Cyberpunk 2077 recenzja PlayStation 5

[Recenzja] Cyberpunk 2077 – może się nie kochamy, ale się lubimy

9 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Night City jest zjawiskowe
  • Wciąga
  • Wizja świata

Wady

  • Błędy psują zabawę
  • Z początku trudno się wgryźć w produkcję

Cyberpunk 2077 jest na rynku już od ponad miesiąca. Ten, kto miał chęć, już go sprawdził, przeczytał liczne recenzje i ma już częściowo wyrobione zdanie na temat produkcji CD Projekt RED. Nie da się jednak ukryć, że tytuł zapisał się już na łamach historii gier komputerowych. Zapewne nie tak, jakby chcieli tego sami twórcy, ale nie oznacza to, że gry nie da się lubić. Wręcz przeciwnie, choć nie każdy ją pokocha.

Cyberpunk 2077 – oczekiwania vs. rzeczywistość

Cyberpunk 2077 recenzja PlayStation 5

Nie da się pisać o Cyberpunku 2077, bez przytoczenia pewnych spraw. Produkcja została zmiażdżona przez graczy, którzy w dniu premiery grali na konsolach PlayStation 4 oraz Xbox One. Optymalizacja była fatalna i faktycznie trudno było nie odnieść wrażenia, że coś poszło mocno nie tak. Gracze byli mocno rozgoryczeni, a to i tak łagodne słowo. Sony wyrzuciło produkcję ze swojego cyfrowego sklepu i już w ogóle zrobiło się nieciekawie. CD Projekt RED obiecało naprawić produkcje i ma już nawet na to konkretny plan. Do tego doszły jeszcze łatki, ponieważ oprócz premierowego Day One Patch, gracze dostali Hotfix 1.05 oraz Hotfix 1.06. Takich kłopotów z tak wyczekiwaną produkcją mało kto się spodziewał.

Oczekiwania były ogromne, ale wielu graczy zostało mocno sprowadzonych do parteru. Problem dotyczył głównie tych, którzy grali na konsolach starszej generacji. Jednak w samej wersji na PC-ty także trafiały się bugi, spadki klatkarzu i wszystko to, co można nazwać „piekłem developera”. Jednocześnie przy tym wszystkim, tytuł był i dalej chyba jest, wyjątkowo chętnie kupowany przez graczy. I choć moja przygoda z Cyberpunk 2077 zaczęła się tak sobie, to finalnie jestem całkiem zadowolony, choć do zachwytów mi daleko.

Zobacz też: Recenzja PlayStation 5 – jak sprawuje się nowa konsola Sony?

Night City potrafi wciągnąć

Muszę nadmienić, że tytuł ogrywałem na dwóch platformach – PlayStation 4 oraz PlayStation 5. Pisałem już o tym, jakie były moje pierwsze wrażenia na obu z nich i tutaj niewiele się zmieniło. Cyberpunk 2077 na PlayStation 5 wyglądał i działał o wiele lepiej, niż na bazowej wersji PlayStation 4. Nie wiem, w jakim stopniu łatki naprawiły sytuację i czy teraz już opłaca się odpalać Cyberpunka 2077 na starszych sprzętach. Natomiast na PlayStation 5, gdzie gra odpalana jest jeszcze w trybie wstecznej kompatybilności i jest naprawdę dobrze. Trudno uświadczyć jakieś spadki w animacji, a i sama oprawa graficzna robi wrażenie. Szczególnie kiedy zapuścimy się w rejony Night City, gdzie atakują nas neony, billboardy i światła sklepów. Miasto wygląda jak przeniesione z Blade Runnera i naprawdę potrafi zachwycić.

Cyberpunk 2077 recenzja PlayStation 5

Night City, czyli miasto gdzie rozgrywa się akcja gry, jest dla mnie jednym z głównych bohaterów całej opowieści. Nieodłącznym jej elementem i żyjącym organizmem. Może nie tak gęsto zaludnionym, jak byśmy mogli to sobie wyobrażać, ale człowiek potrafi poczuć się tam malutki. Ciasna, gęsta zabudowa przytłacza i jestem w stanie zrozumieć, dlaczego CD Projekt RED zdecydował się na widok z oczu bohatera, a nie zza pleców. Z początku trudno było mi się do tego przyzwyczaić, ponieważ nie jestem fanem tego typu rozgrywki, ale po kilku godzinach w Night City było to już dla mnie czymś normalnym.

Zwiedzanie miasta to przyjemne zajęcie i to nawet wtedy, kiedy nie wykonuje się żadnej misji. Wprawdzie może być to ciut monotonne po pewnym czasie, ale nie sposób odmówić CD Projekt RED fantazji. Zewsząd atakują nas reklamy, które przesycone są seksualnością. Do tego dochodzi jeszcze wisząca nam nad głową złowroga korporacja, więc gracz czuje się osaczony. Bród na ulicach, bieda na obrzeżach miasta. W Night City wszystko na swoje miejsce i to widać. Dalej nie da się wejść wszędzie tam, gdzie by się tego chciało, ale i tak można całkiem sporo pozwiedzać.

Cyberpunk 2077 recenzja PlayStation 5

Historia ma znaczenie

Gracz zostaje rzucony na głęboką wodę. Ma wprawdzie dostęp do samouczków, ale na początku wszystko może wydawać się niezrozumiałe. Zbiera się każdą rzecz, która jest w zasięgu wzroku i trochę nie wiadomo, co z nimi zrobić. Z czasem się tego uczymy, o ile starczy nam cierpliwości. Do produkcji przyciągać może fabuła, czyli zmagania V z korporacją. Tak można to w skrócie opisać, bo jednak jest to bardziej skomplikowane zagadnienie. I choć ma się do wyboru trzy ścieżki „kariery”, to główny trzon opowieści zostaje taki sam. Czy warto przechodzić grę każdą możliwą klasą postaci? Moim zdaniem niekoniecznie, a przynajmniej nie od razu. Warto dać sobie chwilę odpoczynku od gry i zapomnieć o niektórych fragmentach, by dać się później zaskoczyć.

Odniosłem wrażenie, że niektóre z dialogów zbyt mocno starają się tłumaczyć nam świat przedstawiony. Brzmiały trochę „szkolnie”, co można zrozumieć, bo mają tłumaczyć zasady gry. Jednak w momencie, kiedy V jest już częścią świata, dziwnie to brzmi, gdy każdy mu wszystko tłumaczy, jak dziecku. Zresztą tak naprawdę najwięcej informacji otrzymuje się z tzw. drzazg. Te dostajemy od różnych postaci, czy też znajdujemy na planszy. To na nich ukryte są smaczki i historie, które poszerzają świat Cyberpunka.

Dużo o świecie dowiadujemy się także z dialogów. Jest w nich trochę smaczków, a nie brakuje też ciętego humoru. Relacja V z Silverhandem jest jedną z ciekawiej rozpisanych, ale też wątek z Panam Palmer to coś, co potrafi parę razy zaskoczyć. Nie chce Wam tutaj zdradzać fabuły, bo warto ją odkryć samemu, choć CD Projekt RED w materiałach promocyjnych i tak zdradziło już bardzo dużo. Niemniej nie poczujecie zawodu, choć nie jest to coś, co zostanie w pamięci na długo. Mimo wszystko doceniam fabułę gry i ilość pracy, którą włożono w jej stworzenie. Potrafi wciągnąć, choć sam główny wątek można zaliczyć w około 30 godzin. Nie jest to jednak minus, bo dłuższe jego ciągnięcie byłoby robione na siłę.

Postać i walka

Samą grę zaczynam od stworzenia naszej postaci, ale V oglądamy praktycznie tylko w lustrach czy w chwili, kiedy jesteśmy w pojeździe. Teoretycznie może więc wyglądać tak, jak sobie tylko chcemy, ale większego znaczenia to nie ma. Drzewko rozwoju postaci jest za to gigantyczne, a za nasze aktywności dostaje się specjalne punkty, które służą do rozwijania poszczególnych jego gałęzi. I tak, można się w tym pogubić. Nie jest to zbyt czytelne rozwiązanie i ogólnie odnoszę wrażenie, że czytelność interfejsu nie była priorytetem. Przeglądając bronie ich statystyki, raz wyskakują z lewej strony, a raz z prawej. Grając siedziałem jakieś 3 metry od telewizora (50 cali) i często musiałem podchodzić bliżej, by odczytać niektóre informacje na ekranie.

Cyberpunk 2077 recenzja PlayStation 5

Miałem też spory problem z mini mapą, która pokazuje nam, gdzie akurat jesteśmy i dokąd mamy zmierzać. Nie zliczę nawet, ile razy przejechałem jakiś zakręt czy zboczyłem z trasy, bo ta mapka zwyczajnie jest zbyt mała lub zbyt blisko pozycji użytkownika. Mała rzecz, a niesamowicie denerwująca. Sama walka w Cyberpunk 2077 potrafi być satysfakcjonująca, jeżeli już przyzwyczaimy się do tego, że przeciwnicy nie padają na ziemię od strzału w głowę. Nawet od kilkunastu takich strzałów. To oczywiście kwestia tego, że gra oparta jest o system RPG, ale potrafi być to czymś, co zaburza widzenie świata. Bronie możemy solidnie modyfikować. Samą postać V także, co oczywiście wpływa na nasze możliwości. Czuć progres postaci, ale dopiero w dłuższej perspektywie. Takie budowanie postaci jest całkiem ciekawe, ale przyznam szczerze, mnie specjalnie nie porwało. Robiłem to, bo dostawałem kolejne Atuty i zwyczajnie trzeba było je rozdysponować. Nigdy też nie przepadałem za RPG-ami, więc to może sporo tłumaczyć.

A co z błędami w Cyberpunk 2077?

Cyberpunk 2077 recenzja PlayStation 5

Nie da się ominąć tego tematu. Na PlayStation 5 chyba ani razu nie wyrzuciło mnie do menu konsoli, co w wersji na PlayStation 4 stało się przynajmniej trzykrotnie. Nie zmienia to jednak tego, że błędy i glitche trafiały się często. Czasem ktoś przechodził przez samochód, lewitował czy zaklinował się w jakimś obiekcie. Wielokrotnie zdarzało się też tak, że odwracałem V w jedną stronę, a wracając do punktu wyjściowego, wiedziałem już inne samochody i innych przechodniów. Czasem ciężko było też podnieść jakiś przedmiot, bo zasłaniało go coś innego. Potrafi to skutecznie odstraszyć od gry, ale nie do tego stopnia, by nie chciało się do niej wracać. Jasne, w produkcji AAA powinno być tego znacznie, znacznie mniej, ale nie oszukujmy się, że Cyberpunk 2077 jest jedyną taką produkcją, która cierpi na wysyp błędów. CD Projekt RED oberwało się, zresztą słusznie, za okropną optymalizację na starsze konsole i teraz z tego powodu obrywa im się też na innych frontach.

Recenzja Cyberpunk 2077 – podsumowanie

Cyberpunk 2077 recenzja

Cyberpunk 2077 wciąga, o ile da się mu szansę, ponieważ początek jest dość niemrawy. I to pomimo tego, że dzieje się w nim sporo. Oprawa graficzna potrafi bardzo przyjemnie zaskoczyć, ale zdarzają się też miejsca, gdzie jest zupełnie na odwrót. Fabuła jest wciągająca, ale zadania poboczne już tak nie zaskakują. Do tego dochodzi sporo błędów, które zaburzają rozgrywkę. Mamy też jeszcze warstwę muzyczną, która mi osobiście bardzo przypadła do gustu. I mówiąc szczerze, nie mam pojęcia, jak ocenić ten tytuł. Jest dla mnie pełen sprzeczności, ale bawiłem się przy nim naprawdę dobrze, choć zapowiadało się, że rzucę go w kąt. Czekam jeszcze na pełnoprawną wersję na next-geny i zapewne do Cyberpunk 2077 jeszcze wrócę. Teraz pora trochę od niego odetchnąć.

Tytuł do recenzji dostarczyło CD Projekt RED.

Motyw