Siedlisko zla recenzja horror

Airbnb z piekła rodem. Recenzujemy horror Siedlisko zła

5 minut czytania
Komentarze

„Siedlisko zła” mierzy się z podobnym zagadnieniem co film „Obecność 3: Na rozkaz diabła”, czyli z tematyką opętania i pytaniem o to, czy diabeł/demon może zmusić kogoś do popełnienia morderstwa.

Siedlisko zła – opis fabuły horroru

Siedlisko zla horror film

Film zaczyna się od brutalnej sceny morderstwa. Mężczyzna zabija swoją żonę i sześcioletniego syna. Przebywając w więzieniu próbuje on przekonać swojego przyjaciela Stevena (Corey Johnson), znanego oszusta i badacza zjawisk paranormalnych, że nie on dokonał tych potwornych czynów. Coś nim zawładnęło i zmusiło do wymordowania swojej rodziny. Jako, że Steven badał wcześniej satanistyczne artefakty, postanawia zająć się on sprawdzeniem tego co, opowiada jego przyjaciel. Organizuje „eksperyment”. Wynajmuje puste mieszkanie swojego ojca rodzinie turystów. W ich pokojach umieszcza kilka demonicznych artefaktów i kamer, aby obserwować rodzinę i sprawdzać, czy na miejscu dzieje się coś nadprzyrodzonego.

Siedlisko zła – dwa filmy w jednym. Ale czy to dobrze?

„Siedlisko zła” zaczyna się względnie nieźle. To znaczy, nie powala niczym specjalnym na tle współczesnych horrorów, ale docenić należy fakt, że pierwsze sceny w tym filmie są wymierzone w utrzymanie nas w napięciu zgodnie z zasadą trzęsienia ziemi na starcie. Niestety wszystko co następuje później jest już mniej jednoznaczne.

„Siedlisko zła” ogląda się tak, jakby twórcy chcieli wrzucić do kociołka dwa różne filmy i zrobić z nich jeden. Niestety zabrakło im najwyraźniej doświadczenia i wystarczających umiejętności, przez co te dwie linie fabularne dzieją się jakby obok siebie i kompletnie do siebie nie pasują. Przede wszystkim niemal wszystkie sceny, które obracają się wokół rodziny wynajmującej mieszanie są absolutnie najlepszymi. Nie jest to może poziom kina Ariego Astera czy innych znanych ostatnio serii horrorów, ale są one wystarczająco angażujące, przekonująco budują napięcie i momentami potrafią kreować nastrój grozy. Aktorki wcielające się w główne postaci grają naprawdę dobrze i naturalnie, co również pozwala nam na lepszą immersję z przedstawioną sytuacją. Niestety w „Siedlisko zła” wpleciony został jeszcze wątek Stevena, który kompletnie zaburza nastrój i napięcie całości.

Siedlisko zla film horror

Postać Stevena kreowana jest na centralną dla fabuły „Siedliska zła”, tymczasem jest on dość obrzydliwym i kompletnie nie dającym się lubić gościem. Do tego wydaje się jakby został tu wszczepiony z innego filmu. Aktor, który go gra chyba również myślał, że występuje w czymś na kształt komedii sensacyjnej i thrillera w jednym. Steven niemal co chwila sypie masą docinków i dowcipów z nawiązaniami do popkultury, które w ogóle nie pasują do ponurego, mrocznego tonu filmu. Wprowadza on ewidentne wątki komediowo-stand-upowe do filmu, który jest całkowicie poważny zarówno w warstwie fabularnej jak i wizualnej. Trochę tak, jakby wrzucić Woody’ego Allena do „Egzorcysty”. Przedziwna to mikstura, która zaburza elementy grozy tego filmu oraz negatywnie wpływa na całą jego narrację.

Przeczytaj także: Fiński horror Pisklę to najbardziej obrzydliwy film roku

Motywacje Stevena są dodatkowo przedziwnie zarysowane i nie niezbyt czyste moralnie. Wykorzystuje on niewinną rodzinę jako swoje króliki doświadczalne, ryzykując ich życia, by sprawdzić czy demony naprawdę istnieją, sfilmować to i następnie sprzedać taśmy za duże pieniądze. A wszystko przez to, że jego przyjaciel został niesłusznie oskarżony o morderstwo. Tak nieudolnie i pokrętnie skonturowanego scenariusza już dawno nie widziałem. Nic się tu nie klei, mało co ma sens, całość wydaje się zbitką przypadkowych pomysłów, z których jedne są w miarę ciekawe, a inne fatalne. Do tego trzeci akt kompletnie się wykoleja, rodzi dezorientację u widza, fabuła przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, a liczne dziury scenariuszowe stają się aż nadto widoczne. Słowem istny bałagan jakiego już dawno nie widziałem.

Wspomnę jeszcze o tym, że rodzina, którą obserwujemy w filmie „Siedlisko zła” to dwie dziewczynki oraz ich matka będąca w lesbijskim związku. Miałem o tym nie wspominać z początku, bo też oglądając ten film traktowałem je po prostu jak każde inne bohaterki nie zwracając uwagi na ich orientację seksualną. Wspominam jednak o tym, gdyż choć, chyba, rozumiem, mam nadzieję, dobre chęci filmowców do pokazania w horrorze reprezentacji środowisk LGBT, to zrobili oni tym więcej szkody niż pożytku. Z początku ich portret, jako względnie normalnej pary i rodziny wydawał mi się zaskakująco normalny i tym samym pozytywny. Szybko jednak twórcy pokazali nam kilka scen erotycznych z dwoma paniami, które wydają mi się skierowane głównie pod męskiego, heteroseksualnego widza, także moje zdanie o tym, jak są one portretowane zaczęło się weryfikować. Ale dalej jest jeszcze gorzej, gdyż jedna z bohaterek nagle, nie wiedzieć czemu, bez żadnego większego powodu, na który wskazywałyby wydarzenia ukazane wcześniej, zamieniła się w archetyp psychotycznej lesbijki. Dosłownie w przeciągu chwili ze wspierającej i czułej partnerki stała się mającą ogromne pretensje o wszystko i nienawidzącą dzieci swojej kobiety osobą wszczynającą ogromną awanturę. Całość wypadła po prostu kuriozalnie.

Zobacz też: Najstraszniejsze horrory dostępne w streamingu.

Siedlisko zła – ocena filmu

„Kuriozalny” to w sumie dobre określenie dla filmu „Siedlisko zła”. Gdzieś tam widać, że autorzy mieli, wtórny, ale solidny pomysł na fabułę, która dość szybko zboczyła z obranego toru i zmieniła ten horror w zwykłego potworka, straszącego jedynie jakością i okropnym scenariuszem. Całość jest do bólu niespójna, amatorsko wyreżyserowana i napisana i tak naprawdę jednie aktorstwo i powiedzmy, że poprawny początek sprawiają, że „Siedlisko zła” ma w sobie kilka jasnych punktów. Nie rozgrzeszają one jednak tego filmu, który jako całość jest produkcją raczej do omijania szerokim łukiem.

Ogólna ocena

2/10

Motyw