O skandynawskich krajach przyjęło się mówić, że są pionierami w światowej edukacji. Nawet najlepszym zdarzają się jednak błędy, co pokazuje niedawna decyzja Lotty Edholm, Minister Edukacji Szwecji. Pomimo 10-letniej inwestycji, kraj zdecydował się wycofać z programu cyfryzacji szkół od najmłodszych lat.
Szwedzka szkoła marnieje przez postępującą cyfryzację
Tylko w Unii Europejskiej (dane na maj 2023 r.) Szwecja znajduje się na 3. pozycji, jeśli mówimy o wskaźniku mierzącym umiejętność czytania ze zrozumieniem wśród uczniów szkół średnich. Przed nią znalazły się tylko Finlandia oraz (ex aequo) Polska. Tak, też byłem w szoku.
Niemniej jednak, te zdolności wśród najmłodszych Szwedów spadają. To samo badanie, czyli PIRLS (Progress in International Reading Literacy Study), wykryło, że w ciągu 5 lat, liczba 10-latków z trudnościami w czytaniu ze zrozumieniem, wzrosła w Szwecji z 12 do 19%.
Dodatkowym problemem jest ograniczenie aktywności fizycznej. Szwedzka gazeta Expressen wskazała, że tylko 44% przedszkolaków spełnia wiekowe normy, jeśli mowa o „wyszalenie” się na dworze. Dlatego też nic dziwnego, że Szwecja wraca do książek, wysyłając tablety i elektronikę na śmietnik.
Szczegóły zmian w szwedzkiej cyfryzacji najmłodszych
Badania Instytutu Karolinska w Sztokholmie wskazują, że dzieci do dwóch lat nie powinny w ogóle korzystać z tabletów. Z kolei do 5. roku życia, ten czas nie powinien wynosić więcej niż godzinę dziennie. Analogowe zabawki znacznie lepiej rozwijają najmłodszych, niż przedłużony kontakt z elektroniką.
Dlatego też od 21 sierpnia 2023 r., w szwedzkich szkołach znów pojawiają się klasyczne podręczniki. Tylko w tym roku, projekt będzie kosztować 58 mln euro (ok. 260 mln złotych). W 2024 r. do tej puli Szwecja dorzuci kolejne 44 mln euro (ok. 200 mln złotych).
Lotta Edholm twierdzi, że czytając tę samą treść z książki lub ekranu elektronicznego, łatwiej jest skupić się na papierze. Dlatego też w szwedzkich szkołach będzie teraz więcej czasu na podręczniki, a mniej na korzystanie z tabletów.
zdjęcie główne: Pexels / Julia M Cameron
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.