Zbliżenie dłoni trzymającej pilot do telewizora, w tle rozmyty ekran telewizora.
LINKI AFILIACYJNE

Płacimy, żeby oglądać reklamy. Streamingi oszukały nas wszystkich [OPINIA]

4 minuty czytania
Komentarze

Obyś żył w ciekawych czasach to maksyma, która dziś ma szczególne zastosowanie. Patrząc na to, jak streamingi zaczęły traktować widzów, czyli swoich klientów, można dojść do wniosku, że wszyscy zostaliśmy oszukani. Zamiast wolności od reklam, będziemy płacić za ich oglądanie, by w skali miesiąca oszczędzić od kilku do kilkunastu złotych.

Streamingi nas oszukały. Płacimy za oglądanie reklam

Telewizor z logo "max" na ekranie, miska popcornu i pilot na stole.
Fot. Hamara / Shutterstock

Oglądanie filmów w telewizji zawsze kojarzyło mi się z jednym. Z reklamami. To był też jeden z powodów, dla których zacząłem kupować ulubione produkcje na DVD, a potem Blu-ray.

Chciałem mieć dostęp do tego, co lubię, bez konieczności przerywania seansu kolejną reklamą proszku do prania. Mam dalej w kolekcji kilka płyt, gdzie też wpakowano mi reklamy przed samym filmem, co uważam już za naprawdę karygodne postępowanie… ale przynajmniej seans mam spokojny.

Streamingi miały być odtrutką na telewizję. Żadnych reklam, dostęp wtedy, kiedy miało się ochotę i przystępna cena. Dziś z tej trójki zalet została właściwie tylko jedna, czyli oglądanie wtedy, kiedy ma się ochotę.

Niedawno podano cenę Max w Polsce i chcąc oglądać treści w najlepszej jakości, muszę wyłożyć z kieszeni niemal 50 złotych miesięcznie. Dalej to taniej, niż cena Netflix, ale już samo to pokazuje, że coś jest nie tak. Szczególnie że pojawił się także pakiet z reklamami. Owszem, jest tańszy, ale dalej opiera się na zasadzie, że płacę, by oglądać reklamy. Z biznesowego punktu widzenia to genialny ruch.

Telewizor na ścianie wyświetlający ekran menu z aplikacjami streamingowymi w nowoczesnym salonie.
Fot. Bartosz Szczygielski / Android.com.pl

Przyzwyczailiśmy się do streamingów, a kiedy już to się wydarzyło, pojawiły się w nich reklamy. W Polsce mamy już takie pakiety w SkyShowtime czy Player, a za chwilę dołączy do nich Max. Następni w kolejce są Netflix, Disney+ czy Amazon Prime Video, który i tak już przed filmami wyświetla zapowiedzi swoich produkcji.

Patrząc na pakiety w Max po likwidacji HBO Max, za to, co mam teraz, będę płacił ponad 50% więcej. Tak, korzystam ze zniżki i dalej kosztuje mnie to niecałe 20 zł miesięcznie. Z treści na HBO Max korzystam rzadko, więc nie ma szans, żebym rezygnował z tańszego pakietu na rzecz jakości 4K.

Nie będę płacił za reklamy

Streamingi i reklamy na platformach VOD. Telewizor w salonie wyświetlający listę filmów i programów, obok lampka stołowa na szafce RTV.
Fot. Stokkete / Shutterstock / Prime Video / SkyShowtime / materiały prasowe, montaż własny

Może to kwestia pokoleniowa lub po prostu moja zawziętość, ale nie będę płacił za oglądanie reklam. Nie po to wymyślono streamingi, których i tak jest za dużo. To miała być alternatywa dla linearnej telewizji, a tymczasem coraz mocniej ją przypomina.

Ceny streamingów w Polsce idą w górę, a pakiety z reklamami mają być furtką dla tych, którzy dalej chcą oglądać, ale też i oszczędzać. Firmy stojące za platformami streamingowymi mają problem, ponieważ by zarabiać na tym modelu biznesowym, potrzebują użytkowników opłacających subskrypcje. I to w ogromnej ilości.

Pakiety z reklamami takie zyski mogą zwiększyć. Przypadek Netflixa pokazuje, że ludzie chętnie sięgają po takie tańsze pakiety, a na dodatek dochodzą jeszcze pieniądze od reklamodawców. I obawiam się, że w niedalekiej przyszłości od reklam nie będzie już ucieczki.

Możemy zostać nimi zasypani, jak w przypadku YouTube, gdzie bez Premium trudno się już cokolwiek ogląda. Rozumiem, że trzeba na czymś zarabiać, ale w momencie, kiedy obiecywano mi coś innego, czuję się po prostu oszukany.

Streamingi miały być czymś lepszym niż telewizja. Wygląda jednak na to, że kiedy komórki w Excelu się nie zgadzają, ideały lądują w koszu.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: aurelupuanas / Shutterstock

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw