Huawei powrót usług Google

„Google, tęsknię za tobą”. Od pół roku korzystam z Huaweia i mam dość

6 minut czytania
Komentarze

Jeśli lubicie narzekanie, to będzie go tutaj całkiem sporo. Pamiętajcie jednak, że przedstawiam tutaj tylko swój punkt widzenia oparty na moich potrzebach. Nie jest to także hejt na Huaweia – producent ten nie znalazł się w tej sytuacji na swoje własne życzenie, a został zmuszony do podjęcia takich, a nie innych kroków. Tyle że mnie, jako konsumenta niewiele to obchodzi: dla mnie liczy się tylko to, że smartfon, z którego korzystam, nie jest tak funkcjonalny, jakbym tego chciał. 

Mam już dość Huaweia, ale go za to nie winę

huawei

O jakim smartfonie piszę? To bez znaczenia, naprawdę. Samo urządzenie jest po prostu świetne: mocna bateria, przyzwoita wydajność, świetny aparat przyzwoity ekran. Pod względem sprzętowym złego słowa o nim powiedzieć nie mogę. Jeśli chodzi o soft – a to starsze urządzenie, jeszcze z Androidem, ale już bez usług Google – to mam tylko kilka uwag w stylu: irytują mnie propozycje aplikacji do zainstalowania, które pojawiają się w folderach na pulpicie. Serio: jeśli czegoś będę potrzebował, to sobie to ściągnę, nie trzeba mi o tym przy każdym odblokowaniu ekranu przypominać. I to w zasadzie tyle, co mam do zarzucenia Huaweiowi. 

Pozostałe pretensje mogę mieć co najwyżej do… rządu Stanów Zjednoczonych: a dokładniej o to, że Huawei został odcięty przez jego decyzję od usług Google. I to akurat w tym momencie, kiedy był o krok od prześcignięcia Samsunga w sprzedaży smartfonów – chociaż siłą rozpędu udało się to Chińczykom osiągnąć, to po wielu miesiącach walki stali się cieniem swojej dawnej potęgi. 

Dlaczego w ogóle korzystam z Huaweia?

Huawei

Ponieważ mój Redmi Note 7 zaczął już działać coraz gorzej, ma gorszy aparat, na zewnątrz ciągle gubi sygnał Bluetooth ze słuchawek – mieszkam kilka kilometrów od masztu w Piaskach i przy widoczności optycznej z nim łączność bezprzewodowa ze słuchawkami całkiem siada. Swoją drogą szkoda, że nie przekłada się to na wybitny zasięg telefonii komórkowej: właśnie tu Redmi Note 7 najmocniej zawodzi, ciągle gubiąc LTE w moim miejscu zamieszkania. W przeciwieństwie do Huaweia, który radzi sobie z tym fantem już znacznie lepiej, chociaż wciąż nie idealnie. 

Czego mi tak bardzo brakuje w Huaweiu?

Czego by nie mówić, to Huawei naprawdę się stara rozwiązać ten problem.

Mimo że HMS robi, co może, aby braki były jak najmniej odczuwalne, to w moim przypadku lista aplikacji jest całkiem długa: 

  • Gmaila
  • Google Chat
  • Chrome
  • YouTube
  • Map Google
  • Facebooka
  • Messengera
  • Dokumentów i Arkuszy Google
  • mObywatela
  • Stellarium i SkyMap
  • Aplikacji Biedronka

Większość z tych aplikacji potrzebna jest mi do pracy, część do normalnego funkcjonowania – notorycznie zapominam portfela, a co za tym idzie i dokumentów, a ostatnia z nich do płacenia mniej za masło. I to nie jest tak, że całkowicie jestem od tego odcięty, ponieważ istnieje pewien sposób jak z tego wszystkiego móc korzystać – a przynajmniej istnieje czysto teoretycznie. A nazywa się on…

Mam dość Huaweia przez Gspace

huawei

Gspace jest aplikacją, która tworzy coś na kształt wirtualnej maszyny, która podszywa się pod starsze urządzenia Huaweia, jeszcze z obsługą GMS. Oferuje przy tym dostęp do aplikacji od Google, w tym do Google Play, więc czysto teoretycznie można pobierać kolejne aplikacje, których w sklepie Huaweia nie ma. Co więcej, Gspace jest zdolny do wyświetlania powiadomień, co również znacznie ułatwia pracę. Niestety, ma także swoje spore bolączki.

Aplikacje z Gspace znacznie szybciej zjadają energię smartfona. W ten oto sposób, kiedy z nich nie korzystam, to mogę spokojnie ładować urządzenie raz na 2-3 dni, jednak przy Gspace bateria potrafi zniknąć w zaledwie jedną dobę. I to mimo faktu, że z internetu korzystam głównie na Chromebooku i nie gram na smartfonie. 

A skoro już o grach mowa, to byłoby to trudne w przypadku tytułów spoza sklepu Huaweia, ponieważ Gspace zauważalnie obniża wydajność uruchomionych aplikacji. W przypadku użytkowych to nie problem, ale w gry nie da się tak za bardzo grać, chyba że w jakieś starsze tytuły.

Większym problemem jest jednak to, że wiele aplikacji po prostu nie działa dobrze: w przypadku Chrome i YouTube przełączają mi się konta bez mojej interwencji – chociaż Gmail nie ma tego problemu. Asystent Google w ogóle odmówił mi posłuszeństwa, chociaż to dla mnie akurat żadna strata, bo go prawie nie używałem. Jednak w przypadku Chrome Discover w ogóle nie istnieje – to znaczy na początku był, potem przestał się odświeżać, a teraz w ogóle nic nie wyświetla, natomiast Mapy Google czasami łączą się z nawigacją, a czasami nie – chociaż już przywykłem do Yanosika. 

Kolejnym problemem jest to, że aplikacja lubi się zawiesić, ponieważ poszczególne programy w niej uruchomione nie działają zbyt stabilnie. A kiedy jeden padnie, to zwykle kończy się na tym, że cały Gspace padnie. Co gorsza, czasami nie chce wstać i konieczny jest restart telefonu. I chociaż to wcale nie brzmi tak źle, to ile razy nie wyjmę z szuflady swojego Redmi Note 7 i nie zacznę za jego pomocą korzystać z aplikacji z powyższej listy, to doceniam natywną i stabilną obsługę tych programów – chociaż nie na tyle, żeby się męczyć ze słabym zasięgiem. Dodatkowo znaczna część aplikacji nie działa w ogóle albo nie da się ich nawet wyszukać w Google Play. 

Mam dość Huaweia, a Chrome OS w tym nie pomaga

huawei

A oto ostatnia łyżka w tej beczułce goryczy. Chrome OS świetnie się integruje ze smartfonem: wymiana plików, obsługa SMS-ów z poziomu komputera, zdalna możliwość aktywowania hot-spotu: są to elementy, które bardzo sobie cenię i mocno ułatwiają mi pracę. A przy okazji także w ogóle nie działają przy próbie połączenia się z Huaweiem. 

Mam dość Huaweia, ale jeszcze się z nim zostanę

Czy powyższe kwestie mnie irytują? Nawet bardzo. Nie oznacza to jednak, że pobiegnę do sklepu kupić nowy smartfon, skoro ten wciąż działa. Najzwyczajniej w świecie szkoda mi na to pieniędzy, zwłaszcza że jak już wspominałem, kiedy korzystam z sieci, to zwykle za pośrednictwem Chromebooka. Smartfon jest dla mnie narzędziem – to konkretne po prostu jest może momentami niezbyt wygodne, ale spełnia swoją funkcję. Po prostu za te kilka lat, kiedy będę już musiał zmienić smartfon, to wybiorę coś, co wspiera usług Google i będzie na tyle dobrym wyborem, że posłuży mi jeszcze przez kolejne kilka lat. 

Natomiast jeśli ktoś naprawdę ma media społecznościowe i aplikacje od Google w nosie, to nie widzę powodu, żeby nie rozważyć wyboru Huaweia na swojego smartfona. Jak już pisałem: poza propozycjami aplikacji na pulpicie samemu systemowi naprawdę trudno coś więcej zarzucić. 

Źródło: YouTube

Motyw