Tablica z logo "Techland" otoczona zielonymi paprociami.

Techland oficjalnie w chińskich rękach. Gracze są wściekli na polskie studio

3 minuty czytania
Komentarze

Techland, czyli drugi największy producent gier w Polsce, jest już oficjalnie częścią portfolio chińskiego Tencent. Firma ta od kilku lat ostro poczyna sobie w światowej branży gier, wykupując udziały w m.in. Epic Games oraz większość akcji w Riot Games, czyli studio twórców League of Legends. Zmiany w zarządzie już weszły w życie, a studio mierzy się z krytyką graczy, dotyczącą wprowadzenia mikrotransakcji do Dying Light 2: Stay Human.

Tencent przejmuje Techland — szczegóły operacji

Techland
fot. Techland

Jedyne co wiemy oficjalnie to fakt, że Tencent wykupił 67% udziałów w polskim studiu. Dlatego też zakłada się, że chińska korporacja zainwestowała w Techland ok. 6 mld dolarów (~26 mld złotych). Paweł Marchewka nie jest już właścicielem firmy (pozostał dyrektorem generalnym), Aleksandry Marchewki w zarządzie już nie ma, a odeszli z rady nadzorczej także Janusz Sawicki i Karina Puchała. Jej przewodniczącym został Ma Xiaoyi, starszy wiceprezes Tencentu.

Tutaj warto przypomnieć, co w lipcu Paweł Marchewka przekazał graczom na temat planowanej współpracy.

Połączenie sił z Tencent pozwoli nam wrzucić najwyższy bieg jeżeli chodzi o wdrażanie naszej wizji dotyczącej gier. Wybraliśmy sprzymierzeńca, który miał już okazję współpracować z kilkoma z najlepszych na świecie firm zajmujących się grami i który pomógł im osiągnąć nowe wyżyny – jednocześnie szanując ich metody działania.

Zachowamy pełną własność naszych tytułów, utrzymamy swobodę artystyczną i twórczą, a także wciąż będziemy działać w sposób, który wydaje nam się właściwy. Ja wciąż będę pełnić rolę dyrektora generalnego studia.

Paweł Marchewka, Dyrektor Generalny studia Techland

W międzyczasie jednak, Techland zdążył zebrać od graczy cięgi. Mowa oczywiście o mikropłatnościach wprowadzonych w ekosystem gry Dying Light 2: Stay Human.

Na czym polega problem z mikropłatnościami w Dying Light 2?

Gdy spojrzymy na obecne oceny Dying Light 2: Stay Human na Steam, wszystko wydaje się jasne — kolejny review-bombing. Z ostatnich 2459 recenzji na platformie, tylko 46% było pozytywnych. Recenzje krytykują nie tylko przejęcie polskiego studia przez chińską korporację, ale też nową walutę premium, nazwaną po prostu DL. Warto też dodać, że tylko na platformie Steam, gra nie przekracza już 10 tys. jednocześnie aktywnych graczy. Obecnie ta liczba wynosi ok. 3100 osób. Przy okazji, warto sprawdzić darmowe gry na Steam, które takich problemów obecnie nie mają.

Jeżeli zalogujecie się do Dying Light 2: Stay Human przed 7 października 2023 r., otrzymacie 500 punktów DL do wydania na dowolny cel. Problem polega na tym, że najtańsza paczka w grze kosztuje… 550 DL. Troszeczkę zabrakło, co za przypadek. Ceny wielu paczek zostały zaprojektowane tak, byśmy zostawali później z ilością punktów, jakiej nie da się rozsądnie wydać do końca, kierując graczy ponownie do sklepu z punktami.

Do sprawy odniósł się nawet były menedżer społeczności w Techlandzie, który wprowadzenie mikrotransakcji uznaje za stracone pieniądze w postaci zaufania wieloletnich graczy serii Dying Light.

https://twitter.com/Uncy8/status/1700922583359631803

Warto zaznaczyć, że 500 punktów DL kosztuje 22,50 złotych. Najdroższy pakiet oferujący 6500 punktów DL to z kolei wydatek… 229 złotych, czyli niewiele mniej, niż pełna, standardowa edycja gry od Techland bez promocji.

Techland Dying Light 2
Pełny cennik punktów DL przygotowanych przez Techland (fot. PlayStation Store)

Techland odpowiedział jednak z kolei graczom, że pracuje nad nowymi rozwiązaniami i usprawnieniami sklepu. Przykładowo, mówi się o pozwoleniu na kupowanie przedmiotów z paczek osobno (Fortnite robi to od dawna).

Firma też sugeruje, że istnieją paczki, które można kupić za mniej niż 500 punktow DL. Więcej jednak ma się rozjaśnić podczas sesji pytań i odpowiedzi z Tymonem Smektałą. Ta powinna zostać zapowiedziana przez studio w najbliższym czasie. Gracze jednak już teraz są wściekli i obarczają winą za sytuację nie tylko chiński Tencent, ale również chciwość Polaków pracujących w najwyższych szczeblach wrocławskiego studia.

Motyw