Hyundai N Vision 74

Hyundai N Vision 74 – producent pokazał hybrydę, jakiej jeszcze nie było

2 minuty czytania
Komentarze

Hyundai zaprezentował nowy koncepcyjny samochód elektryczny. W przypadku pojazdów tego typu producenci mogą pójść na całość, ponieważ te i tak nigdy nie trafią do masowej produkcji. Dlatego też zwykle imponują one osiągami lub zastosowanymi technologiami, jednak… nie zawsze ma to jakiś sens i właściwie nie musi go mieć. Kwestie związane z prostotą projektu, montażu, czy opłacalnością produkcji także są tymi, o których można tu zapomnieć. Właśnie takim autem jest Hyundai N Vision 74.

Hyundai N Vision 74

Zacznijmy jednak od samego wyglądu. Auto prezentuje się jakby zostało żywcem wyjęte z cyberpunka. Retrofuturyzm to chyba najlepsze określenie tego pojazdu. Gdyby teraźniejszość wyglądała tak, jak to sobie wyobrażali ludzie w latach 70. – 80., to właśnie takimi autami byśmy jeździli. Projektantów trzeba pochwalić za to, że samochód wygląda naprawdę świetnie, nie ocierając się o kicz, czy śmieszność, o co w tym stylu jest bardzo łatwo.

Udało się to dzięki temu, że inspiracją faktycznie był projekt z epoki. N Vision 74 to hybrydowy samochód sportowy o wyglądzie inspirowanym firmowym konceptem Pony Coupe z 1974 roku, którego projektant przeszedł później do tworzenia DeLoreana. Nic więc dziwnego, że samochód wygląda tak świetnie. 

Hyundai N Vision 74 - Pony Coupe

Jednak sam wygląd to nie wszystko. Ważne także jest to, co czai się pod maską. A raczej w całej karoserii auta. Hyundai N Vision 74 to elektryczno-elektryczna hybryda. Pojazd jest wyposażony w wodorowe ogniwo paliwowe, które może zapewnić do 95 kW mocy. Ta ma wspierać litowy akumulatorowi o pojemności 62,4 kWh. Tym samym można korzystać zarówno ze stacji wodorowych, jak i znacznie popularniejszych stacji ładowania. 

Zobacz też: Test Hyundai Ioniq 5

Najważniejsze jest jednak to, że obydwa te źródła energii mogą zasilać ten sam silnik, dzięki czemu nie trzeba dublować układów napędowych, jak to ma miejsce w niektórych typach hybryd spalinowo-elektrycznych. Może to przypominać nieco auto z instalacją LPG, chociaż i to nie do końca, bo możliwe jest jednoczesne korzystanie z ogniwa wodorowego i akumulatora. Wszystko to zasila dwa silniki elektryczne z tyłu, dzięki którym auto może rozpędzić się do 250 km/h. Maksymalny zasięg samochodu wynosi 600 km. 

Oczywiście auto nie zostanie wystawione na sprzedaż. Jest to coś, czym Hyundai będzie się chwalił, ale szanse na to, że na ulice wyjadą podobne auta są raczej małe. Z drugiej strony sama konstrukcja układu zasilania już może być prawdopodobna – przynajmniej na etapie przechodzenia z aut elektrycznych na wodorowe – rzecz jasna jeśli motoryzacja rzeczywiście pójdzie w tym kierunku, bo to wcale nie jest takie pewne.

Źródło: TechSpot

Motyw