Infinix Zero Ultra recenzja test opinia

Recenzja Infinix Zero Ultra. Takich smartfonów jeszcze nie było

12 minut czytania
Komentarze

Infinix szturmem chce podbić Stary Kontynent. Kilkanaście modeli jest już dostępnych, a teraz przyszedł czas na kolejny. Recenzja Infinix Zero Ultra pokaże ostatecznie, jak wypada firma w ramach znacznie droższej propozycji. Marka chce zaistnieć w pełni przekrojowo, ale wciąż ze swoim pomysłem. Oznacza to, że otrzymujemy sporo nowych technologii, ale kosztem tego, co teoretycznie dotychczas wyznaczało klasę urządzenia. Mowa naturalnie o układzie obliczeniowym, więc jak takie połączenie wypada w ogólnym rozrachunku? Przeczytajcie nasz test Infinix Zero Ultra, do którego serdecznie Was zaprasza.

Zalety

  • Bogaty zestaw
  • Przemyślana i oryginalna obudowa
  • Przyjemny dla oka wyświetlacz
  • Superszybkie ładowanie
  • Odważne podejście do 200 MPx

Wady

  • Dimensity 920 odstaje od bezpośredniej konkurencji i blokuje potencjał aparatów
  • Oprogramowanie wymaga dostosowania do Europy

Recenzja Infinix Zero Ultra w trzech zdaniach podsumowania

Infinix Zero Ultra pokazuje, że można inaczej podejść do tematu taniego flagowca. Cena jest niska, nowoczesnych technologii nie brakuje, dobrej konstrukcji także, ale ograniczono wydajność. Ta oczywiście jest wystarczająca do codziennego użytkowania, ale wiadomo, że nie można mieć wszystkiego za niższą kwotę.

8/10
Ocena

Infinix Zero Ultra

  • Zestaw 9
  • Specyfikacja techniczna 8
  • Budowa 8
  • Wyświetlacz 8
  • Akumulator 9
  • Aparaty 7
  • Oprogramowanie 7
  • Wydajność 8

Zestaw, specyfikacja techniczna i cena Infinix Zero Ultra

Infinix Zero Ultra recenzja test opinia

Pudełko z Infinix Zero Ultra wyróżnia się swoim srebrzystym kolorem i grą świateł, która nie tylko pojawia się na smartfonie, ale właśnie też na sporym opakowaniu. Wewnątrz znajdziemy całkiem sporo elementów. Oczywiście otrzymujemy standard, czyli etui i modułową ładowarkę, z czego zasilacz pozwala wykorzystać superszybkie ładowanie. Jednak to nie wszystko, bo w grze mamy jeszcze przejściówkę USB-C – Jack 3,5 mm, a także słuchawki na USB-C. Tylko te ostatnie akurat nie pojawią się w europejskiej dystrybucji. Podobnie jak akcja z konkursem NFT.

Dlatego przejdźmy do etui, które jest gumowe i w pełni poprawne. Odpowiednio leży w dłoni i tak samo chroni newralgiczne elementy smartfona. To znaczy, że aparaty są otoczone, także krawędzie, a z kolei zakrzywiony front otrzymał minimalne zderzaki.

Cena Infinix Zero Ultra jest dobra, choć nie rewelacyjna

Premiera Infinix Zero Ultra w Polsce okazała się ogromnym sukcesem, bo cały początkowy nakład rozszedł się błyskawicznie. Wtedy smartfon kosztował 2699 złotych. Po tej akcji promocyjnej cena Infinix Zero Ultra wynosi 2999 złotych, więc wciąż mówimy o stosunkowo tanim smartfonie w kontekście flagowych propozycji. Oczywiście ma to swoje odwzorowanie w specyfikacji technicznej, która mimo wszystko pod kilkoma względami zaskakuje.

Specyfikacja techniczna Infinix Zero Ultra

Infinix Zero Ultra recenzja test opinia
  • 6,8-calowy wyświetlacz AMOLED FullHD+
    • rozdzielczość: 2400×1080 (20:9, 387 ppi)
    • 90,5% wypełnienia frontu
    • częstotliwość odświeżania:
      • obrazu: 120 Hz
      • panelu dotykowego: 360 Hz
  • układ MediaTek Dimensity 920
    • litografia: 6 nm
    • CPU:
      • 2x Cortex A78 (2,5 GHz)
      • 6x Cortex A55 (2 GHz)
    • GPU: Mali G68 MC4
  • 8 GB LPDDR4X RAM
  • 256 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika
    • UFS 2.2
    • obsługa kart pamięci microSDXC
  • aparaty:
    • przód: 32 MPx (f/2.0, Samsung S5KGD2) + dioda doświetlająca
    • tył:
      • 200 MPx (f1/.8, Samsung S5KHP1, OIS, PDAF)
      • 13 MPx (f/2.4, Samsung S5K3L6, szerokokątny)
      • 2 MPx (f/2.4, GalaxyCore GC02M1)
  • akumulator o pojemności 4500 mAh
    • szybkie ładowanie 180 W
  • łączność:
    • 5G (Daul SIM)
    • Wi-Fi 6 (802.11ax)
    • Bluetooth 5.2
    • NFC
    • USB-C (2.0)
  • czytnik linii papilarnych w ekranie, głośniki stereo
  • Android 12 (XOS 12)
  • wymiary:
    • Coslight Silver: 166,5 x 74,5 x 8,8 mm
    • Genesis Noir: 165,5 x 75,1 x 9,2 mm
  • waga: 213 g
  • wykonanie:
    • front: szkło Gorilla Glass 5
    • korpus: tworzywo sztuczne
    • tył: szkło lub szkło+skóra
  • wersje kolorystyczne: Coslight Silver (szkło), Genesis Noir (szkło+skóra)

Infinix Zero Ultra wyróżnia przede wszystkim aparat 200 MPx. To trzeci smartfon po Motoroli edge 30 Ultra i Xiaomi 12T Pro, który może pochwalić się tą matrycą od Samsunga. Do tego dochodzi szybkie ładowanie o bardzo wysokiej mocy. Także wyświetlacz może przykuć uwagę. W ogólnym rozrachunku Infinix Zero Ultra ciężko wskazać poważne braki. Jest nawet niecodzienny dodatek w postaci lampy wspomagającej aparat selfie. Wyraźnie niższa cena od wspomnianej konkurencji wynika w głównej mierze z zastosowania dużo słabszego układu obliczeniowego. Mediatek Dimensity 920 jest też słabszy od tego, co oferuje bezpośrednia konkurencja w tej samej cenie, ale jeszcze porozmawiamy o wydajności w praktyce, a także o innych konsekwencjach.

Budowa i jakość wykonania

Infinix Zero Ultra recenzja test opinia

Infinix chwali się, że obudowa Zero Ultra została wykonana z myślą o kosmosie, a właściwie jego umownej granicy, jaką jest linia Kármána. Bez wdawania się w szczegóły, po prostu czuć, że recenzowany smartfon ma spore aspiracje do klasy premium. Wykonanie bazuje na szklanej kanapce, która została przedzielona korpusem z tworzywa sztucznego. Całość jest dobrze spasowana i rozplanowana.

Testowana wersja kolorystyczna może na pierwszy rzut oka wydawać się lepem na wszelkiego rodzaju zabrudzenia, ale tu pojawia się niespodzianka. Otóż połyskliwe malowanie, które zostało udekorowane w ciekawe kształty w ramach gry świateł, praktycznie w ogóle się nie brudzi. Swoją drogą te kształty są również wyczuwalne pod palcem, co nie tylko wzbudza ciekawość, ale też pozwala ograniczyć wypadanie smartfona z dłoni.

Front to zakrzywiony wyświetlacz, fabrycznie chroniony folią, który może pochwalić się dobrym, zatopionym czytnikiem linii papilarnych, a w ramach wycięcia także poprawnym aparatem do selfie. Równe i stosunkowo cienkie ramki także sugerują, że mamy do czynienia ze sprzętem potencjalnie wyżej notowanym. Wisienką na torcie jest dioda doświetlająca zdjęcia zamieszczona obok głośnika, która nie jest czymś tak oczywistym, a ułatwia pracę aparatu do selfie.

Z tyłu firma podeszła już bardziej klasycznie w kontekście rozmieszczonych elementów, choć oczywiście wspomniane wykończenie zdecydowanie wyróżnia Infinix Zero Ultra na rynku. Wyspa z aparatami nie krzyczy swoim rozmiarem, mimo że same obiektywy wystają ponad powierzchnię. W ten sposób smartfon jest całkiem wygodny w codziennym użytkowaniu.

Na krawędziach to, co niezbędne, ale w dobrej formie

Boki Infinix Zero Ultra podchodzą już w pełni klasycznie do tematu rozmieszczenia poszczególnych elementów. Wszystko jest tam, gdzie powinno być i tutaj producent nie kombinował. Dlatego na poszczególnych krawędziach znajdziemy:

  • góra — dodatkowy mikrofon i maskownica głośnika
  • dół — tacka na karty SIM i microSD, główny mikrofon, złącze USB-C – głośnik
  • lewa strona — pusto
  • prawa strona — klawisze fizyczne

Głośniki stereo grają donośnie, choć brakuje im niskich tonów i dopracowania w zakresie stereo. Niemniej, jak na tę klasę urządzenia, są to w pełni akceptowalne źródła dźwięku. Szczególnie że efekt stereo jest właściwie uzyskiwany za sprawą dodatkowej maskownicy, która gra równo z głównym głośnikiem. Z jednym małym wyjątkiem. Zależnie jak obrócicie urządzenie, tak lewy kanał z prawym mogą zostać zamienione, więc warto pilnować tego podczas oglądania filmów.

Wyświetlacz i jakość obrazu

Infinix postanowił, że Zero Ultra otrzyma wyświetlacz z zakrzywionymi krawędziami, co dodaje sznytu premium, ale też skupia światło na zagięciach. Mimo wszystko sam panel jest poprawny i przykuwa oko dobrze dobranymi kolorami. Jasność na poziomie 700 nitów jest w pełni wystarczająca w słoneczne dni. Kontrast także jest akceptowalny, ale Infinix nie wychodzi przed szereg z większą paletą barw lub innymi dodatkami. Niemniej certyfikaty HDR są wspierane, więc jest to ekran, na który przyjemnie się patrzy.

Podniesiona częstotliwość odświeżania obrazu do 120 Hz jest widoczna głównie w ramach pracy z interfejsem i niektórymi social mediami. W filmach, Chromie czy też Mapach Google wartość jest redukowana do 60 Hz, więc siłą rzeczy także w grach. Miejmy nadzieję, że w aktualizacjach Infinix zadba o większą kompatybilność.

Akumulator — czas pracy i ładowania

Infinix Zero Ultra stawia na akumulator o przeciętnej pojemności w kontekście wielkości wyświetlacza. Mimo wszystko nie odczuwałem większych problemów z koniecznością ograniczania się w trakcie dnia. Właśnie ten jeden dzień pracy jest w pełni osiągalny i to bez kompromisów, więc na baterię nie można narzekać. W tym czasie wyświetlacz może być włączony przez:

  • 6,5 godziny spokojnej pracy (Chrome, social media, YouTube)
  • 3,5 godziny pracy na pełnych obrotach.

W przypadku ładowania Infinix Zero Ultra na pewno stanowi czołówkę. Co prawda zapowiadanych 12 minut nie udało mi się osiągnąć, ale kwadrans już był powtarzalny. Trzeba pamiętać, aby spełnić kilka warunków, czyli przede wszystkim włączyć superszybkie ładowanie z poziomu ustawień, zachować odpowiednią temperaturę pomieszczenia (do 25 stopni Celsjusza) i nie korzystać ze smartfona podczas całego procesu.

Aparaty — jakość zdjęć i filmów

Aplikacja aparatu od Infinix jest bardzo rozbudowana, całkiem ergonomiczna, ale kiepskie tłumaczenie zabija wiele funkcjonalności, co doskonale widać na zrzutach ekranu. Firma niespecjalnie podkreśliła obecność matrycy 200 MPx, patrząc na to, co oferuje już Infinix NOTE 12 Pro 4G. Czy to źle? Nie do końca, bo jednak megapiksele nie muszą iść w parze z funkcjonalnością. Dlatego zbierając wszystko w całość, otrzymujemy wygodną aplikację, której u podstaw niczego nie brakuje.

Infinix Zero Ultra pozwala nagrywać filmy w następujących rozdzielczościach:

  • 720p w 30 kl./s.
  • 1080p w 30 i 60 kl./s.
  • 4K w 30 kl./s.

Obiektyw szerokokątny nie jest dostępny w żadnym trybie w trakcie rozpoczętego już nagrywania.

Jest 200 MPx, ale też słabszy układ przetwarzania obrazu i zbędna matryca

Zanim przejdziemy do głównej matrycy, zacznijmy od niepotrzebnego nikomu sensora GalaxyCore. Dopiero dalej pojawia się szeroki kąt, aczkolwiek już możecie się domyślać, że nie jest to nic wybitnego, gdy w filmach nie jest wspierany. Wynika to również po części z ograniczeń samego układu obliczeniowego. Mimo wszystko ogólna jakość jest poprawna. Względem głównej matrycy kolorystyka została dobrze wyważona, a największą bolączką jest poziom detali. Oczywiście mówimy o dziennych sceneriach. W nocy różnice są znacznie bardziej widoczne, bo jednak ten obiektyw widzi stosunkowo mało, a problemy ze szczegółowością jeszcze bardziej są podkreślane.

Tymczasem główna matryca, wychwalane 200 MPx jest… bardzo ograniczone przez układ obliczeniowy. Pamiętajmy, że procesor odpowiada nie tylko za wydajność, bo wśród pobocznych układów jest przetwornik obrazu. O ile Dimensity 920 standardowo nie wspiera takich rozdzielczości, tak Infinix musiał dogadać się z MediaTekiem, ale jednak nic nie przeskoczy ogólnych ograniczeń. Dlatego próżno oczekiwać flagowej jakości. Największą bolączką okazuje się nie tyle brak wysokiego poziomu detali, a… opóźnienie w robieniu zdjęć. Niejednokrotnie zrobiłem zdjęcie, aplikacja potwierdziła, że gotowe, a później fotografia jest poruszona, a nawet z zupełnie inną scenerią, gdy już opuściłem smartfon. Dlatego trzeba się wystrzegać i dla pewności dłużej przytrzymać smartfon w jednym miejscu podczas wrobienia zdjęć.

Tymczasem jakość siłą rzeczy jest daleka od tej, którą oferuje na przykład Xiaomi 12T Pro ze Snapdragonem 8+ Gen 1. Główne różnice sprowadzają się właśnie do szumów, których momentami jest pełno, więc widać, że nie tylko układ obliczeniowy jest ograniczony, ale także w ramach oprogramowania można lepiej rozwiązać algorytmy. Niemniej Infinix Zero Ultra jest wyraźnie tańszym smartfonem, więc na niektóre aspekty można przymknąć oko. Recenzowany sprzęt największe problemy ma właśnie w nocy, gdzie specjalny tryb niespecjalnie pomaga. Niby jest jaśniej, ale nie pozbywa się szumów i nieznacznie poprawia kontrast.

W przypadku filmów na pewno dobrze sprawdza się optyczna stabilizacja obrazu, choć też nieidealnie, bo widać skoki klatek. Pozostałe aspekty niejako powielają to, co poznaliśmy przy okazji zdjęć. Kontrast jest akceptowalny, poziom detali różny i zależny od światła.

Oprogramowanie i wydajność

Nakładka XOS 12, która przykrywa Androida 12, to dobrze przygotowana podstawa do tego, aby zaistnieć na naszym rynku. Podstawa, bo niestety tłumaczenie w wielu miejscach jest fatalne, a do tego otrzymujemy sporo aplikacji partnerów, które nijak nie mają szans sprawdzić się w Polsce. Jednak samych dodatków nie brakuje i to w wielu zakresach. Począwszy od personalizacji, przechodząc przez funkcje dla graczy, a kończąc na ogólnej ergonomii. Na pewno całość działa sprawnie i zdaje się dobrze komponować w ramach jednej idei.

Ok, ale jak to wygląda z tą wydajnością Infinix Zero Ultra? MediaTek Dimensity 920 to na pewno dobra jednostka, ale w tej cenie niewątpliwie słabsza od tego, co znajdziemy w konkurencyjnych smartfonach. Dimensity 8100 to układ, który jest takim typowym w modelach do 3000 złotych. Znajdziemy go między innymi w realme GT Neo 3. Z kolei zastosowany Dimensity 920 gości między innymi w realme 9 Pro+, który zadebiutował z blisko dwukrotnie niższą ceną. Pomijam już modele z flagowymi Snapdragonami.

Mimo wszystko Zero Ultra nie jest wolnym smartfonem i wciąż ma sporo mocy do codziennej pracy. Trzeba po prostu pamiętać, że konkurencja jest wydajniejsza i dłużej wytrzyma ze względu na większy nadmiar mocy obliczeniowej.

Im więcej punktów, tym lepiej.

Recenzja Infinix Zero Ultra — podsumowanie

Czy to układ obliczeniowy musi wyznaczać klasę urządzenia? Infinix stara się udowodnić, że nie. Dlatego oszczędzając na procesorze, otrzymujemy ciekawe rozwiązania w zakresie budowy, aparatów i ładowania. Jednak słabsza jednostka od MediaTeka niesie ze sobą ograniczenia nie do przeskoczenia, więc chociażby matryca 200 MPx nie oferuje tego, co znamy z konkurencyjnych modeli. Także oprogramowanie wymaga jeszcze doszlifowania pod europejskich odbiorców. Jednak poza tymi aspektami Infinix Zero Ultra to na pewno ciekawie wyglądający smartfon. Łączy on klasykę, elegancję i niecodzienne wykończenie. Do tego superszybkie ładowanie ułatwia życie.

Motyw