Świat się kończy. Mac Mini z M2 od Apple to paradoksalnie najtańsza opcja o takich możliwościach

10 minut czytania
Komentarze

Mając ograniczony budżet, jasne jest, że nie patrzymy na sprzęt od Apple. Jest on po prostu horrendalnie drogi i skierowany do konkretnego odbiorcy, który chce być w tym ekosystemie i nie wyobraża sobie innej drogi. Ostatnie produkty firmy pokazały, że wcale nie musi tak być i flagowym przykładem jest nowy Mac Mini z układem M2, który oferuje zadziwiająco dużo za relatywnie niewiele (3500 zł w najtańszej konfiguracji). Zdaje sobie sprawę z tego, że nadal nie są to małe pieniądze, ale pewnych rzeczy zmienić się już nie da.

Standardowe komputery również do tanich nie należą i mam wątpliwości, czy uda się złożyć cokolwiek lepszego od propozycji Apple, choć to oczywiście zależy, jak na to patrzymy. Musicie bowiem pamiętać, że takowy Mac Mini nie sprawdzi się we wszystkich zastosowaniach i musicie być konkretnym użytkownikiem, aby spojrzeć na to wszystko z takiej samej perspektywy, którą dziś ja wam ukazuje. Dla kogo będzie to zatem dobry zakup i na co zwrócić uwagę? Jakie mamy alternatywy? Na co pozwoli Mac Mini z M2? Na wszystkie te pytania z pewnością odpowiem w dzisiejszym materiale.

Nowy Mac Mini z M2 za 3500 zł. Czy jest jakiś haczyk?

Oczywiście bez wad się nie obeszło, ponieważ osoby, które ustalają ceny w Apple, świetnie znają się na biznesie i nie inaczej jest w tym przypadku. Do wyboru mamy trzy warianty nowego Maca Mini:

Najtańsza opcja, na której skupię się dzisiaj w szczególności, wyceniona została na 3500 zł. Mamy tutaj układ Apple M2, o którego możliwościach powiemy sobie trochę później oraz bardzo skromne 8 GB pamięci operacyjnej, a także 256 GB dysk. Nie ma się co oszukiwać — jest bardzo biednie i Apple postanowiło zestawić rewelacyjny układ własnej produkcji ze śmieszną wartością pamięci operacyjnej oraz dyskowej.

Za aż 1200 zł więcej Apple oferuje nam ten sam sprzęt, ale z dyskiem 512 GB. Dodatkowe 256 GB przestrzeni dyskowej za ponad 1000 zł? Bardzo kiepski interes i to czyni środkową opcję absolutnie nieopłacalnym zakupem. Zdecydowanie lepiej zaopatrzyć się w dobrej jakości Hub na USB typu C i podpiąć dyski NVMe. 1 TB kupicie już w okolicy 300 zł, a szybkie 3 TB na PCIe 4.0 nie będą droższe niż 1000 zł.

Najdroższa opcja jest oczywiście najlepszą konfiguracją, ale kosztuje ponad dwa razy więcej od najtańszej propozycji. W tym przypadku jednak zmian mamy trochę więcej — podstawowy układ M2 został zastąpiony odmianą Pro, znalazło się także 16 GB RAM oraz ciągle niewielki dysk 512 GB. W mojej opinii ten zakup również jest nieopłacalny. W podobnych kwotach uda wam się zakupić używanego Maca Studio z M1 Max, 32 GB RAM-u oraz 1 TB dyskiem i nawet najdroższy Mac Mini nie jest w stanie się z nim równać.

Jeśli zatem kierujemy się zdrowym rozsądkiem i zależy nam na tym, aby nie wydać góry złota, to jedyną sensownie wycenioną konfiguracją jest ta najtańsza, choć ma ona oczywiście szereg ograniczeń. Sprawa jest jednak trudniejsza, niż może się zdawać. Kiedyś Mac Mini oczywiście oferował możliwość wymiany RAM-u oraz dysku, obecnie natomiast wszystko lutowane jest do płyty.

Czy jest to problem? W kwestii przestrzeni dyskowej da się to bardzo łatwo obejść, ale niestety pamięci operacyjnej nie przeskoczymy. 8 GB to oczywiście bardzo niewiele i według mnie to już nieakceptowalne w 2023 roku, ale gdy weźmiemy pod uwagę optymalizację MacOS i umiejętne wykorzystywanie zasobów przez ten system, to może się okazać, że wcale nie jest tak źle, jak może się wydawać.

Co potrafi Mac Mini z M2?

Nowe układy Apple są pewną rewolucją i naprawdę świetnie radzą sobie ze stosunkiem wydajności do poboru energii. Nie inaczej jest z jednostką M2, która zaliczyła delikatny wzrost wydajności względem poprzedniej generacji, ale oczywiście nadal jest słabsza od mocniejszych wersji M1. Czy to problem? Raczej nie, ponieważ mówimy o bardzo wydajnym układzie, który pokonuje droższe jednostki od Intela oraz AMD, a nawet jest w stanie postawić się kartom graficznym, które obecnie bardzo usprawniają procesy obliczeń i robią to znacznie szybciej niż procesory.

Jedynym ograniczeniem w tym przypadku może być to nieszczęsne 8 GB pamięci operacyjnej, która podczas wykonywania bardziej skomplikowanych czynności może się szybko skończyć, w szczególności, że układ graficzny również z niej korzysta. Współczesne systemy operacyjne oczywiście próbują sobie z tym radzić, przerzucając część operacji na tak zwanego „swapa”, czyli wydzieloną niewielką część przestrzeni dyskowej, ale należy pamiętać, że jest to tylko rozwiązanie doraźne. Mac Mini siłą rzeczy będzie w tej kwestii ograniczony, ale wszystko zależy od tego, jak bardzo zaawansowanymi użytkownikami jesteście.

Montaż niespecjalnie skomplikowanych materiałów w 4K, obróbka zdjęć, czy najzwyklejsza praca biurowa nie będą stanowiły tutaj większego problemu, ale jeśli faktycznie chcecie zostać profesjonalistami w danej dziedzinie, to trzeba mieć świadomość, że w pewnym momencie dojdziemy do ściany, której nie da się przebić. Z drugiej strony wypadałoby zadać sobie pytanie — czy powinniśmy się tym w ogóle przejmować? W mojej opinii nie, ponieważ Apple M2 to piekielnie szybki układ, który w połączeniu z MacOS robi prawdziwe cuda, a co najważniejsze trudno jest o sensowną alternatywę.

Mac Mini M2 czy komputer za 3500 zł?

Aby pokazać pewne różnice, postanowiłem złożyć komputer stacjonarny pod zastosowania profesjonalne i chociaż postarać się porównać te sprzęty ze sobą. Większość kwoty poszła oczywiście na kartę graficzną, która w grach byłaby ograniczana przez możliwości procesora, ale w wielu programach procesor ma już obecnie marginalne znaczenie. Z tego powodu w tej konfiguracji znalazł się RTX 3060, który weźmie na siebie bardzo dużą ilość operacji podczas montażu filmów, czy pracy w programach graficznych. Reszta jest totalnie budżetowa, ponieważ 3500 zł to zaledwie ułamek kwoty, którą powinno się przeznaczyć na zestaw dla prawdziwego profesjonalisty. Naturalnie cały koszyk wraz z listą i odpowiednimi linkami załączam wam poniżej.

Zestaw został złożony, ale co dalej? Wypadałoby zacząć od tego, że nie jest on zbyt zbalansowany pod względem procesora i karty graficznej, na czym cierpi zdecydowanie jego wszechstronność. Niestety musiałem dać starego Ryzena 3. generacji, aby spiął mi się budżet, ale jeżeli macie do wydania 300 zł więcej, to gorąco zachęcam dołożyć te pieniądze do Ryzena 5 5600, który z pewnością nie ograniczy nam karty graficznej w niektórych zastosowaniach. Muszę się również wytłumaczyć z wyboru karty od zielonych, ale powód jest bardzo prosty. W tej kwocie faktycznie dostaniemy wydajniejsze Radeony, ale niestety nie radzą one sobie tak dobrze w zastosowaniach profesjonalnych. RTX-y po prostu wykonują wszelkie operacje zdecydowanie szybciej, a zatem wybór musiał paść na NVIDIA.

Co jednak wybrać? Zależy, ponieważ zarówno Mac Mini, jak i pełnoprawna stacjonarka mają swoje wady i zalety. Z pewnością na korzyść komputera przemawia, że jest to jednostka w pełni modułowa i nie jesteśmy w żaden sposób ograniczeni, tak jak ma to miejsce w przypadku Maca. Bez przeszkód będziemy mogli w przyszłości rozbudować RAM do 32 GB oraz wrzucić tyle przestrzeni dyskowej na ile pozwoli nam obudowa, oraz złącza na płycie głównej. Jeżeli od czasu do czasu lubimy sobie w coś pograć, to również na tym polu komputer sprawdzi się zdecydowanie lepiej. Sprzęt od Apple nie jest do grania i trzeba będzie się z tym pogodzić.

Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że stacjonarka wciągnie nam kilka razy więcej prądu z gniazdka oraz nie będzie mogła pochwalić się tak nieskazitelną kulturą pracy. Ważna jest również kwestia systemowa. Pamiętajcie, że do komputera będziecie musieli zaopatrzyć się dodatkowo w Windowsa. Tanie klucze nie są w pełni legalne i należałoby posiadać system, chociaż w wersji OEM-owej. Mac Mini już od startu ma na pokładzie MacOS’a oraz co istotne sprzęt od Apple nie traci z czasem dużo na wartości. W związku z tym może okazać się, że gdy będziecie wymieniać urządzenie np. po dwóch latach, to lepiej wyjdziecie na zakupie taniego Maca, niż komputera, którego wartość zależy od niestabilnej sytuacji rynkowej na rynku podzespołów.

Nie ma zatem dobrego wyboru na pierwszy rzut oka, ale mogę mieć w tej kwestii jedną radę — jeżeli jesteście już w ekosystemie Apple, czyli posiadacie jakieś urządzenia firmy z Cupertino, to Mac Mini może być dla was wyborem lepszym. Jest jeszcze aspekt oprogramowania. Osobiście nie posiadam niczego od Apple, ale także bym postawił na Maca Mini właśnie z powodu dostępnych programów. Wszystko zatem zależy od waszych preferencji. Jeżeli bliższy wam jest Windows i czasem lubicie sobie pograć, to bierzcie stacjonarkę, jeżeli natomiast jesteście w ekosystemie Apple, lubicie się z MacOS, bądź też kupujecie sprzęt przejściowo, to Mac Mini będzie rewelacyjnym wyborem.

Nie obędzie się bez rozbudowy…

Na koniec chciałbym pokazać wam perspektywę rozbudowy, ponieważ jak już wcześniej wiele razy wspominałem — pod względem konfiguracji najtańszy Mac Mini nie błyszczy. O ile śmieszną ilość pamięci operacyjnej trzeba będzie jakoś przeżyć, to na szczęście nabywcy tego modelu nie są skazani na 256 GB dysk wewnętrzny. Do rozbudowy przyda nam się odpowiedni Hub na USB typu C oraz oczywiście zewnętrzne dyski twarde. Od siebie polecam rozwiązanie od Green Cella. Sam posiadam mniejszy model i jestem z niego bardzo zadowolony. Wyposażony jest on w trzy pełnowymiarowe porty USB oraz czytnik kart pamięci, co z pewnością docenią ludzie, którzy zamierzają wykorzystywać Maca Mini do obróbki zdjęć.

Dlaczego polecam wam korzystanie z Huba, pomimo że Mac Mini posiada dwa złącza USB typu A? Powód jest bardzo prosty — sprzęt ten ogólnie nie posiada zbyt wielu portów i szkoda by było zajmować sobie jeden z nich dodatkowym dyskiem. Ponadto zdecydowanie zalecam kupienie jednego, bardziej pojemnego dysku w zależności od waszych potrzeb. Nie ma co zajmować sobie więcej gniazd, które możecie wykorzystać w inny sposób. Fotografom z pewnością wystarczy pojemność 1 TB, a nawet myślę, że 500 GB nie będzie aż tak dużym kłopotem. Tym jednak, którzy zamierzają montować filmy, zalecam przynajmniej 1 TB w górę. Jednak surowe materiały do montażu potrafią ważyć dość dużo i lepiej dokonać zakupu raz, a porządnie.

To w zasadzie tyle! Niestety trudno jest zrobić więcej ze sprzętem, który został zupełnie pozbawiony możliwości wymiany jakiegokolwiek podzespołu. Nie zmienia to jednak faktu, że Apple świetnie wyceniło to urządzenie i paradoksalnie naprawdę trudno jest w niższej cenie wejść w segment zastosowań profesjonalnych.

Motyw