Strajk aktorów to koniec Hollywood? Winny jest streaming oraz AI

3 minuty czytania
Komentarze

Strajk aktorów to kolejna rzecz pokazująca, że Hollywood chwieje się w posadach. Widocznie strajk scenarzystów nie był dostatecznie dużym ostrzeżeniem dla grubych ryb, by te wzięły na poważnie żądania strajkujących. Dołączyli do nich teraz aktorzy, co spowodowało m.in. to, że z premiery filmu Oppenheimer wyszła praktycznie cała obsada, czyli Cillian Murphy, Emily Blunt, Matt Damon czy Robert Downey Jr. Dlaczego w ogóle aktorzy strajkują i co z tym wspólnego ma streaming oraz AI? Okazuje się, że Sztuczna Inteligencja ma tutaj sporo za uszami.

Strajk aktorów – o co właściwie chodzi?

Zacznijmy od wydarzeń, które zwróciły największą uwagę opinii publicznej, czyli opuszczenie przez obsadę pokazu filmu Oppenheimer. Ten musiał zostać przyśpieszony, by w ogóle aktorzy mogli się na nim pojawić. Christopher Nolan, czyli reżyser produkcji, zapowiedział już ze sceny, co się wydarzy i dlaczego wspiera decyzję aktorów o wsparciu strajku. Mogłoby się wydawać, że aktorzy zarabiający miliony nie będą mieli powodu, by dołączać do strajku, ale tutaj chodzi o coś więcej, niż samą solidarność z resztą artystów. Pamiętajmy przecież, że ci zarabiający najwięcej to zaledwie drobna garstka wybranych, a cała reszta aktorów i strajkujących już od dłuższego czasu scenarzystów, zarabia o wiele gorzej.

Strajk aktorów ma za zadanie zwrócić uwagę producentów na kilka rzeczy, które wprowadziły zamęt na rynku. Jednymi z najczęściej powtarzanych argumentów są te dotyczące wzrostu tantiemów za produkcje wyświetlane na platformach streamingowych oraz fakt, że Sztuczna Inteligencja może być wykorzystywana do tworzenia wizerunku aktorów. Wzrost stawki minimalnej dla aktorów należących do związków to również jeden z postulatów, który w dobie szalejącej inflacji nie jest niczym zaskakującym. Jednak kwestia streamingów oraz AI to temat, który pojawił się stosunkowo niedawno.

Wiele platform streamingowych nie podaje dokładnych danych odnośnie tego, ile osób obejrzało konkretną produkcję, a co za tym idzie, obliczanie odpowiednich tantiemów staje się niewykonalne. Aktorzy nie dostają więc tego, na co zasłużyli. Do tego dochodzi jeszcze kwestia wykorzystania wizerunków aktorów przez AI. Pojawiły się bowiem pomysły, że twarze aktorów będą skanowane, a następnie za pomocą AI oraz Deepfake umieszczane w filmach czy serialach gdzieś w tle. Producenci za coś takiego mieliby płacić zwykłą dniówkę, a korzystać z wizerunku mogliby do woli.

Co dalej z Hollywood i czy strajk cokolwiek zmieni?

Fot. Netflix

Ostatni tak duży strajk miał miejsce w 1960 roku, a teraz zapowiada się na powtórkę. Część rozpoczętych już projektów może zostać wstrzymanych, co oczywiście będzie generowało dodatkowe koszty. Brak nowych scenariuszy i twarzy, które mogłyby wystąpić na ekranie z pewnością odbije się też na jakości samych produkcji. Wszak producenci będą szukali oszczędności, więc będą zatrudniać mniej doświadczonych scenarzystów lub sami będą powstałe materiały poprawiać. Oczywiście można zatrudnić osoby, które nie są zrzeszone w SAG-AFTRA, ale tego robić w nieskończoność nie mogą. Szczególnie, kiedy do strajku dołączają największe gwiazdy Hollywood.

Teraz można jedynie czekać na rozwój sytuacji i liczyć, że zostanie wypracowany jakiś kompromis. Szukanie oszczędności i wykorzystywanie AI do tworzenia filmów może być dobrą drogą, bo przecież mówimy o nowym narzędziu, ale to nie powinno zastępować pracy artystów. Podobny scenariusz można było ostatnio oglądać na Netflix w jednym z odcinków serialu Black Mirror. Widać więc, że fantazja dogoniła rzeczywistość.

Źródło: Twitter / BBC

Motyw