NPC na TikToku to jak oglądanie kabaretów z Sopotu obok napalonego wujka. Gen Z ogarnij się [OPINIA]

3 minuty czytania
Komentarze

Trend odgrywania NPC na TikToku to jedna z tych rzeczy na platformie, która nudzi się mniej więcej po 12 sekundach oglądania. Może jestem już za stary, by takie rzeczy mnie faktycznie ruszały, ale nie rozumiem fenomenu tego trendu. Tym bardziej tego, że ludzie naprawdę są skłonni płacić niemałe pieniądze za to, by oglądać, jak ktoś mówi i zachowuje się tak, jakby przed chwilą dostał udaru.

NPC na TikToku – miało być zabawnie

Przyznaję, że nie śledzę namiętnie TikToka, ale nawet i bez tego trend NPC dotarł i do mnie. Jeżeli jesteście nieświadomi jego istnienia, to już pokrótce tłumaczę, o co właściwie chodzi. NPC to skrót od non-player character, czyli w wolnym tłumaczeniu bohatera niezależnego w grach wideo. Takiego, który gdzieś tam przewija się w tle lub po prostu zawadza nam podczas zwiedzania miasta w GTA V. NPC potrafią być kulą u nogi z kilku powodów, a jednym z nich jest to, że ich zachowanie często jest nielogiczne i przeszkadza w rozgrywce.

https://www.tiktok.com/@anialdn/video/7241998420326518042

Jednak na TikToku NPC objawia się odrobinę inaczej. Otóż użytkownicy prowadzą np. live stream, gdzie zachowują się jak NPC i mówią przy tym stale te same słowa lub jakieś dziwne, niezrozumiałe zbitki wyrazowe. Wszystko ku uciesze gawiedzi, która chętnie sypnie groszem, by stream był kontynuowany. „Gra” jest prosta – ktoś kupuje naklejkę, a streamer powtarza jakieś słowo „przypisane” do danej naklejki i musi to zrobić w odpowiedniej kolejności. Oraz odpowiednio dużo razu. Jeżeli chcesz przykładowo usłyszeć od streamerki dziesięć razy powtarzany zbitek „Gang gang” i „Yes strong woman”, to musisz wysłać po 10 naklejek odpowiadających tym słowom.

Sęk w tym, że takie naklejki nie są darmowe, a streamerzy bez ogródek mówią, że potrafią na czymś takim zarobić nawet cztery tysiące dolarów. W zaledwie kilka godzin. I to na jednym materiale, więc nic tylko pogratulować przedsiębiorczości. I to akurat mówię absolutnie poważnie, bo choć jest to wyciąganie kasy od publiczności za materiały, które nie mają żadnej wartości, to jest to sztuka. Rozumiem, że niektóre rzeczy się płaci. Mam na myśli sztuki teatralne, koncerty czy wyjście do kina. Idę obejrzeć, jak ktoś coś robi i uważam, że warto ten trud mu wynagrodzić. To samo z książkami czy streamingiem. Płacę za to, ponieważ wiem, ile trudu kosztuje stworzenie czegoś wartościowego.

@astridwett

I don’t know how she does it for hours😭

♬ original sound – astridwett

NPC na TikToku trudno tak nazwać. Owszem, znajdziemy całe filmy, gdzie influencerzy zachowują się jak postaci z gier, gdzie jest jakaś fabuła. Ogląda się to przyjemnie, ale nic nie wnosi do życia i właściwie nie musi. Sam oglądam czasem filmy, których jedynym zadaniem jest poprawa humoru. Co innego ze streamowaniem, gdzie nie oszukujmy się, podtekst seksualny ma duże znaczenie.

Część materiałów obejrzymy na TikTok bez rejestracji, ale wiadomo, że wygodniej robić to z poziomu aplikacji mobilnej. Jeżeli takich treści oglądać jednak nie chcemy, to możemy zablokować użytkownika na TikTok, choć zapewne niewiele osób z tej funkcji korzysta. Wyobrażam sobie, że takie oglądanie grupowe streamów NPC na TikToku to jak wizyta w sopockim amfiteatrze, gdzie obok nas siedzi wąsaty wujek, który ślini się na widok tancerek na scenie i śmieje tak głośno z suchych żartów, że słychać go w Zakopanem. Przesadzam? Może i tak, bo przecież jak robimy to samo przed smartfonem, to wszystko jest w porządku. Prawda?

Skoro interesuje cię TikTok, być może korzystasz też ze Snapchata? Jeśli tak, z pewnością przyda ci się nasz poradnik krok po kroku dotyczący tego, jak odzyskać dni na Snapie.

Motyw