Traktor elektryczny

Polski traktor elektryczny jest lepszy niż Izera. Przynajmniej w tej najważniejszej z kwestii

3 minuty czytania
Komentarze

Jakiej? Otóż nikt nie ma wątpliwości, że traktor elektryczny rzeczywiście istnieje, a w przypadku Izery nie jest to takie pewne. Chociaż wiele osób uważa, że traktor elektryczny istnieć nie powinien. Bierze się to z mylnego przekonania, że silnik elektryczny nie jest w stanie zaoferować na tyle dużej mocy, żeby być w stanie wykonywać prace polowe. Oczywiście takie twierdzenie jest całkowicie bez pokrycia, o czym powinien wiedzieć każdy, kto miał do czynienia z rolniczymi maszynami elektrycznymi. 

Polski traktor elektryczny z lubelskiej uczelni

Traktor elektryczny
Fot: UP Lublin

O dziwo traktor elektryczny nie jest to kolejny szalony pojazd konstrukcji legendarnego koła naukowego dr inż. Leszka Gardyńskiego z Politechniki Lubelskiej, a dzieło rodem z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, które powstało we współpracy z firmą Automex z Gdańska. Głową projektu jest natomiast Doktor inż. Krzysztof Plizga z Katedry Energetyki i Środków Transportu na Wydziale Inżynierii Produkcji. No dobrze, ale co tak właściwie taki traktor elektryczny potrafi? W pierwszych testach mowa była o 90 minutach pracy w bardzo trudnym terenie z przyczepą załadowaną 1,5 tonowym ładunkiem. Co więcej, po tym wszystkim zużyto zaledwie 20% zapasu mocy pojazdu. 

I owszem, jeśli porównamy to do wielkiego, ciężkiego traktora, to takie osiągi wyglądają dosłownie śmiesznie. Jednak tutaj podstawą był koreański ciągnik TYM TE40. Jest to lekka, ogrodnicza konstrukcja, która nawet ze swoim oryginalnym silnikiem diesela nie nadawała się do ciężkich prac polowych.

Moc znamionowa silnika elektrycznego zastosowanego do napędu ciągnika wynosi 33 kW (około 44,87 KM), przy prędkości znamionowej 3400 obr/min. Natomiast moc znamionowa silnika spalinowego zastosowanego oryginalnie w ciągniku wynosiła 38 KM, przy prędkości obrotowej 2700 obr/min. Ale to nie koniec, bo w zastosowaniach rolniczych nie moc, a moment obrotowy jest ważny. Moment znamionowy silnika elektrycznego wynosi 93 Nm (maksymalny 250 Nm) przy 120 Nm silnika spalinowego.

– Stwierdził dr inż. Plizga w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim.

Skąd jednak wziął się pomysł na traktor elektryczny? Naukowiec podzielił się w rozmowie także tą historią. 

Miałem przyjemność współpracować z jednym z moich studentów, Bartkiem Rachwałem, który pracował z lubelskim przedsiębiorcą Adamem Wiśniewskim przy konwersji rovera 75. W ramach obrony licencjatu, a później magisterki, analizował konstrukcję i współdziałał przy zmianie napędu spalinowego rovera 75 na samochód elektryczny. Projekt ten realizowany kilka lat temu, przysparzał wtedy dużo trudności. Jednakże na tej kanwie powstał pomysł skonstruowania elektrycznego ciągnika. W 2015 roku rozpocząłem prace projektowe nad tym pomysłem.

Elektryczny traktor – ale po co?

Odpowiedzią nie jest tu klasyczne: bo można. Taki pojazd wbrew pozorom ma bardzo dużo sensu. Po pierwsze: jest całkowicie wolny od spalin. Po drugie: jest cichy – zwłaszcza w zestawieniu z klasycznym traktorem. To oznacza, że świetnie się on sprawdzi w przypadku pracy w miejskich terenach zielonych, jak na przykład parki. W końcu kiedy ludzie idą tam wypocząć, to nie po to, żeby słuchać klekotania, a przecież utrzymanie parku we względnym porządku wymaga dość częstych prac pielęgnacyjnych, w których traktor jest szalenie użytecznym narzędziem. 

I chociaż jak na razie to tylko prototyp i raczej nie ma planów na uruchomienie masowej produkcji, to idea traktora elektrycznego dedykowanego pracom lekkim ma olbrzymi potencjał na przyszłość. 

Źródło: YouTube, Dziennik Wschodni

    Motyw