Tesla oskarżona o dyskryminację rasową

Tesla pod ostrzałem przez „ultra hardcore”. Pracownicy nie przebierają w słowach

3 minuty czytania
Komentarze

Ekstremalne godziny pracy, niebezpieczne incydenty, molestowanie i rasizm – tak pracownicy opisują czas, kiedy byli zatrudnieni w jednej z najbardziej innowacyjnych firm motoryzacyjnych na świecie. Warto było tyle oddać za marzenia pracy w Tesli?

Tesla – wyzysk i 12-godzinne zmiany pracy

Niedawno miała miejsce premiera podcastu The Verge i Vox Media Podcast Network dotycząca firmy Tesla. W drugim odcinku prowadzący rozmawiają z pracownikami przedsiębiorstwa, którzy często ponoszą ciężar wizjonerstwa i marzeń Elona Muska. Już wcześniej zwracaliśmy uwagę na absurdalny serwis Tesli i absurdalnie wysokie kwoty wypłacane zarządowi.

Chyba każdy miłośnik motoryzacji marzyłby, aby trafić do pracy w Tesli. Innowacyjna firma produkująca samochody, a na jej szczycie geniusz i multimiliarder, który zmienia świat technologii. „Moim szefem jest Musk” – można byłoby tak powiedzieć! Ale okazuje się, że praca w amerykańskiej fabryce samochodów elektrycznych, stacji ładowania, paneli fotowoltaicznych oraz akumulatorów ma więcej negatywów niż pozytywów. Przynajmniej tak twierdzą rozmówcy w podcaście Land of the Giants – The Tesla Shock Wave.

fot. Apple Podcasts

Wyzwiska, omdlenia i wypadki to norma

Ile jesteś w stanie poświęcić dla marzeń? Pewnie takie pytania zadawali sobie zatrudnieni w Tesli, kiedy już orientowali się, że warunki funkcjonowania w tym przedsiębiorstwie nie są zdrowym środowiskiem pracy. Historie osób, które zdecydowały się na zwierzenia dotyczące lat niewolniczej pracy „w imię postępu”, mrożą krew w żyłach – rasizm, dyskryminacja kobiet, ekstremalnie długi czas pracy i niebezpieczne, molestowanie i inne skandale.

Wszystkie historie łączy w zasadzie jeden aspekt – praca w firmie pochłaniała całe ich życie i czas. Nie istniał podział na to, co prywatne i to, co zawodowe, bo całą swoją energię trzeba było oddać wykonywaniu obowiązków. 12-godzinne zmiany, spanie na podłodze i omdlenia to była norma.

Stało się to wszystko wszechogarniające (…). Kolejne godziny i były to weekendy, a każdego dnia kończyliśmy o 8, 9, 10.

– mówi Huibert Mees, główny inżynier zawieszenia Modelu S, który pracował w Tesli przez ponad pięć lat. 

Mees zaznacza, że Tesla prawdopodobnie nie miałaby szansy przetrwać gdyby nie takie poświęcenie pracowników i wykonywanie obowiązków ponad siły. Oczywiście na początku dla każdego praca nad innowacjami, które zmieniają świat, była spełnieniem marzeń i długo można było przesuwać tę granicę wytrzymałości. Ale do czasu. Na przykład do czasu, kiedy ktoś poniży cię przed kolegami z zespołu.

Mój przełożony nazwał mnie słowem „n” [nigga – obraźliwe słowo używane w stosunku do osób czarnoskórych – przyp. red.] tuż przed innymi współpracownikami. Kiedy to usłyszałem, musiałem się upewnić, że usłyszałem, co słyszałem.

– powiedział Melvin Berry, który pracował jako przełożony w Tesli w latach 2015-2016.

Oczywiście zbyt długie godziny pracy to niejedyny problem wewnętrzny, z jakim borykali się zatrudnieni w Tesli. Okazuje się, że firma miała szokująco wysoki wskaźnik niebezpiecznych incydentów. Według portalu The Verge dochodzenie wykazało, że fabryka Tesli we Fremont w Kalifornii miała trzy razy więcej naruszeń bezpieczeństwa niż 10 innych amerykańskich fabryk samochodów RAZEM WZIĘTYCH. 

Całego podcastu można wysłuchać tutaj. Niestety jest on dostępny tylko w języku angielskim.

Źródło: The Verge

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw