Wyniki sprzedaży to zazwyczaj ogromne zestawienie liczb. Najbardziej wyczekiwanym flagowcem 2016 roku był HTC 10. To miał być ratunek dla firmy, pokazanie na co ją stać i wielki hit bijący rekordy popularności, gwarantujący najwyższą jakość zdjęć oraz audio, zarówno na słuchawkach jak i głośnikach. Również LG G5 jako pierwszy modularny smartfon miał mocne argumenty, by wyróżnić się na rynku i skraść serca kupujących. Samsung z kolei z modelem Galaxy S7 powrócił do czasów wodoodporności i karty microSD. Która z tych nowości okazała się najbardziej kusząca?
Cóż, powiem wprost. Samsung wygrał. Producent słynnego TouchWiza, ten, który ceni wysoko swoje urządzenie i ten sam, który niebawem wykorzysta wszystkie litery z alfabetu. W tym szaleństwie jest jednak metoda. Samsung Galaxy S7 oraz S7 edge rozeszły się w ponad 10 milionach egzemplarzy. Prognozy są jednak jeszcze bardziej obiecujące – liczba ta ma już wkrótce wzrosnąć do 25 milionów.
A jak sobie poradził tajwański producent? HTC 10, według raportu TrendForce, walczy o dobicie do pierwszego miliona. To bardzo, bardzo mało. Nieco lepiej wygląda sprawa LG G5, którego sprzedaż wynosi 2.2 miliona. Jest to jednak wynik aż o 800 tysięcy niższy niż oczekiwany.
Co może być przyczyną takiego stanu rzeczy? Podzespoły urządzenia mają niemalże identyczne. Różnią się jednak istotnymi detalami – HTC znany jest z dźwięku, LG wprowadziło wymienne moduły, a Samsung… i tak skosił ich na każdym polu. Potęga reklamy? Przyzwyczajenie do marki? A może po prostu zwyciężył prosty design, a dodatkowymi atutami było to czego zabrakło wcześniej – wodoodporność i slot na kartę microSD? Dla pełni ideału zabrakło dual-SIM.
Znaczenie ceny, jakby przestaje mieć w tym rankingu znaczenie. O ile Samsung Galaxy S7 oraz HTC 10 zostały wycenione bardzo wysoko, o tyle LG G5 kosztował poniżej 3000 złotych w komplecie ze słuchawkami wartymi jeszcze kilkaset. Użytkownicy po prostu kochają Samsunga i serię Galaxy S.
źródło: Phone Arena