Po testach pierwszego metalowego smartfonu LG w postaci Zero, do naszej redakcji dotarł inny model tej firmy z zupełnie nowej serii oznaczonej literą „K”. Dokładniej rzecz biorąc przez kilka tygodni mieliśmy do dyspozycji najwyżej stawiane w tej rodzinie urządzenie, a więc K10. Ta literka dla LG ma oznaczać wprowadzenie powiewu elegancki do niższej półki cenowej. Jednak jak całość się prezentuje? Zapraszam Was do recenzji.
Zestaw
LG dostarcza K10 w stosunkowo oryginalnym pudełku, ale wewnątrz trochę nieprzemyślanym, gdyż poszczególne akcesoria nie zostały poukładane i po prostu latają. Jednak co znajdziemy w środku oprócz samego smartfona?
Oczywiście stos makulatury, modułową ładowarkę (0,85 A), niewygodne słuchawki douszne, a także coś czego dawno nie widziałem testując mobilne urządzenia, a więc akumulator, który musiałem samemu włożyć do urządzenia.
Budowa
Seria K nie stawia na metal. Nie znajdziemy tutaj aluminium, a tworzywa sztuczne, ale bardzo dobrze spasowane. Nic nie trzeszczy, nie irytuje w dotyku, a cały smartfon bardzo dobrze leży w dłoni. Oczywiście nie mogło zabraknąć coraz bardziej popularnego szkła 2.5D, które dodaje nieco uroku, ale w praktyce może irytować, np.: przy doborze dobrej ochrony wyświetlacza. Również plastik imitujący aluminium na krawędziach przypomina mi ramkę z Galaxy S, która oczywiście po pewnym czasie się ścierała. Być może w tym przypadku tak nie będzie, ale warto to zaznaczyć.
Tak oto pod wspomnianym szkle na froncie ujrzymy zestaw czujników, ciekawie umieszczony głośnik do rozmów, aparat oraz oczywiście duży wyświetlacz. Logo firmy znajdziemy tradycyjnie na dole urządzenia, a więc nie ma co szukać dotykowych klawiszy funkcyjnych. Taki koreański standard, ale zabrakło diody powiadomień.
Z tyłu jest o wiele ciekawiej. Oczywiście to tutaj znajdziemy wszystkie fizyczne klawisze o ciekawej fakturze z wyróżniającym się przyciskiem odpowiedzialnym za blokadę urządzenia. Czy jest to wygodne rozwiązanie? Ja się do tego przyzwyczaiłem i nie miałem żadnego problemu z wygodnym użytkowaniem K10. Nie mogło także na tej powierzchni zabraknąć aparatu czy też stosunkowo dobrej diody doświetlającej. Na dole ujrzymy przeciętny głośnik – jest minimalnie za cichy, ale jakość jest w porządku.
Mimo wszystko to pod perforowaną klapką (niczym koszykiem wiklinowym w plastikowym wydaniu) kryją się złącza MicroSD oraz SIM. Oczywiście nie mogło zabraknąć także samego akumulatora – niecodzienny widok. Tuż obok niego znalazły piny do NFC, które zostało przyklejone do samej klapki.
Poszczególne krawędzie tak naprawdę wiele nie kryją. Po bokach możemy dojrzeć jedynie jedno wgłębienie ułatwiające otwarcie pokrywy.
U góry ukrywa się dodatkowy mikrofon, ale to na dole cokolwiek się dzieje i to na tej krawędzi znajdziemy wszystkie złącza oraz główny mikrofon. Gniazdo słuchawkowe daje z siebie przeciętny dźwięk, ale standardowe słuchawki zostawiłbym sobie tylko dla awaryjnych sytuacji.
Tak oto LG K10 pokazuje, że plastikowe smartfony mogą być dobrze wykonane. Perforowana, zaokrąglona tylna klapka ułatwia chwyt urządzenia oraz dodaje sporo uroku całości. Urządzenie faktycznie prezentuje się elegancko, ale też trzeba się liczyć ze wspominanym szkłem. Trochę boli brak diody powiadomień i tak naprawdę głównie do tego mógłbym się przyczepić.
Specyfikacja techniczna
LG prezentując K10 ujawniło od groma różnych wydań tego smartfonu. W Polsce oferowana będzie niemalże najlepsze wersja, która prezentuje się następująco:
- 5,3-calowy wyświetlacz IPS HD (720p, 70,9% wypełnienia frontu, 277 ppi);
- układ Snapdragon 410;
- GPU: Adreno 306;
- 1,5 GB RAM;
- 16 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicroSD do 32 GB);
- aparaty:
- przód: 5 MPx;
- tył: 13 MPx;
- akumulator o pojemności 2300 mAh;
- Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, radio FM;
- Android 5.1.1 Lollipoop;
- wymiary: 146 x 74.8 x 8.8 mm;
- waga: 142 g.
Patrząc na te dane techniczne i mając świadomość, że Koreańczycy proponują także ten model w wydaniu z 2 GB pamięci operacyjnej to szkoda, że właśnie taki smartfon nie jest u nas oferowany. Mimo wszystko mamy do czynienia z typowym średniakiem, a tak naprawdę to jest to niemalże bliźniacza specyfikacja, co w przypadku wspomnianego na samym początku LG Zero.
Wyświetlacz
Za każdym razem jak testuję jakikolwiek smartfon LG to muszę firmę pochwalić za dopracowanie technologii IPS. Jest to idealne zestawienie realnych, nieprzejaskrawionych kolorów razem z głęboką czernią. W tym jednak wypadku efekt ten trochę bladnie przy ustawionej maksymalnej jasności w pełnym słońcu (tak, był taki jeden dzień) – zaczyna dominować szarość, ale wyświetlacz wciąż jest czytelny. Mimo wszystko, na co dzień nie ma do czego się doczepić. Dolna granica jasności również jest idealna, a może nawet trochę za niska jeśli jest to w ogóle możliwe. Podczas testów nie miałem żadnych problemów z panelem dotykowym czy też kątami widzenia. Co z rozdzielczością, nie jest za mała? Nie, ale oczywiście różnicę w stosunku do FullHD widać – szczególnie jeśli położymy odpowiedniego smartfona obok.
Akumulator
Połączenie 5,3-calowego wyświetlacza, który prosi o to, aby nie ustawiać go na maksymalny poziom jasności z akumulatorem o pojemności 2300 mAh daje ostatecznie całkiem dobre wyniki. Podzespoły K10 nie zachęcają do wykonywania wydajnych zadań toteż jedynie przeglądając internet, Facebooka, oglądając kilka filmików na YouTubie i oczywiście sporo rozmawiając głosowo i tekstowo (SMS, Messenger) uzyskałem 1,5 dnia pracy na jednym ładowaniu, a przez ten czas ekran pracował przez około 6 godzin. Także ten element na plus, ale niestety standardowa ładowarka jest nieco za słaba, gdyż ładowanie odbywa się przez około 2,5 godziny.
Aparat
Sama aplikacja aparatu nie robi ogromnego wrażenia – jest czytelna, bez fajerwerków. Mimo wszystko zawiodło mnie ustawianie ostrości – trwa to nieco za długo, a i tak zapewne nie będzie to wyglądało tak jakby fotograf sobie tego zażyczył. Nie wymagam od tego smartfonu zbyt wiele, ale mając koło siebie inne, podobne cenowo urządzenia to taki Asus Zenfone Max radził sobie zdecydowanie lepiej. Oczywiście jeśli chodzi o łapanie ostrości to i tak jest o wiele lepiej niż chociażby w Samsungu Galaxy A3 (2016). Jeśli jednak chodzi o jakość to… najlepiej będzie jak ocenicie sami:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=P5a_liH_G3I[/youtube]
Oprogramowanie i wydajność
LG oferuje K10 z Androidem 5.1.1 Lollipop i zapewne wcześniej czy później Marshmallow zawita na tym modelu. Razem z autorską nakładką nie ujrzymy żadnych nowości. Tak oto wśród dodatków warte wyróżnienia są takie funkcje jak podwójne dotknięcie i skróty klawiszowe na zablokowanym ekranie. Tak, niewiele znajdziemy dodatków, a jak cały system wygląda to możecie ujrzeć na powyższych zrzutach ekranu. Samo jego działanie niestety nie jest najlepsze. Przez większość czasu jest w porządku, ale zdarzały się momenty, że oprogramowanie (lub procesor) brał sobie urlop na chwilę. Oczywiście Snapdragon 410 nie należy do najwydajniejszych, ale w końcu niedawno testowałem modele z tym samym układem i radziły sobie lepiej. Jak to prezentuje się na benchmarkach? Zobaczcie sami:
Podsumowanie
LG K10 możemy kupić za około 900 złotych, co tak naprawdę oznacza niecałe 100 złotych mniej niż za Zero. Który model lepszy? Każdy ma swoje zalety i tak naprawdę decydujemy co wolimy: metal czy plastik? Mimo wszystko jak oceniam testowanego smartfona? Według mnie seria „K” ma szansę godnie nastąpić zapomnianą już rodzinę „L” i K10 jest tego doskonałym przykładem będąc pośrednim następcą lubianego przeze mnie modelu L9. Tym samym będzie to ciekawa propozycja u operatorów, gdyż na wolnym rynku wątpię, żeby za tę cenę znalazło się wielu chętnych.
Plusy:
- spasowanie;
- wygodnie leży w dłoni jak na swoje rozmiary;
- wyświetlacz;
- dostęp do akumulatora.
Minusy:
- oprogramowanie do lekkich poprawek;
- brak diody powiadomień;
- słaba ładowarka i marne słuchawki w zestawie.