Implozja Titana to za mało. Współzałożyciel OceanGate chce teraz wysłać tysiąc ludzi na Wenus

4 minuty czytania
Komentarze

Współzałożyciel OceanGate – firmy, którą na pewno pamiętacie z ostatnich wydarzeń związanych z ekspedycją do Titanica, ma kolejny cel – skolonizować planetę Wenus. Współzałożyciel OceanGate Guillermo Söhnlein powołał nową fundację i twierdzi, że nie powinniśmy przestawać przesuwać granic innowacji.

Kolejny „ambitny” plan?

Ocean Gate
fot. Wikimedia/oceangate

Głosy niedowierzania nie ucichły jeszcze po tragicznym incydencie na łodzi podwodnej Titan, która z ramienia firmy OceanGate wysłana była na głębinową eksplorację Titanica. Chociaż początkowo nie wiadomo było, co doprowadziło do tragedii, później co rusz dochodziły do nas nowe informacje w sprawie – np. że łódź sterowana była padem do gier, a system elektryczny stworzyli studenci.

Niedługo potem opublikowano wstrząsający film, stworzony przez specjalistę ds. konstrukcji kompozytowych, który wypunktował w materiale inżynierskie wpadki, jakie miały miejsce podczas projektowania słynnej łodzi podwodnej Titan. I nie chodziło jedynie o brak wiedzy i doświadczenia, a zwłaszcza o cięcie kosztów i brak oficjalnych testów przeprowadzanych przez organy regulujące dopuszczanie takich maszyn do użytku. Odsyłam także do artykułu objaśniającego ten film z innego powodu – opisałam tam wiele różnych strategii firmy OceanGate polegających na drastycznym zaniedbaniu jakichkolwiek zasad bezpieczeństwa przed ekspedycją oraz w jej trakcie.

Wybaczcie ten przydługi wstęp, który nie znalazł się tu bez powodu. To m.in. przez brawurę i butę osób zarządzających OceanGate wydarzyła się tragedia, w której zginęło pięć osób. I warto zwrócić uwagę, że przedsiębiorstwo nie było organizacją zarządzaną przez jedną osobę – pracujący tam specjaliści mieli pełny wgląd (tak jak i internauci) w to, w jaki sposób łódź była projektowana, konstruowana i testowana. Dlatego tym bardziej dziwi wciąż niegacąca ambicja współzałożyciela OceanGate, który teraz szczyci się nowym planem – kolonizacji Wenus.

1000 osób ma trafić na Wenus

Söhnlein teraz znalazł się w centrum uwagi po tym, jak cała załoga na pokładzie Titana zginęła w wyniku implozji łodzi podwodnej. Wśród tych pięciu osób był Stockton Rush, inny współzałożyciel i dyrektor generalny OceanGate. Obecnie prawdopodobnie największym przedsięwzięciem Söhnleina jest wysłanie 1000 ludzi do życia w atmosferze Wenus do 2050 roku. W tym celu powołano specjalną fundację Humans2Venus. Na stronie internetowej czytamy:

Fundacja Humans2Venus jest organizacją non-profit z siedzibą w USA 501(c)(3), której celem jest badanie Wenus jako potencjalnego długoterminowego miejsca docelowego dla ludzkości.

Naszą misją jest stworzenie największej globalnej społeczności entuzjastów Wenus ogólnych i zawodowych.

humans2Venus.org
fot. humans4venus.org

Dlaczego wybrano Wenus?

​Na blogu fundacji znajdziemy informacje o tym, dlaczego akurat ta planeta została wybrana na kolonizację przez ludzkość. Przedstawiciele Humans2Venus twierdzą, że w rzeczywistości atmosfera Wenus może być jedynym miejscem poza Ziemią w Układzie Słonecznym, w którym ludzkość może żyć w długiej perspektywie. W odróżnieniu od Marsa czy Księżyca, gdzie środowisko niskiej grawitacji może nie dać nam szansy na przetrwanie na przestrzeni lat.

Oprócz potencjalnego zbudowania cylindra O’Neilla lub torusa Stanforda nie wyglądało na to, abyśmy kiedykolwiek byli w stanie zrównoważyć długoterminowe skutki grawitacji mniejszej niż 1G na powierzchni Księżyca (0,17 G) lub Mars (0,38G)”.

Co gorsza, społeczność medyczna tak naprawdę nie wiedziała, czy Homo sapiens będzie w stanie rozmnażać się w tych środowiskach o niskiej grawitacji, od poczęcia, przez ciążę, narodziny, aż po wady genetyczne i mutacje. Z tego, co wiedzieliśmy, nasz gatunek mógłby potencjalnie przejść całą drogę na Marsa, a następnie wymrzeć w ciągu jednego pokolenia. Dla mnie stało się jasne, że ludzkość musi znaleźć miejsce docelowe 1G, jeśli mamy jakąkolwiek nadzieję na zostanie gatunkiem wieloplanetarnym.

– tłumaczy na blogu Humans2Venus Guillermo Söhnlein.

Zwrócono uwagę na przeciwności, takie jak atmosfera składająca się głównie z dwutlenku węgla, a chmury – w większości z kwasu siarkowego. Dla Humans2Venus nie wydaje się to stanowić problemu bez wyjścia, ponieważ naukowcy informują, że „przeszkody te można pokonać za pomocą aparatów oddechowych i materiałów kwasoodpornych”.

Cóż, pozostaje nam jedynie czekać, jakie dalsze kroki podejmie fundacja Humans2Venus. Mamy nadzieję, że nie ambicja w podbój kosmosu, a bezpieczeństwo i ochrona członków ekspedycji będą priorytetem podczas rozwijania projektu.

Źródło: Interesting Engineering, Humans2Venus, oprac. własne

Motyw