składany Smartfon ze składanym ekranem

Składane smartfony i ich patologie. To one powstrzymują mnie przed zakupem

5 minut czytania
Komentarze

Składane smartfony miały zrewolucjonizować rynek urządzeń mobilnych. Tak się jednak nie stało z kilku powodów. Po pierwsze – urządzenia te są drogie, z uwagi na wysokie koszty produkcji. Po drugie na rynku w USA i Europie dominuje tylko jeden producent. Ponadto ich funkcje pozostawiają wiele do życzenia, a urządzenia te stanowią zlepek wielu kompromisów, na które wielu użytkowników nie chce iść. Dzisiaj przyglądam się sceptycznym okiem sprzętom ze składanymi ekranami – dlaczego nie warto ich w tej chwili kupić?

Sprawdź też: Kup Galaxy Z Fold4 jako prezent na święta – warto to zrobić już teraz

Składane smartfony i ich dysfunkcje, przez które nie warto ich kupić

Składane smartfony od kilku lat walczą o uwagę klienta, który musi się zastanowić, czy taki sprzęt, faktycznie mu się przyda. Są to bowiem urządzenia, skierowane do konkretnej niszy, której nie wystarcza pojedynczy ekran. Producenci reklamują je, jako urządzenia, które zrewolucjonizują wielozadaniowość i wzmocnią efektywność pracy i radość konsumowania treści.

Delikatna konstrukcja i ekran

Jeśli ktokolwiek liczy się z kupnem urządzenia ze składanym ekranem, musi brać pod uwagę to, że jest to delikatny sprzęt. Za wysoką cenę dostajemy smartfon, którego konstrukcja i wytrzymałość mogą budzić obawy. Wiele z pierwszych urządzeń tego typu miało problemy konstrukcyjne np. pierwsza seria Galaxy Folda od Samsunga. Nawet dzisiaj przy Galaxy Z Fold 4 użytkownicy marudzą na dużą szparę między dwoma częściami ekranu po jego złożeniu.

Składane smartfony zawierają też inną niedogodność, którą stanowi delikatna folia. Producent nakłada ją na wewnętrzny wyświetlacz. Ma ona go chronić przed uszkodzeniami, a w rezultacie sprawia problemy. Korzystający skarżą się, że w niektórych egzemplarzach serii Galaxy Fold i Galaxy Flip, pod folię dostaje się bród i bąble – co wygląda bardzo nieestetycznie. Powoduje to powolne jej odklejanie się od wyświetlacza, co też budzi obawy. Producent zaleca w takim wypadku kontakt z serwisem, jednak od sprzętu wartego 8000 zł oczekujemy konstrukcyjnej niezawodności, a nie zabawy elementem urządzenia.

Test wytrzymałości Samsunga Galaxy Z Fold4

W tym akapicie warto też poruszyć problem odporności na wodę i kurz. Samsung rozwiązał tę pierwszą niedogodność oferując certyfikat IPX8 już w Galaxy Z Fold3. Niestety, zwłaszcza na plaży do urządzeń ze składanymi ekranami wciąż mogą dostać się drobinki, które potem zgrzytają między wyświetlaczami. Nie są to miłe dźwięki, a użytkownik może pomyśleć, że zepsuł sprzęt. To musi się zmienić!

Fałda na ekranie

Jak już jesteśmy przy temacie wewnętrznego ekranu, to trudno nie poruszyć tu tematu kryzy, tudzież fałdy, która dla wielu użytkowników stanowi element odrzucający. Jest szczególnie widoczna w sprzęcie Samsunga. Do tej pory żaden producent nie pozbył się jej całkowicie, ale Oppo w modelu Find N ją mocno zminimalizowało – jest prawie nieirytująca.

składane smartfony Galaxy Z Fold 4

Nie dziwię się, że Apple, na razie nie dołączyło do grona producentów sprzętu ze składanymi ekranami. Firma musi mieć pewność, że będzie w stanie wyprodukować telefony tej samej jakości co standardowe iPhone’y i w wystarczająco dużej ilości, aby zaspokoić popyt. W związku z powyższym nie wyobrażam sobie, że składany iPhone będzie miał kryzę na środku dużego wyświetlacza. Apple nie wypuściłoby takiego sprzętu. Według analityków zrobi to dopiero w 2025 – być może wtedy pojawią się odpowiednie technologie, które zminimalizują ten problem.

Słaby aparat

Xiaomi MIX Fold 2

Składane smartfony kładą nacisk na smukłość. Z uwagi na to, że po złożeniu, ich grubość się podwaja, producenci starają się zrobić wszystko, żeby zmniejszyć tę niedogodność. Tutaj rykoszetem obrywa aparat. Zarówno Xiaomi, Oppo i Samsung (do serii Galaxy Z Fold 3) udowodniły, że ten nie jest godzien miana flagowego w sprzęcie za grubo ponad 6000 zł. Jest to kompromis, który nie zadowala ani fanów smukłego sprzętu, ani klientów ceniących jakość mobilnej fotografii. Oczekuję od drogiego składaka, że będzie miał flagowy aparat. Samsung Galaxy Z Fold4 prawie spełnił to oczekiwanie, jednak zabrakło tu sensora peryskopowego, który umożliwia robienie lepszej jakości fotografii w przybliżeniu 5x i 10x. „Grubsza wyspa” z aparatami to jedyne rozwiązanie, które mogłoby przyciągnąć klientów żądnych rewelacyjnych zdjęć.  

Oprogramowanie, które wciąż nie jest idealne na wielu urządzeniach

Urządzenia działające na systemie Google, po kilku latach od premiery smartfonów ze składanym ekranem, w końcu doczekały się oprogramowania, które wspiera takie rozwiązanie. Chodzi o Androida 12L, który pozwala jeszcze lepiej wykorzystać większą powierzchnię ekranu. System ten sprawia, że multitasking jest tu przyjemniejszy i bardziej użyteczny. To właśnie ta wersja oprogramowania dodała tak bardzo chwalony pasek z aplikacjami u dołu ekranu, które można dowolnie przypiąć do wyświetlacza i otworzyć obok innych, już włączonych. Niestety, to wciąż kropla w morzu potrzeb dla nowoczesnych urządzeń, a Google trochę za późno zorientowało się, że jest potrzeba dostosowania systemu do świeżych rozwiązań. Producenci byli więc przez 4 lata skazani na siebie.

Android 12L na tablety

Najlepiej poradził sobie Samsung, który niemal do perfekcji dopracował oprogramowanie na Galaxy Z Fold4, które wcześniej działało z różnym skutkiem. Sytuacja niestety nie wygląda tak dobrze u innych producentów. Oprogramowanie Xiaomi Mix Fold 2 czy Oppo Find N nie zapewnia ponadprzeciętnego wsparcia dla wykorzystania dodatkowej powierzchni. Warto też poruszyć sprawę wsparcia deweloperów aplikacji, którzy w większości nie dostosowali swojego oprogramowania do nowych rozwiązań. To będzie się zmieniało powoli. Na razie część aplikacji może nie działać poprawnie na rozłożonym ekranie. Nie tego oczekuje klient, biorąc pod uwagę kupno drogiego i delikatnego sprzętu.

Motyw