Wczoraj Motorola, a właściwie Lenovo przykuło uwagę mediów z całego świata prezentując swoje nowe urządzenia. Oprócz pierwszego telefonu, który wpisuje się w Projekt Tango, zobaczyliśmy także flagowca w dwóch wersjach. Mowa oczywiście o Moto Z i Moto Z Force. Przyznam, że smartfony bardzo mi się podobają. Widać tu powiew świeżości. Na plus zaliczam jednobryłowy design, który można wspomóc dołączanymi modułami, które są użyteczne. Lenovo w tej kwestii pokazało LG, jak to się robi. O parametrach telefonów nie wspominam, gdyż są one jak na tegoroczne flagowce przystało – najlepsze. Ponadto doceniam też dużą pojemność baterii, która wynosi 3500 mAh, w Moto Z Force, którego grubość to jedynie 7mm!
No właśnie, czas działania na jednym ładowaniu, szczególnie w bardziej smukłym urządzeniu, które ma pojemność 2600 mAh, ma wynosić 30 godzin „w USA, Kanadzie, i Europie”, a jedynie 24 godziny w pozostałych obszarach świata. Tak wynika z oficjalnych informacji od Lenovo. Jest to bardzo dziwne, tym bardziej, że we wszystkich regionach Moto Z ma mieć tą samą pojemność akumulatora.
Oczywiście czekamy na oficjalne wyjaśnienia firmy w tej kwestii. Jeśli zamieszczona informacja jest prawdziwa, to należy się w między czasie zastanowić co może być przyczyną tak różnych czasów pracy na jednym ładowaniu. Mnie przychodzi na myśl tylko jeden pomysł, a mianowicie siła sygnału sieci komórkowej. Innego aspektu nie widzę, chyba że wy macie inne argumenty. Jednym z nich może też być po prostu błąd w druku…
źródło: phonearena, lenovo