Słaby zasięg Wi-Fi w domu

Słaby zasięg Wi-Fi w domu? Ta technologia sprawia, że wzmacniacze są zbędne

3 minuty czytania
Komentarze

Słaby zasięg Wi-Fi w domu jest to problem, który znam bardzo dobrze z własnego doświadczenia. Muszę się do czegoś przyznać: mieszkam w bunkrze. No może nie aż tak dosłownie, bo nie mieszkam ani pod ziemią, ani ściany nie są z żelbetonu. Są za to z kamienia, a ich grubość to około 85 centymetrów jeśli chodzi o ściany zewnętrzne, 30-40 centymetrów jeśli chodzi o ściany działowe i 50 centymetrów jeśli chodzi o ściany nośne wewnątrz budynku. A przynajmniej tak to wyglądało przed postawieniem dobudówki, która sprawiła, że w domu, który współdzielimy na dwa mieszkania z moimi rodzicami, jest ściana nośna o grubości tych nieszczęsnych 85 centymetrów. 

Efekt? Rotuter stoi w pokoju i mogę pracować u siebie w kuchni, ale moja mama gdyby chciała skorzystać z mojego internetu, to zasięg ma tylko na kanapie – i to mimo faktu, że dom ma tylko nieco ponad 100 metrów kwadratowych jeśli chodzi o powierzchnię pomieszczeń. Dla porównania kiedy wynajmowałem mieszkanie w Lublinie, to zasięg ze swojego rotuera miałem jeszcze na podwórku osiedla – mimo że mieszkanie było po drugiej stronie budynku. Okazuje się jednak, że istnieje rozwiązanie tego problemu i to nie będące wzmacniaczem Wi-Fi.

Słaby zasięg Wi-Fi w domu? Ta powłoka go poprawi

Słaby zasięg Wi-Fi w domu

Nowe rozwiązanie ma olbrzymią zaletę: nie wymaga wzmacniacza Wi-Fi i jest całkowicie pasywne. Ma także jeszcze większą wadę: wymaga zrobienia remontu w domu. Jest to bowiem powłoka, którą należy pokryć ściany, aby te stawały się półprzezroczyste dla sygnału Wi-Fi. I niestety, ale nie jest to jakaś tam farbka, tylko coś, co realnie pogrubi ściany. 

Nie brzmi to jednak zbyt intuicyjnie: w końcu jak pogrubienie ścian ma rozwiązać problem wynikający ze… zbyt grubych ścian? To trochę tak, jakby tonącego polewać wodą i oczekiwać, że dzięki temu się nie utopi. No cóż, o ile w przypadku osoby, która tonie, to rzeczywiście może nie być najlepszy pomysł – nie jestem ratownikiem, więc się nie znam, tak przy Wi-Fi to faktycznie ma prawo działać.

W jaki sposób to pomaga? To proste: sygnał Wi-Fi przechodzi przez ściany, ale jego część się w nich odbija. Im grubsza ściana, tym większa część sygnału odbija, przez co tym mniej przechodzi go na drugą stronę. Powłoka natomiast wstępnie dostosowuje sygnał do tego, aby był on w stanie w znacznie większym stopniu przeniknąć strukturę ściany. 

Jest dodatkowym ośrodkiem, którego działanie jest porównywane przez naukowców do filtra antyrefleksyjnego w okularach. W ten sposób można poprawić słaby zasięg Wi-Fi w domu, ale… no cóż, wymaga to remontu, oraz straci się nieco na metrażu. Może jednak te wzmacniacze nie są więc wcale aż tak złym pomysłem?

Źródło: Nature

Motyw