test suzuki jimny
LINKI AFILIACYJNE

Test Suzuki Jimny. To najlepszy terenowy i miejski dostawczak na rynku. Czekaj, co?

9 minut czytania
Komentarze

Tego modelu prawdopodobnie nie trzeba przedstawiać, a już na pewno nie fanom jazdy po bezdrożach. Suzuki Jimny to niekwestionowana legenda lekkich terenówek, które doskonale radzą sobie w każdych warunkach (nie)drogowych.

Test Suzuki Jimny może się nieco różnić, od naszych pozostałych recenzji w dziale motoryzacyjnym. Wpływa na to jeden główny aspekt: Jimny to książkowe auto dla fanów analogowych rozwiązań i technologicznych ascetów. To wcale nie jest jego wada, tylko urok osobisty. W zasadzie dość słusznie można się dziwić, co taki dinozaur jeszcze robi na rynku. Odpowiedź jest prosta: Suzuki miało plan. Jaki? Sprytny.

Zalety

  • Świetne zdolności terenowe;
  • Pakowny bagażnik (paka?);
  • Dość niskie spalanie w mieście;
  • Jedyny w swoim rodzaju wygląd.

Wady

  • Hałas w kabinie;
  • Wyjące mosty/skrzynia/reduktor mogą przeszkadzać niektórym zainteresowanym;
  • Kiepskie materiały użyte do wykończenia wnętrza.

Test Suzuki Jimny: Krótkie podsumowanie

To, że Suzuki Jimny jeszcze w ogóle jest na rynku, zawdzięczamy pomysłowości przedstawicieli japońskiej marki. W dość sprytny sposób obeszli oni normy unijne, by jeden z lepszych samochodów terenowych na świecie w dalszym ciągu mógł trafiać do rąk klientów. Jaki jest? Analogowy, mechaniczny i nie do zatrzymania. W skrócie: świetny.

7,9/10
Ocena

Test Suzuki Jimny

  • Zdolności terenowe 9
  • Ergonomia wnętrza 8
  • Komfort jazdy 7
  • Stosunek dynamika-spalanie 6
  • Jakość wykonania wnętrza 7
  • Wygląd zewnętrzny i wewnętrzny 9
  • Bagażnik 9

Test Suzuki Jimny: historia modelu w pigułce

test suzuki jimny

W Polsce Suzuki Jimny jest kojarzony z niewielką, obłą terenówką segmentu A. Mało z nas zdaje sobie sprawę, że ta charakterystyczna generacja to już trzecia odsłona modelu. Pierwszy Jimny światło dzienne ujrzał już w 1969 roku jako surowy, kwadratowy i wizualnie wręcz wojskowy pojazd terenowy, konkurujący wówczas między innymi z Ladą Nivą czy Jeepem Wranglerem CJ5. Samochód był niezwykle lekki, a największy umieszczony w nim silnik to 0,8-litrowy, czterocylindrowy motor o mocy 43 KM. Pierwsza generacja zakończyła swoją produkcję w 1981 roku w ramach wprowadzenia bardziej nowoczesnego następcy.

Samochód w dalszym ciągu utrzymywał kwadratowe kształty i nie odchodził od korzeni swojego protoplasty. Dopiero wprowadzenie liftingu w 1995 roku wprowadziło pierwsze zaoblenia, które doprowadziły ostatecznie do powstania tego najbardziej charakterystycznego wariantu, czyli właśnie trzeciej generacji, w 1997.

Ta generacja głównie kojarzy się z Jimnym. Geneza jest prosta: model rozpoczął produkcję w 1998 roku i trwała ona przez kolejne 20 lat, do 2018 roku, kiedy ustąpił czwartej, obecnej generacji. Dwie dekady to wystarczająco dużo czasu, by znaleźć sobie na całym świecie całe rzesze fanów i miłośników, którzy wykorzystują małą, wdzięczną i niepokonaną terenówkę do różnych celów, czy to dalekich podróży, czy bliskich wypadów na bezdroża. Stąd kontynuacja, która poszła w inną stronę, niż się wszyscy spodziewali. Na całe szczęście.

test suzuki jimny

W 2018 roku Suzuki pozytywnie zszokowało fanów na całym świecie, przedstawiając nową generację modelu Jimny. Samochód bezpośrednio nawiązuje do swoich przodków, szczególnie do drugiej generacji z lat 80. Ilość elektroniki ograniczono w nim do koniecznego minimum, pod maską nie znalazł się żaden układ hybrydowy, a karoseria wciąż jest umieszczona na ramie.

Niestety dla Suzuki, normy emisji spalin zaczęły być coraz bardziej restrykcyjne, przez co model musiał zniknąć z rynku, by producent nie musiał płacić kar. Tak się jednak nie stało, bo Japończycy wymyślili bardzo sprytne obejście w postaci pewnej dokumentacji. Była nią…

Homologacja N1, czyli Jimny jako samochód ciężarowy

test suzuki jimny

Homologacja na lekkie samochody ciężarowe pozwoliła producentowi zmieścić się w normach emisyjnych na rynku europejskim. Względem pierwowzoru wprowadzono kilka drobnych zmian. Cała operacja poskutkowała całkowitym usunięciem tylnej kanapy i wstawieniu kraty między bagażnikiem a kabiną. Ostatecznie za drugim rzędem foteli nikt nie tęsknił, ze względu na wszechobecną ciasnotę. Wzrosła też ładowność auta, która wynosi dokładnie 150 kilogramów. Samochód w dalszym ciągu jest na ramie, w dalszym ciągu nie prezentuje sobą żadnej technologii, która nie jest potrzebna do bezpiecznej jazdy, w dalszym ciągu ma czterocylindrowy, wolnossący silnik, a na dodatek może bezproblemowo przewieźć pralkę. I to nie byle jak. Sami powiecie, że to było genialne posunięcie, które zupełnie przypadkiem sprawiło, że autko stało się praktyczniejsze, niż było na początku.

Test Suzuki Jimny w terenie i nie tylko

test suzuki jimny

Ten akapit to formalność. Na pytanie „czy Suzuki Jimny radzi sobie w terenie” można odpowiedzieć pewną znaną ripostą o dziku w lesie. Chociaż ja, z szacunku do samochodu prasowego i moich wątpliwych umiejętności poruszania się po bezdrożach, nie zdecydowałem się na szaleńcze akrobacje, skoki, salta, fikołki i podtopienia, to byłem zdumiony umiejętnościami poruszania się modelu po lesie. Samochód w umiarkowanie głębokim błocie, mokrym i grząskim piachu, leśnych i piaszczystych górkach oraz na stromych zjazdach radzi sobie niemal książkowo. W czasie mojej parugodzinnej przejażdżki nie udało mi się nawet na chwilę zagiąć Jimny’ego, więc grupa docelowa poszukująca nowej terenówki będzie wniebowzięta. Ten samochód został do tego stworzony i naprawdę nie mogę mu nic zarzucić.

Jazda i symfonia mechaniki

O tym, że Jimny to auto w pełni analogowe świadczy nie tylko rezygnacja z systemu multimedialnego, ale też prawdziwa szansa na obcowanie z klasyczną mechaniką. Jazda tym samochodem to przygoda sama w sobie: manualna skrzynia biegów i manualny reduktor oraz blokada centralna mostów, charakterystyczne „wycie” tylnego dyferencjału, poczucie dynamiki przy jej braku, ograniczenie wygłuszeń do minimum, głośne i proste wycieraczki i wiele więcej sprawiają, że czujecie się jak w klasycznym samochodzie z duszą, który wprost krzyczy, by zabrać go na bezdroża.

Pod maską 1.5-litrowe R4

test suzuki jimny

Pod maską znalazła się sprawdzona, unowocześniona konstrukcja: czterocylindrowy, wolnossący (bez turbodoładowania), szesnastozaworowy silnik o pojemności 1,5 litra, generujący zdrowe 105 KM. Skrzynia biegów ma dość krótkie przełożenia, co bezpośrednio wpływa na gwarantowaną przez producenta prędkością maksymalną, wynoszącą zaledwie 145 km/h. Ostatecznie raczej się do takich wartości nie rozpędzicie, ze względu na hałas, dyskomfort i podatność na wiatry boczne Jimny’ego. Wzrośnie również znacznie spalanie samochodu, które w trasie oscyluje między 8-9 litrów na 100 kilometrów, a w mieście między 6-7,5 litra na 100 kilometrów. To wynik niewiele gorszy niż trzycylindrowy VW Taigo, Suzuki Swift z miękką hybrydą i skrzynią CVT, czy szybka Mazda MX-5.

Test Suzuki Jimny: wnętrze i odrobina technologii

test suzuki jimny

Wnętrze jest zaprojektowane maksymalnie pod kątem użyteczności. Suzuki nie brało pod uwagę jakości materiałów, przeszywania plastików, czy specjalnych upiększeń. Liczy się tylko i wyłącznie funkcjonalność, którą znajdziecie tutaj w każdej ilości. Kokpit jest bardzo prosty w obsłudze, panel klimatyzacji jest taki sam jak w miejskim Ignisie, a zamiast systemu multimedialnego umieszczono zwykłe radio. Oczywiście można podłączyć swój telefon ze źródła Bluetooth, ale na takie „tanie i bezużyteczne” udogodnienia jak personalizacja, nawigacja fabryczna, Apple CarPlay i Android Auto, czy kamera cofania nie liczcie, bo Jimny nie ma wyświetlacza.

Całe wnętrze jest bardzo lekkie, brak nadmiaru nowoczesnej technologii i asystentów sprawia, że w Jimnym można poczuć ducha dawnej motoryzacji dopracowanej do perfekcji.

test suzuki jimny

Jako że jest to w końcu samochód ciężarowy, na swój akapit zasłużył też bagażnik. Na klapie swoje miejsce znalazło koło zapasowe, co spowodowało, że otwiera się ona wyłącznie na bok. Skutki są takie, że korzystanie z kufra jest możliwe tylko wtedy, kiedy nie parkujecie równolegle, albo macie odpowiednią odległość od poprzedzającego samochodu. Bagażnik ma 863 litry pojemności i dzięki umieszczeniu nadwozia na ramie ma sześcienną budowę. Niestety, wpływa to również na wysoki i mało wygodny próg załadunkowy, ale sama praktyczność jest zdecydowanie na plus. Dwie szafki biurkowe Jimny przewiózł bez najmniejszego problemu i jeszcze było sporo miejsca w środku.

Poza radiem samochód wyposażono w kilka niezbędnych wspomagaczy kierowcy, takich jak asystent pasa ruchu, asystent zjazdu ze wzniesienia i wjazdu na wzniesienia, pełny system kontroli trakcji, system kontroli ciśnienia w kołach, czy szyby atermiczne. System audio składa się natomiast z dwóch głośników i gra… przyzwoicie. Rewelacyjnych efektów ciężko się było spodziewać, dźwięk jest po prostu wystarczająco czysty. Samochód, jak resztę modeli Suzuki, wyposażono także w podgrzewane fotele.

Test Suzuki Jimny. Cena i konfigurator. Warto?

test suzuki jimny

Suzuki Jimny startuje od 106 900 złotych. Samochód ma tylko jedną opcję wyboru wyposażenia i wersji silnikowej, a w konfiguratorze można dobrać nie tylko dodatkowe wyposażenie, ale też fabrycznie zainstalowany hak, rekomendowany bagażnik rowerowy, czy nawet… kije trekkingowe. Warto sprawdzić, bo oferta marki jest naprawdę ciekawa, a Jimny’ego możecie odebrać z salonu z niemałym wyposażeniem gotowym na pierwszą wyprawę.

test suzuki jimny

Czy warto kupić Suzuki Jimny? To zależy. Jimny to faktycznie samochód dla profesjonalistów, którzy nie boją się offroadu i potrafią wykorzystać jego potencjał. To też auto dla osób wolących klasyczne i analogowe rozwiązania, zamiast szpikowania motoryzacji komputerami. Ale mimo wszystko, to również dobry wybór dla każdego, kto po prostu chce pojeździć jedynym w swoim rodzaju autem, które niewiele pali i ma sporą i funkcjonalną powierzchnię bagażową. Należy jednak wziąć pod uwagę, że samochód przenosi nas w zupełnie inny świat niż większość aut na drogach, co nie wszystkim musi się spodobać. Moim zdaniem warto, ale codzienna jazda może być uciążliwa, mimo rewelacyjnych aspiracji do konkursu na miejskiego dostawczaka.

Motyw