Pokemony z czasów Game Boya są nie do podrobienia. Nowsze gry niby są lepsze… a jednak gorsze

14 minut czytania
Komentarze

Dla większości osób w Polsce Pokemony to przedewszystkim anime. Mi jest ono jednak całkowicie obojętne, za to jestem wielkim fanem gier i to do tego stopnia, że to właśnie one zachęciły mnie do zakupu konsol od Nintendo – tak, moja przygoda z serią zaczęła się od nielegalnych ROM-ów i emulacji, ale z wiekiem zmądrzałem i przeszedłem na jasną stronę mocy legalnej rozgrywki. I chociaż mam dostęp do większości gier z serii, to najchętniej wracam do tych z pierwszej i drugiej generacji. 

Pierwsze Pokemony są najlepsze, chociaż jednocześnie najgorsze

Pokemon

Na wstępie zaznaczę, że to nie jest kwestia sentymentu. Pewnie jak większość z Was zacząłem swoją przygodę od Pokemon Fire Red w tłumaczeniu Archona. Następnie były Pokemon Emerald, Platinium, Black i White 2, a wszystko to przez emulatory, co oczywiście nie jest powodem do dumy. Do dwóch pierwszych generacji nawet nie chciałem zaglądać – wydawały mi się zbyt prymitywne pod względem grafiki. Kupiłem więc zestaw Nintendo 2DS wraz z Pokemon Y, czyli przedstawicielem szóstej generacji i przyznam, że miałem mieszane uczucia.

To znaczy, Megaevolucje były świetne, fakt, że fabularnie dostajemy dwa startety – w tym te z pierwszej generacji również, ale poziom trudności był… właściwie to go nie było wcale. Mimo to grę bardzo ciepło wspominam, bo to właśnie przy niej odkryłem Battle Spot, czyli walki przez sieć z innymi graczami. Tym samym pierwsze Pokemony, w które grałem to było Fire Red, a pod względem legalności, to były Pokemon Y. Dlatego też kiedy mam ochotę zagrać w Pokemony, ale w trybie dla pojedynczego gracza wybieram… Pokemon Yellow, oraz Pokemon Crystal. 

Pokemon Yellow i Crystal – do nich wracam najczęściej

Jeśli chodzi o te gry, to kontakt z nimi miałem naprawdę późno. Obie kupiłem w ramach Virtual Console na 3DS-a – a w przypadku Crystal zrobiłem to aż dwa razy. Co wiecej, dość długo zwlekałem z zakupem, ponieważ płacenie po 40 złotych za tak stare gry, do których nie mam żadnego sentymentu wydawało mi się przez długi czas wyrzucenie pieniędzy w błoto. Okazało się, że to był jeden z moich lepszych zakupów growych, jakich dokonałem w życiu i to mimo licznych wad.

Pokemony pierwszej generacji i ich wady

Pokemon

Zacznijmy jednak od wad. Zwłaszcza, że tych jest naprawdę dużo: obie gry są niezwykle toporne i prymitywne w swojej rozgrywce. Podkręslę jednak, że przed tym, jak stałem się fanem serii, to moimi ulubionymi grami był Gothic i Gothic 2, więc toporność nie była dla mnie aż tak wielkim problemem. Gorszym był naprawdę wąski zakres ruchów i tragiczny balans wielu stworków, który został poprawiony w drugiej, a całkowicie naprawiony dopiero w… czwartej generacji. 

Otóż w pierwszej generacji każdy pokemon był opisany przez 6 statystyk, takich jak liczba punktów życia, atak, obrona, szybkość i tajemnicza statystyka specjal. Ta ostatnia była… jednocześnie atakiem, jak i obroną, ale w kontekście ataków specjalnych. Czym więc są ataki specjalne? Otóż to wszystkie ruchy należące do typów:

  • Fire
  • Water
  • Grass
  • Electric
  • Ice
  • Psychic
  • Dragon
  • Dark – typ ten pojawił się dopiero w drugiej generacji.

Czyli mowa tu o połowie wszystkich typów ataku. W ten sposób pokemon, który miał wysoką statystykę special nie dość, że mógł zadawać olbrzymie obrażenia w walce, to jeszcze był odporny na znaczną część ataków przeciwników. Poprawiono to w drugiej generacji zamieniając special na special attack i special defense, czyli dwie statystyki opisujące atak i obronę. 

Wciąż jednak problemem było to, że pokemony miewały statystyki nieodpowiednie do swoich typów, lub ataków, których się uczyły: np. gyardos miał mocny atak i słaby special, ale jako pokemon typu water – flying (który nie uczył się ataków swojego drugiego typu) był mało skuteczny używając ruchów swojego typu. W czwarej generacji to naprawiono i od tamtej pory kategoria ataku nie jest zależna od typu: np. ruch fire blast jest zaliczany do kategorii ataków specjalnych, a fire punch do ataków zwykłych, mimo że obydwa należą do typu fire. I chociaż te gry mają także inne, drobne niedociągnięcia, to po przejściu z tytułów znacznie wyższych generacji właśnie to było dla mnie najbardziej uciążliwym aspektem rozgrywki. 

Pokemony pierwszej generacji i ich zalety

Pokemon

Co więc sprawiło, że tak chętnie wracam do tych gier? Otóż klimat, poziom trudności, surowość świata, historia i… to, czego emulator nam nie da. I tak poziom trudności wynika tutaj głównie z różnicy poziomów. AI w tej grze nie jest szczególnie bystra. Nawet w pozornie tych najtrudniejszych walkach stawia ona głównie na ataki superefektywne w kontrze do naszych stworków – nawet jeśli te ataki nie są nastawione na atak, a jedynie na zmianę statystyk. Można więc pokonać potężnego pokemona, pozornym słabiakiem i nie otrzymać przy tym żadnych obrażeń. A mimo to gry te są znacznie trudniejsze, niż nowe odsłony, co nie oznacza wcale, że są one trudne, jeśli się wie, co się robi. 

Surowy świat Pokemon

Co do surowości świata: tu nikt nie prowadzi Cię za rączkę. Przeciwnicy nie są miłymi ludźmi, a po prostu chcą wygrać. Najlepszym przykładem na to jest Blue – bo tak kanonicznie nazywa się nasz rywal, którego imienia nie potrafi spamiętać nawet jego dziadek. Ten z każdą walką nas obraża i nawet jeśli przegra, to wciąż patrzy na nas z góry. To chyba najbardziej przęmądrzały i irytujący dupek w historii gier komputerowych. 

W drugiej generacji, do której zaliczają się Pokemon Gold, Silver i Crystal również naszym przeciwnikiem jest nieprzyjemny typek, który dodatkowo swojego pierwszego pokemona ukradł. Dla porównania od trzeciej generacji każdy z naszych rywali to chodzaca słodycz i przyjaciel, który po potyczce nie raz wyleczy nasze poobijane stworki. 

Team Rocket najlepszą złą organizacją w Pokemon

Pokemon

W nowszych grach złe grupy dążyły do zmiany świata, zniszczenia go, czy do masowego ludobójstwa i innych wydarzeń z tych kategorii – i oczywiście gracz musiał ich powstrzymać. Team Rocket to natomiast organizacja przestępcza, która nie dąży do władzy nad światem. Owszem, kradną pokemony, ale robią to dla pieniędzy. Dodatkowo prowadzą nielegalne kasyno, gdzie można wygrać skradzione przez nich stworki, a także zajmują się wymuszeniami. 

Oczywiście wraz z biegiem fabuły możemy – ale nie musimy odkryć, że organizacja ta jest zaangażowana w stworzenie potężnego pokemona Mewtwo, który został stworzony jako zmodyfikowany genetycznie klon mitycznego pokemona Mew. Tylko, że… to nie ma najmniejszego znaczenia dla fabuły. Możemy przejść całą grę nie trafiając na te informacje – są zapisane w dziennikach, których nie musimy czytać, a złapanie Mewtwo, czy nawet walka z nim nie są obowiązkowe. 

Właściwie to jest to postgame, który możemy całkowicie olać, zwłaszcza, że nic nas do niego nie prowadzi, co najwyżej chęć uzupełnienia Pokedexu i sprawdzenia co jest w tej jednej jaskini z początkowego etapu gry, do której nie mogliśmy nawet wejść.

 W przypadku Pokemonów drugiej generacji fabuła już otawcie nakierowuje nas na legendarne stworki, jednak wciąż nie wymaga od nas walki z nimi i ich łapania. Grę spokojnie można ukończyć bez tego. Co więcej, tutaj również naszym głównym przeciwnikiem okazuje się Team Rocket i znowu nie chcą oni zniszczyć świata, a jedynie ogłosić swój wielki powrót i zarobić na nieetycznych eksperymentach. 

Pokemon Yellow vs. Pokemon Fire Red

No dobrze, ale dlaczego nie Pokemon Fire Red? Ma ładniejszą fabułę, szerszy zakres ruchów, dochodzi do niego typ stalowy… Czemu więc Pokemon Yellow stawiam wyżej? Otóż na każdą generację składa się kilka gier, które różnią się głównie obecnością, lub brakiem kilku gatunków stworków. Cała idea polega na tym, żeby się wymieniać złapanymi pokemonami z właścicielami innej wersji gry. W przypadku Pokemon Yellow brakuje akurat tych, które mnie niewiele obchodzą. 

Dodatkowo mamy tutaj dostęp do wszystkich starterów w jednej rozgrywce. I chociaż ten z którym zaczynamy naszą zabawę jest beznadziejny – Pikachu to naprawdę słaby stworek, a ten konkretny nawet nie jest zdolny do ewolucji – to można go zapakować do komputera i ułożyć sobie naprawdę potężną drużynę. 

Kolejnym plusem jest wymiana: tutaj jednak potrzebujemy kogoś z 3DS-em i Pokemonami pierwszej, lub drugiej generacji. Tu warto podkreślić, że naprawdę dużo stworków ewoluuje przez wymianę. Dodatkowo każdy stworek pochodzący z wymiany dostaje 1,5 razy wiecej doświadczenia w walce. W moim przypadku sprowadza się to do tego, że po przejściu na New Nintendo 3DS, które znacznie lepiej mieści się w kieszeni od 2DS-a, na tym drugim kupiłem drugą kopię Pokemon Crystal i wymieniam pokemony, dzięki czemu mam dostęp do Golema, Alakazama, czy Gengara – o czym w przypadku Fire Red mógłbym zapomnieć. 

Pokemon Crystal i 16 odznak

W przypadku tej gry zdobywamy 8 odznak regionu Johto, pokonujemy elitatną czwórkę i zostajemy lokalnym mistrzem i… to dopiero ¾ zabawy. Musimy bowiem jeszcze dostać się do regionu Kanto znanego z poprzedniej generacji, oraz zdobyć tutejsze odnzaki. Z tym zestawem możemy stoczyć bitwę z najpotężniejszym trenerem Pokemon, czyli z… głównym bohaterem poprzednej gry, czyli Redem. I to jest jedna z najtrudniejszych bitw, jakie nas czekają w całej serii – nie ważne, jak dobrze byśmy się do niej nie przygotowali. 

Pokemony z pierwszych generacji w najnowszych grach

Nie chodzi mi o to, że można złapać dobrze nam znane stworki w najnowszych grach z serii, a o to, że możemy używać w nich dokładnie tych samych stworków, którymi przeszliśmy grę. Jest to możliwe dzięki aplikacji PokeTransporter na Nintendo 3DS, która pozwala na przeniesienie tych stworków do Pokemon Bank, skąd można je wysłać do Pokemon Home i – jeśli tylko wystepują one w kodzie gry najnowszej generacji, co niestety nie jest wcale oczywiste – przenieść je do niej. 

Pokemony pierwszej generacji – przeżyjmy to jeszcze raz

Jeśli grałeś w te gry i masz ochotę do nich wrócić, ale brakuje Ci na to czasu, to mam dla Ciebie świetne rozwiązanie. Jest nim fanowski film animowany: Pokemon Red Movie. Cały seans trwa aż 3,5 godziny, jednak wciąż to znacznie mniej, niż próba przejścia gry. Traktuje on materiał źródłowy bardzo wiernie, jednak znajdziemy w nim rozwiniecie wielu wątków w oparciu o popularne domysły, teorie fanów, a nawet… memy. Jest tam również masa nawiązań do nowszych gier z serii. 

Kreska, chociaż wydaje się niezwykle prosta, to jest zarazem mocno ekspresyjna, co jest ważne biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z filmem praktycznie pozbawionym dialogów. Zwłaszcza nasz główny bohater, czyli Red jest równie wygadany, co w grach i jeśli już rzuca jakimś tekstem, to jest to jego kultowe…

– …

Czyli wymowne milczenie. Gorąco polecam, to jedna z najlepszych ekranizacji gier, jakie w życiu widziałem – i nie mam tu na myśli tylko fanowskich produkcji.

Pokemony pierwszej generacji i ciekawostki

Na temat pierwszej generacji krąży wiele ciekawostek. I oczywiście wiele z nich to najzwyklejsze… bzdury. Rozprawmy się przy okazji z kiloma z nich:

  • Pokemony typu Bug ewoluują najszybciej – no cóż, sama gra nam rzuca takimi tekstami w twarz, więc łatwo to uznać za prawdę. Warto jednak podkreślić, że linii ewolucyjnych w przypadku tego typu jest zaledwie kilka. I chociaż te prowadzącą do Beedrilla i Butterfree rzeczywiście kończą się na ewolucji do ostatecznej formy na zaledwie 10 poziomie, tak Pars ewoluuje w Parasecta na 24 lvl-u, a Venonat w Venomotha na 31. Nie jest to wcale szczególnie szybka droga ewolucji. 
  • Pokemony typu Bug są najsłabsze – kolejna bzdura. Śmiało można powiedzieć, że aż ⅓ linii ewolucyjnych w pierwszyej generacji to prawdziwe koksy. Mamy tutaj bowiem Scythera i Pinsira, a to pokemony z mocnymi i naprawdę dobrze dopasowanymi statystykami. 
  • W pierwszej generacji najwięcej jest pokemonów wodnych, ponieważ twórcy gry postanowili oddać cześć temu, że życie pochodzi z wody. – Rzeczywiście, pokemonów wodnych jest bardzo dużo: aż 32 stworki na 151 dostępnych ma przypisany ten typ. Problem w tym, że nie jest on wcale najpopularniejszy. Otóż aż 33 pokemony, czyli o jeden więcej, należą do typu Poison. Jak to możliwe? Otóż prawie wszystkie pokemony typu Grass – z trzema wyjątkami – to także typ Posion. Większosć typu bug również ma ten podtyp, a każdy z typem Ghoust ma go jako drugorzędny typ. 
  • Pokemony Ghost są jedyną kontrą na te typu Psychic – właściwie to… nie, jest wręcz odwrotnie. W pierwszej generacji typ psychiczny z nieznanych powodów ma całkowitą odporność na duchy. Dodatkowo te drugie, jako przedstawiciele typu Poison są podatne na ataki psychiczne – aspekt ten poprawiono dopiero w drugiej generacji. A na typ Psyhic skuteczne są ruchy typu Bug.
  • Pokemonów psychicznych jest mało – wbrew pozorom jest ich naprawdę dużo. W pierwszej generacji aż 14 stworków ma typ Psychic. Dla porównania tylko 11 zalicza się do typu Fire.
  • Wszystkie pokemony typu Flying mają dwa typy i zawsze jest on drugim typem.
  • Wszystki pokemony typu Rock i Ice mają dwa typy. 
  • Poliwarth to jedyny pokemon typu Fight, który ma dwa typy, tak samo jak Tangela jest jedynym typu Grass z pojedynczym typem.
  • Zapdos jest jedynym pokemonem elektrycznym, który ma dwa typy – wynika to z faktu, że Magnemite i Magneton w pierwszej generacji miały tylko typ Elektric, a Steel pojawił się dopiero w drugiej generacji. 
  • Magnemite i Magneton przeniesione do drugiej generacji wciąż mają tylko jeden typ, chociaż złapane w niej dysponują już dwoma. 

Pokemon Yellow i Crystal – jak zagrać?

Nie jest to wcale łatwa sprawa. Problem ten dotyczy także Pokemon Red, Blue, Gold i Silver. Otóż teoretycznie mamy dwie opcje: gra na Game Boy lub na 3DS przez VC. W pierwszym przypadku bardzo trudno jest trafić na oryginalny cartridge z grą – rynek jest wręcz zalany podróbkami. 

W drugim konieczne jest posiadanie 3DS-a i zakup gry z eShop. A biorąc pod uwagę, że już w marciu ten zostanie zamknięty dla tej konsoli, to lepiej się pośpieszyć. Warto także dodać, że doładowania eShop już nie działają na tej konsoli i gry należy kupować za pomocą karty płatniczej.

Co jednak jeśli gry te są dla kogoś zbyt prymitywne i wolałby jednak zapoznać się z nimi w bardziej przystępnej wersji? No cóż, tu jest jeszcze… trudniej. W przypadku Pokemon Fire Red i Leaf Green problem podróbek jest jeszcze poważniejszy, a co gorsza mają one tendencję do uszkadzania zapisów gry. Natomiast SoulSilver i HeartGold, czyli świetne porty drugiej generacji na Nintendo DS (działa też na 3DS) to istne białe kruki, praktycznie nie do kupienia, a przynajmniej nie w rozsądnej kwocie

Na szczęście jest jeszcze Pokemon let`s Go na Switcha, gdzie mamy odnowioną pierwszą generację, chociaż tutaj naszym rywalem nie jest Blue, a protagonistą nie jest Red – obydwu tych trenerów możemy spotkać na swojej drodze. Natomiast sama gra jest bardzo łatwa do kupienia:

A jeśli nie masz Nintendo Switch, to naprawdę warto kupić tę konsolę: już teraz można na tej konsoli zagrać w pięć świetnych gier z serii, czyli: Let`s Go, Sword/Shield, Arceus, Shining Pearl/Briliant Diaomnd, Violet/Scarlet – a przy okazji zapraszam do swojej recenzji tej ostatniej.

Źródło: YouTube, Bulbapedia, YouTube(2), YouTube(3), fot. Denise Jans na Unsplash

Motyw