Sztuczna inteligencja kradnie setki milionów dzieł? Rozbrajająca szczerość twórcy Midjourney

2 minuty czytania
Komentarze

Sztuczna inteligencja budzi coraz większe zainteresowanie i zaskakuje swoimi możliwościami. Dowodem na to są projekty takie jak Midjourney oraz ChatGPT. Problematyczna w przypadku AI jest jednak kwestia przestrzegania praw autorskich. Twórca Midjourney nawet nie próbuje udawać, że AI nie wykorzystuje pracy poszczególnych twórców.

Twórca Midjourney mówi wprost, jak wygląda szkolenie sztucznej inteligencji

Ze sztuczną inteligencją wiąże się sporo obaw. Wiele osób zastanawia się, czy algorytmy nie będą nieetyczne oraz czy w przyszłości AI nie będzie w stanie zagrozić człowiekowi. Na razie problemy ze sztuczną inteligencją są jednak znacznie bardziej przyziemne, co nie oznacza, że mało poważne. Chodzi o przestrzeganie praw autorskich i szanowanie pracy ludzi.

Obecnie sztuczna inteligencja bardzo często wiąże się z uczeniem maszynowym. AI jest w stanie stworzyć niesamowite rzeczy (np. piękne grafiki) po tym, jak dostarczy jej się bardzo dużą bazę innych tego typu treści, na których nauczy się ona, jak wyglądają. Tu pojawia się problem: treści dostarczane AI w celu nauki to dzieła, nad którymi ktoś ciężko pracował.

Nie, nie ma sposobu, by pobrać setki milionów obrazów i wiedzieć, skąd one są. Byłoby oczywiście fajnie, gdyby zawierały zabudowane metadane o posiadaczu praw autorskich, ale to i tak nie pomoże: nie są zarejestrowane. A więc nie ma sposobu, by znaleźć grafikę w internecie, automatycznie odnaleźć jej właściciela i w jakikolwiek sposób potwierdzić jego prawa.

– powiedział David Holz, twórca generatora obrazów Midjourney w wywiadzie dla magazynu Forbes.

David Holz powiedział wprost, że Midjourney korzysta z publicznie dostępnych otwartych zbiorów danych i że to coś, co każdy robi. Jego zdaniem wraz z postępem naukowym coraz mniej danych będzie potrzebnych, by AI osiągała dobre efekty.

źródło: Forbes, Chip

Motyw