Test Suzuki Swift Sport
LINKI AFILIACYJNE

Test Suzuki Swift Sport. Samochód hybrydowy warty każdej złotówki

8 minut czytania
Komentarze

Swifta rozbijałem już na części pierwsze nie tylko w recenzji (test Suzuki Swift), ale też w opisie działania skrzyni CVT, zainstalowanej w podstawowym modelu. Małe Suzuki to dość racjonalny wybór w swojej cenie i trudno zarzucić mu wady w funkcjonalności, ale też nie sposób nazwać go ciekawym autem.

Aż trudno zobrazować, jak bardzo odmienny pod tym względem jest Suzuki Swift Sport. Chociaż samochód nie dysponuje ogromną mocą, to każdy ceniący sobie klasycznego „hot hatcha” doskonale zrozumie, dlaczego to jest doskonały wybór. Co więcej: doceni układy hybrydowe. Dlaczego? To prostsze niż myślicie.

Zalety

  • Bardzo niskie spalanie, nawet przy dynamicznej jeździe;
  • Świetny feeling z jazdy, mimo niskiej mocy;
  • Samochód uniwersalny, zarówno dla fana motoryzacji, jak i kogoś, kto szuka miejskiego autka z zapasem mocy;
  • Sześciobiegowa skrzynia manualna sprawia, że jazda w trasie to czysta przyjemność.

Wady

  • System operacyjny, podobnie jak w „zwykłym” Swifcie, przestarzały;
  • CarPlay i Android Auto tylko po kabelku.

Test Suzuki Swift Sport: Krótkie podsumowanie

Szukasz małego auta „na co dzień”, które już w salonie nie zje wszystkich twoich oszczędności? Trudno o lepszy wybór, niż Swift Sport. To samochód, który doskonale radzi sobie w miejskich warunkach dzięki miękkiej hybrydzie. Jeśli jesteś znudzony miastem, to na torze również będziesz zachwycony. To prawdziwy hot hatch XXI wieku, chociaż wiele technologii jest w nim już po prostu przestarzałych.

7,4/10
Ocena

Test Suzuki Swift Sport

  • Ergonomia systemu operacyjnego 8
  • Fabryczna nawigacja i wsparcie dla Apple CarPlay/Android Auto 6
  • Ergonomia wnętrza i jakość wykonania 6
  • Bagażnik 7
  • Stosunek dynamika-spalanie 10
  • System audio 8
  • Systemy wspomagające jazdę 7

Test Suzuki Swift Sport. Jak powstał?

Test Suzuki Swift Sport
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Suzuki Swift od początku oferowany był jako tani samochód miejski. Pierwsze trzy generacje nie przewidywały żadnej wersji „z pazurem”, chociaż różnego rodzaju „udziwnienia”, takie jak II generacja w kabriolecie już istniały. Usportowiona edycja Swifta to dopiero rok 2004 wzwyż, pojawiająca się wraz z premierą IV generacji modelu. Pod nazwą „Sport” krył się wolnossący silnik 1.6 dysponujący mocą 125 KM i zaledwie lekko aspirował do definicji „hot hatcha”: był po prostu dynamicznym i zwinnym w mieście autkiem, który spodobał się większości szukających minimalnych wrażeń kierowcom. W porównaniu do ostatniej w katalogu wersji „bez Sport” dysponował silnikiem o 20 KM mocniejszym, a to w przypadku swojego segmentu już dość dużo.

Na tym się oczywiście nie skończyło. Kolejne generacje Swifta to kolejne „Sporty”. Piąta generacja również dysponuje silnikiem 1.6 VVT, tym razem o mocy 136 KM. Prawdziwe zmiany jednak wprowadzono dopiero w obecnym, szóstym wcieleniu miejskiego, japońskiego modelu.

Test Suzuki Swift Sport
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Wersja produkowana od 2017 do 2020 roku wyposażona była w silnik 1.4 BoosterJet, który mógł pochwalić się turbosprężarką. Auto dysponowało zupełnie innym rozłożeniem mocy, a doładowanie ze „ślimaka” do teraz jest bardzo odczuwalne.

Ile kosztuje ubezpieczenie Suzuki Swifta Sport?

Według danych Rankomatu ubezpieczenie OC testowanego Suzuki dla kierowcy z kilkuletnim prawem jazdy może wynieść około 500 złotych. Sprawdź, ile Ciebie będzie kosztować ubezpieczenie Swifta Sport, klikając poniższy link.

Warto zauważyć, że po liftingu w 2020 roku, Suzuki wprowadziło do swojej gamy jednostki zelektryfikowane. Nie ominęło to również „Sporta”. I bardzo dobrze.

System operacyjny: w Suzuki bez zmian

Test Suzuki Swift Sport
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Tak jak w przypadku poprzednich testów Suzuki zawierających ten sam, stary system operacyjny (test Suzuki Swift i test Suzuki Vitara), trudno jest mi opisać zainstalowaną tu technologię w ciekawy sposób. To bardzo prosty w obsłudze system, przypominający nieco zadanie ze szkoły podstawowej na zaprojektowanie tabelki. Nie znajdziecie tutaj ani skomplikowanego designu, ani specjalnie ciekawych funkcji, aczkolwiek trudno go pomylić z innym samochodem ze względu na zastosowane tutaj kolory.

Szczególnie rozbudowany opis nie jest tutaj potrzebny. Musicie wiedzieć, że system operacyjny w Suzuki nie sprawi wam najmniejszego problemu w obsłudze i to jest jego największa zaleta. W dalszym ciągu otrzymacie multum fizycznych przycisków, a w modelu nikt nie udaje przesadnej nowoczesności (w przeciwieństwie do ultra drogiego Mercedesa EQE).

Warto podkreślić, że nawigacja fabryczna jest uwarunkowana kartą SD, która ma swój slot nad wyświetlaczem. Apple CarPlay i Android Auto jest niezmiennie po kabelku, chociaż warto docenić wsparcie zewnętrznych aplikacji w ogóle. Jeśli będziecie chcieli mieć AA bez kabelka, to sprawdźcie ten materiał: jak mieć bezprzewodowe Android Auto w każdym samochodzie.

System audio nie jest rewelacyjny, ale pozwala na podstawowe opcje personalizacji. Możecie również zmienić cyfrowy prędkościomierz z kilometrów na godzinę, na milę na godzinę, co przyda się na przykład podczas wakacji na Wyspach Brytyjskich. Nie zabrakło również kamery cofania (ze średnim obrazem), chociaż o asystencie parkowania zapomnijcie.

W środku widać, że to „Sport”

Główne zmiany są w designie: w środku znajdziecie usportowioną kierownice, specjalne fotele z czerwonymi przeszyciami, ciekawe, czerwone wstawki oraz najlepsze: czerwony obrotomierz. Na zegarach są też specjalne wskaźniki, między innymi od turbodoładowania.

O co chodzi z tą hybrydą? Test Suzuki Swift Sport

Test Suzuki Swift Sport
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

W swojej ofercie Suzuki oferuje zelektryfikowane modele, aczkolwiek nie każdy z nich to „klasyczna” hybryda. Wariant ładowanej z gniazdka hybrydy Plug-In otrzymacie w modelu Across, klasycznej w Vitarze i Swace, a „miękkiej” w Swifcie i właśnie w Swifcie Sport. Miękka hybryda, czyli „MHEV” (Mild Hybrid EV), oznacza zainstalowanie niewielkiego, 48-voltowego układu elektrycznego z malutkim akumulatorem do zwykłego silnika spalinowego. Pozwoliło to na znaczne upłynnienie systemu Start-Stop, niewielkie podniesienie mocy (silnik elektryczny daje dodatkowe 10 KM) i obniżenie spalania poprzez wsparcie układu hybrydowego. Jak to wygląda w praktyce?

W zwykłym samochodzie nie odczujecie różnicy. Układ hybrydowy działa całkowicie niezależnie od kierowcy, dbając o niższe spalanie i płynniejszą jazdę, a wy dalej możecie cieszyć się doładowanym silnikiem z manualną przekładnią. Wyniki są przednie: spokojna, miejska jazda nagrodzi was spalaniem na poziomie 4-5 litrów na 100 kilometrów. W trasie nie przekroczycie więcej niż 6-7 litrów na 100 kilometrów, a dynamiczna jazda i korzystanie z turbosprężarki i całego zakresu obrotów wcale nie spowoduje straszliwego „wiru w baku”. Osobiście jestem tym zachwycony, bo to sprawia, że Swift Sport to auto dosłownie uniwersalne. W mieście jeździ ekonomicznie, w trasie również, a „pod butem” macie odpowiedni zapas mocy, by wyszaleć się na jakimś torze, bez większego uderzenia w portfel. Rewelacja.

Osiągi

Test Suzuki Swift Sport
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Warto podkreślić, że dynamiczna jazda, to nie jest sportowa jazda. Swift Sport tak naprawdę „Sport” ma tylko w nazwie, bo nie otrzymacie tutaj osiągów rodem z supersamochodu. Maksymalna moc to 129 KM, maksymalna prędkość to 210 km/h (które osiągniecie bez większego „piłowania” silnika), a sprint od 0 do 100 km/h to racjonalne 9,1 sekundy. Sami widzicie, że nie są to liczby specjalnie porywające, ale uwierzcie mi, że w zupełności wystarczające. Mimo wszystko ze Swifta Sport nie chce się wysiadać, a każda przejażdżka to uśmiech na twarzy.

Układ jezdny

Test Suzuki Swift Sport
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

To nie osiągi odpowiadają za całą frajdę z jazdy Swiftem Sport. „Robotę” robi głównie dość precyzyjny układ jezdny, który odpowiada między innymi za precyzję kierowania, przekazywanie całej „lekkości” samochodu z drogi do rąk kierowcy, chociaż zawieszenie jak na model z dopiskiem „Sport” mogłoby być nieco sztywniejsze. Warto pamiętać, że Swift Sport jest od standardowego wariantu nieco szerszy i ma większe koła, które tylko poprawiają trakcję. Co więcej: wciąż tu znajdziecie „prawilny” ręczny. Oczywiście, do łatwiejszego ruszania pod górkę…

Test Suzuki Swift Sport. Ceny, konfiguracja. Czy warto?

Test Suzuki Swift Sport
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Na pytanie „czy warto” odpowiem wprost: jeszcze jak. Swift Sport w „podstawie” kosztuje od 99 900 złotych, co przy cenach dzisiejszych samochodów jest wręcz okazją. W tej cenie otrzymacie całkiem pokaźne wyposażenie: światła LED, systemy bezpieczeństwa (asystenta pasa ruchu, systemy wspomagające hamowanie, Radar Brake Support itp.), klimatyzację automatyczną, pełne ospoilerowanie, sportowe fotele, sportową kierownicę, czy nawigację.

Podsumowując, jeśli szukacie fajnego, wyróżniającego się samochodu w racjonalnej cenie, który spali mało, da frajdę i może być wykorzystywany dokładnie tak samo, jak „standardowy” samochód segmentu B, to Swift Sport jest warty każdej złotówki i spisze się rewelacyjnie. To samochód, który doskonale wpisuje się w ideę elektryfikacji, pokazując, że obecność układu elektrycznego wcale nie musi oznaczać nudy.

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw