, że to kolejna reklam lub nie odebrałam awizo. Kolejny punkt dla rozmówczyni.

Pierwsza czerwona lampka: czy to scam?

Scam telefoniczny. Dwa czerwone gaśnice stoją przed metalową siatką, na której umieszczone są znaki ostrzegawcze o przeciwpożarowym wyposażeniu i gazie łatwopalnym.
Fot. Marcelo Moreira / Pexels

Chociaż w tym momencie byłam już zdecydowana przyjąć ofertę dofinansowania i zapłacić dla tak zwanego świętego spokoju, w końcówce rozmowy kobieta w słuchawce „koncertowo się wyłożyła”. Spytana o formę płatności, odpowiedziała, że jest to płatność za pobraniem, którą należy wręczyć kurierowi za pokwitowaniem. To wzbudziło moje największe podejrzenia – rządowy program, wszystkie moje dane zintegrowane za pośrednictwem cyfrowego konta w ZUS-ie i Profilu Zaufanego na oficjalnej stronie, a ja mam płacić gotówką obcej osobie, która przyniesie mi zaplombowanych kilka kartek? Podziękowałam w tym momencie za rozmowę i odparłam, że w razie dalszych pytań i postępowania, skontaktuję się z kobietą pod tym samym numerem. Odpowiedziała, że odwlekanie tego jest złą decyzją i rozłączyła się.

To nie koniec historii – nadal bowiem czułam obowiązek wykonania tego szkolenia. Sami widzicie, że scam zadziałał na mnie dosyć dobrze. Byłam jedynie zdziwiona formą płatności, więc oczywiście postanowiłam sprawdzić te wszystkie „rządowe strony internetowe”, na których informacje miały być ogólnodostępne dla wszystkich przedsiębiorców. Jak możecie się spodziewać – nic nie znalazłam, jednak dalej nie był to dla mnie powód, aby jednoznacznie stwierdzić, że to scam, ponieważ dane podane przez kobietę i ton tej rozmowy były dla mnie tak przekonujące.

Skontaktowałam się w tej sprawie z przedstawicielem firmy zajmującej się Bezpieczeństwem i Higieną Pracy, bo uznałam to za najbardziej wiarygodne źródło. Odpowiedział, że nic mu o takiej praktyce nie wiadomo, jednak sam był zdziwiony i odparł, że wróci do mnie z konkretną informacją. Oczywiście wszystko było ukartowane, a żadne obowiązkowe szkolenie przeciwpożarowe dla wszystkich właścicieli firm nie istnieje. Potwierdzają to informacje zawarte na stronie strazserwis.pl. Czytamy tam, że to pracodawca, a nie każdy właściciel firmy, ma obowiązek przeszkolenia pracowników.

Czy szkolenie PPOŻ jest obowiązkowe? Co ile lat, jak często?

Zgodnie z przepisami każdy pracodawca ma obowiązek organizowania kursów BHP dla pracowników. Musi także zadbać o bezpieczeństwo w budynku, jak i na poszczególnych stanowiskach pracy. Co więcej, przedsiębiorstwa powinny stosować się do wszystkich zasad związanych z ochroną przeciwpożarową.

Fragment informacji pochodzący ze strony strazserwis.pl
Scam telefoniczny. Osoba trzymająca smartfon w dłoniach na rozmazanym tle.
Fot. Pexels / Pixabay

Bycie ostrożną nic nie dało

Na początku nie chciałam uwierzyć w swoją naiwność ani w to, że poświęciłam tyle czasu i nerwów na coś, co od razu można było zidentyfikować jako scam. Rozmawiała ze mną doskonale wyszkolona do takich konwersacji kobieta, która dyskutując ze mną niemalże przez godzinę, ani razu nie została zbita z tropu przez moje pytania. Jej roszczeniowy ton oraz oburzenie spowodowane moją „niewiedzą” na temat obowiązków wynikających z prowadzenia działalności były tak realne, jakbym rozmawiała z pracownikiem jakiegokolwiek innego urzędu. Myślę, że wiecie, o czym mówię.

Bycie ostrożną i świadomą zagrożeń (wszak o scamie piszę prawie codziennie) nie pomogło. Byłam o krok o podania wszystkich danych i zapłacenia obcej osobie kilku tysięcy. Kwota może nie jest bardzo wysoka, ale skoro mnie ledwo udało się ustrzec, zastanawia mnie, ile osób z pocałowaniem ręki zdecydowało się na „dofinansowanie”.

Oszustwo na szkolenie nie jest nowe

Okazuje się, że wzmianki o takim sposobie oszustwa pojawiają się już w 2016 roku. Portal bhp.pl. ostrzegał przed scamem – „na szkolenie” próbowano nabrać nie tylko właścicieli firm, ale także lekarzy. Kolejne informacje pojawiają się na portalu Barlinek24.pl w tekście z 2019 roku. Okazuje się, że wtedy koszt był inny – 150 lub 300 zł w zależności od formy szkolenia. Widocznie przez kila lat oszuści dodali sobie jedno zero. Może przez inflację.

Osoba dzwoniąca przedstawia się z imienia i nazwiska i informuje, że właściciel biura rachunkowego, bo do takowych w ostatnim czasie dzwonią „szkoleniowcy”, musi przejść szkolenie przeciwpożarowe.

Po jego ukończeniu otrzyma bezterminowy certyfikat takiego szkolenia. Dalej dzwoniąca twierdzi, że nie obowiązuje to biur mobilnych, tylko stacjonarne. Koszt to w zależności, jak szkolenie się odbędzie od 150 do 300 zł. Jako podstawę prawną takiego szkolenia podaje Dziennik Ustaw z 2017 roku, pozycja 109. Sprawdziliśmy. Pozycja 109 to rozporządzenia ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Nic w nim nie ma o szkoleniach p.poż. dla biur rachunkowych.

Informacje zawarte na portalu barlinek24.pl

Na portalu Nieznany numer zgłaszane są problemy dotyczące fałszywych szkoleń, które proponowane są przez dzwoniących z numeru 885 529 339. Czy to jest w jakiś sposób pocieszające, że nie byłam jedyna, a metoda scamu ma już kilka ładnych lat? Nie, zupełnie nic to nie dało. Wolałabym, żeby „ofiar” było jak najmniej.

Źródło: oprac. własne. Zdjęcie otwierające: Charlotte May / Pexels / Dominika Kobiałka / Android.com.pl / montaż własny

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw