LINKI AFILIACYJNE

Test Suzuki Swace. Niesamowicie rozsądny Aston Martin

21 minut czytania
Komentarze

Jak test Suzuki Swace może nawiązywać do Aston Martina? Od razu odpowiedzmy sobie na to pytanie. Otóż okazuje się, że japońska firma postanowiła wziąć przykład z brytyjskiej marki premium i chcąc spełniać coraz bardziej restrykcyjne, europejskie normy emisji spalin, zaczęła współpracę z Toyotą. Dokładnie takie założenia sprawiły, że powstał Aston Martin Cygnet, który w praktyce był poniekąd zapomnianą już Toyotą IQ. Ok, Aston nie należał do popularnych, ale wprowadzenie takiego modelu sprawiło, że firma spełniła biurokratyczny cel.

Zapewne zrozumieliście już zasadę. Unia Europejska narzuca konkretne kary za przekroczenie średniej emisji spalin w stosunku do sprzedanych samochodów, więc Suzuki nie chcąc opuszczać Starego Kontynentu, nakleja swoje znaczki na Toyotę Corollę. Równocześnie tak samo sytuacja kształtuje się z testowanym Acrossem, będącym wariacją RAV4. Oczywiście Brytyjczycy zmienili nieco więcej, ale tam chodziło o poczucie premium. W przypadku Suzuki Swace liczy się rozsądek i co tu dużo mówić, ten samochód jest do bólu poprawny i za to można go pokochać.

Zalety

  • Rewelacyjne spalanie
  • Prostota obsługi w każdym zakresie
  • Ogromny i przemyślany bagażnik
  • Zastosowane materiały przetrwają wiele lat i setki tysięcy kilometrów

Wady

  • Ograniczona dynamika
  • Toporny i trącący myszką system operacyjny
  • Android Auto i Apple CarPlay tylko po kablu i tylko z jednego złącza

Test Suzuki Swace w trzech zdaniach podsumowania

Suzuki Swace to najbardziej rozsądna Toyota Corolla, bo oferuje odpowiednie wyposażenie, świetną ekonomię i przepastny bagażnik. Oczywiście dominuje prostota, która może aż za bardzo objawia się w systemie multimedialnym. Z kolei z racji, że nie jest to sportowe coupe, a rodzinne kombi, to spalanie jest śmiesznie niskie.

7,3/10
Ocena

Suzuki Swace

  • Ergonomia systemu operacyjnego 9
  • Fabryczna nawigacja i obsługa CarPlay/Android Auto 5
  • Ergonomia wnętrza i jakość wykonania 7
  • Bagażnik 9
  • Stosunek dynamika-spalanie 8
  • System audio 6
  • Systemy wspomagające jazdę 7

Cena Suzuki Swace i wersje wyposażenia

test suzuki swace opinie recenzja

Suzuki Swace oferowane jest w jednej wersji nadwozia (kombi) i z jednym napędem. Wybór tak naprawdę ogranicza się tylko do wersji wyposażenia, których ostatecznie mamy dwie:

  • Premium Plus (od 120900 zł)
  • Elegance (od 130900 zł)

Wraz z dopłatą na wyposażeniu Swace’a pojawia się kontrola martwego pola w lusterkach, wykończone skórą podłokietniki w drzwiach i między fotelami, oświetlenie nastrojowe LED, czujniki parkowania (P+T), system bezkluczykowego dostępu, ładowarka indukcyjna, reflektory Bi-LED i systemy wspomagające parkowanie. To sporo, ale już podstawowy Swace może pochwalić się dobrym wyposażeniem, bo otrzymujemy podstawowe reflektory LED, kamerę cofania, zestaw poduszek i kurtyn powietrznych, aktywny tempomat z utrzymywaniem w pasie, czy też 2-strefową klimatyzację automatyczną.

Cena testowanego egzemplarza Suzuki Swace to 133590 złotych, aczkolwiek tuż za rogiem jest lifting, o czym jeszcze wspomnę pod koniec recenzji. Producent pozwala dobrać wiele pobocznych ochraniaczy pokroju folii, koła zapasowego i innych, dodatkowych rozwiązań skierowanych w stronę między innymi ergonomii bagażnika.

Jak to wszystko wypada na tle Toyoty Corolli? Suzuki wpasowuje się w idealnie w środek, więc patrząc bezpośrednio na wyposażenie i inne aspekty, nie znajdziemy bezpośredniego odpowiednika. Dlatego Swace można określić mianem najbardziej rozsądnej Corolli. Swoją drogą Toyota teraz większy nacisk kładzie na hatchbacka i sedana, promując jednocześnie podniesioną odmianę Cross, zapominając o kombi.

Pod maską Suzuki Swace znajdziemy hybrydowy układ, którego podstawą jest 4-cylindrowa jednostka benzynowa o pojemności 1798 cm3 (cykl Atkinsona), mocy 98 KM (przy 5200 obr./min.) i maksymalnym momencie obrotowym 142 Nm (przy 3600 obr./min.). Wsparciem jest 72-konny silnik elektryczny i skrzynia eCVT, co ostatecznie przekłada się układ o mocy 122 KM, pozwalający rozpędzić Suzuki Swace do 100 km/h w 11,1 sekundy. Średnie spalanie w cyklu mieszanym (WLTP) wynosi 4,5 litra na 100 kilometrów.

Ile kosztuje ubezpieczenie Suzuki Swace?

Według danych Rankomatu ubezpieczenie OC testowanego Suzuki dla kierowcy z kilkuletnim prawem jazdy może wynieść nawet 390 złotych. To świetny wynik, biorąc pod uwagę walory samochodu, do których za moment przejdziemy. Sprawdź, ile Ciebie będzie kosztować ubezpieczenie Swace’a, klikając poniższy link.

Oczywiście Suzuki Swace to reprezentant bardzo popularnego w Polsce segmentu C z nadwoziem kombi. Główni konkurenci to Skoda Octavia iV, Kia Ceed PHEV czy też Peugeot 308 Hybrid. Oczywiście Suzuki to klasyczna hybryda, bez opcji podłączenia do gniazdka, ale kilka kilometrów na samym prądzie również jesteśmy w stanie przejechać.

Sam design Suzuki Swace względem Toyoty Corolli różni się kilkoma detalami. Przede wszystkim znaczkami. Z przodu w związku z tą zmianą także delikatnie przemodelowano zderzak. Z tyłu natomiast symbol Suzuki został przyczepiony w ramach dodatkowej nakładki. Pod maską znajdziemy wzmianki o obu japońskich firmach. We wnętrzu wszelkie logotypy zostały po prostu zamienione.

Przede wszystkim wita nas prosty w obsłudze system multimedialny

test suzuki swace opinie recenzja

W zakresie dostępnych technologii Suzuki nie dorzuca nic od siebie, tylko czerpie garściami od Toyoty, a to oznacza… mieszane uczucia. Fani nowoczesnych technologii niekoniecznie będą zachwyceni, ale nie taki jest cel Swace’a. To samochód, który mają wybierać rozsądne osoby i taki też jest cały system multimedialny. Składa się on z dwóch wyświetlaczy.

Przed oczami kierowcy pojawiają się 7-calowe, cyfrowe zegary, podczas gdy na szczycie deski rozdzielczej wyłania się 8-calowy ekran dotykowy. Oba panele zostały wykonane w technologii LCD i nie oferują przełomowej rozdzielczości lub jakości. Niemniej jasność jest w pełni wystarczająca i na szczęście jest dostosowywana do zmieniających się warunków.

Zastosowany interfejs czerpie garściami z lat 90. Nie jest przeładowany treścią, animacjami i żadnymi sztuczkami graficznymi. Jest prosto, czytelnie, trochę topornie, ale jednocześnie szybko i sprawnie. Potrzeba dosłownie kilkunastu minut na zapoznanie się ze wszystkim na tyle, aby później nie zastanawiać się, gdzie szukać konkretnej opcji. Szczególnie że do dyspozycji dostajemy zestaw wielu przycisków i pokręteł, więc przeciwnicy dotykowych paneli haptycznych powinni być zachwyceni.

Funkcjonalność ograniczona do minimum

Oczywiście wśród tych kilkunastu minut nie musimy spieszyć się z przeklikiwaniem kolejnych ekranów. Możemy na spokojnie zapoznawać się z nimi po kolei i wracać, bo po prostu nie ma ich zbyt wiele. Menu główne sprowadza się do prostej animacji przepływu energii, informacji o źródle dźwięku i miejscu na 4 skróty do kontaktów. Cały interfejs możemy też dostosować w ramach kilku wersji kolorystycznych, ale więcej opcji personalizacji nie ma i w sumie nie potrzeba.

Swoją drogą, system głośnomówiący w Suzuki Swace wypada zadziwiająco dobrze niezależnie od tego, ilu pasażerów mamy na pokładzie. To po części zasługa dobrych mikrofonów, które doceniałem także podczas obsługi asystenta głosowego. Miła pani mówi ładnie po polsku, ale zna tylko podstawowe komendy związane z obsługą telefonu lub radia.

Zagłębiając się w system, dojrzymy bardziej zaawansowane możliwości monitorowania układu hybrydowego wraz z całkiem rozbudowaną częścią statystyk zużycia paliwa i prądu. Idąc dalej, oczywiście otrzymujemy ustawienia audio, Bluetooth, opcje blokady drzwi, klimatyzacji i świateł. Pojawia się także Wi-Fi i Miracast, aczkolwiek nie udało mi się wymusić połączenia bezprzewodowego w tych technologiach.

Brak fabrycznej nawigacji, a Apple CarPlay i Android Auto po kablu

Wcześniej nie wspomniałem o nawigacji, mimo że nawet jest do niej przycisk obok ekranu, ale… Swace nie posiada wbudowanego modułu GPS. To klasyka i swego rodzaju oszczędność Suzuki, którą mogliście już poznać w ramach testów Suzuki Across lub Swift. Naturalnie dzisiaj wolimy korzystać z Apple CarPlay i Android Auto, więc jest to zrozumiały ruch. Szkoda tylko, że obie platformy działają po kablu w ramach gniazda USB pod ekranem, o czym warto pamiętać, bo portów w sumie otrzymujemy dwa. Do pracy zarówno usługi Google, jak i Apple nie mogę się przyczepić — całość działa sprawnie i nie zdarzyło mi się, aby cokolwiek zwalniało lub się wręcz zawieszało. Tylko brakuje tej opcji bezprzewodowej lub… to kwestia egzemplarza testowego.

Cyfrowe zegary są po prostu czytelne

Drugi, mniejszy wyświetlacz w Suzuki Swace przedstawia prędkościomierz i poboczne wskazania komputera pokładowego oraz systemów wspomagających jazdę. Do zestawu wskaźników należą także klasyczny obrotomierz i pomiar temperatury płynu chłodniczego oraz poziom paliwa w baku. Pozostając w wątku wyświetlacza, możemy zdecydować, czy wolimy klasyczną wskazówkę z całym pierścieniem, czy też po prostu jedną liczbę i nieco więcej spokoju naokoło.

Dodatkowe wskazania to oczywiście klasyczny komputer pokładowy i obowiązkowe w hybrydach wskazania przepływu energii, eko-pomoce, ale też dodatkowe wsparcie dla kierowcy. To na tym ekranie odbywa się między innymi powiadamianie o czujnikach parkowania lub obsługa automatycznego parkowania. Jedyne, do czego muszę się przyczepić, to dzwonka, który często daje o sobie znać, ale nie do końca wiadomo, o co dokładnie chodzi. Na wyświetlaczu trzeba się naprawdę mocno dopatrzyć, czy przekraczamy linię, prędkość, może ktoś nas mija, czy coś zupełnie innego zaczęło akurat przeszkadzać.

Wnętrze Suzuki Swace jest spójne z całym samochodem

test suzuki swace opinie recenzja

Skoro multimedia i podstawowe technologie mamy za sobą, to popatrzmy na wnętrze. Jeśli chcemy się do niego dostać, to możemy skorzystać z bezkluczykowego systemu dostępu, który pojawia się na klamkach w przednich drzwiach, ale także w klapie bagażnika. Dotyczy to również zamykania, choć w tym wypadku możemy pogłaskać klamki wyłącznie w drzwiach. Oczywiście kierowca, a właściwie kluczyk musi być stosunkowo blisko.

Ogólna jakość wykonania wpasowuje się w rozsądną naturę Swace’a. Dominują twarde plastiki, ale tam, gdzie najczęściej czegoś faktycznie dotykamy, to pojawia się syntetyczna skóra. Przede wszystkim nic nie trzeszczy i całość sprawia wrażenie dobrze spasowanego, ale jednak próżno szukać uczucia premium. Co prawda jest piano black, ale ponad 30 tysięcy kilometrów przebiegu już pokazało, że potrafi się porysować. Otrzymujemy także bardzo delikatne podświetlenie ambientowe, które głównie pojawia się w cupholderach i boczkach drzwi.

Niemniej zużycie wnętrza pokazuje, że to samochód nastawiony na trwałość. O ile połyskliwe wstawki faktycznie nie są najlepsze, tak reszta tworzyw sztucznych wygląda, jak nowe. A pamiętajmy, że egzemplarze prasowe aut nie mają łatwego życia.

Drzwi kierowcy już zdradzają proste wykonanie

Drzwi kierowcy otwierają się szeroko. Ich wykonanie potwierdza połączenie twardych plastików i skórzanych wstawek w formie podłokietnika. W kieszeni drzwi znajdziemy odpowiednią ilość miejsca na 0,75-litrową butelkę. Po zamknięciu docenimy optymalizację szklanej przestrzeni, gdyż nawet słupki A otrzymały okienka.

Niemniej wracając jeszcze na chwilę do samych drzwi, pojawia się na nich głośnik i to dobry moment, aby ogólnie opowiedzieć o systemie audio, który… jest poprawny jak na tę klasę auta. Suzuki nie oferuje żadnych opcji dopłaty do czegoś lepszego, a to, co otrzymujemy, głównie skupia się na niskich tonach, które potwierdzają dobre spasowanie. Oczywiście możemy ograniczyć bas, ale cała reszta nie wyróżnia się aż nadto.

Fotel kierowcy doczekał się nawet przycisku

Zajmując miejsce za kierownicą, przywita nas fotel, który oferuje całkiem sporą regulację, może nieco przykrótkie siedzisko i poprawne trzymanie boczne. Ten jedyny przycisk odnosi się do regulacji odcinka lędźwiowego, podczas gdy cała reszta sterowana jest manualnie. Nie czułem na dłuższych trasach, aby czegokolwiek brakowało w pozycji kierowcy Suzuki Swace (1,8 metra wzrostu). Wisienką na torcie jest 2-stopniowe podgrzewane siedzisko i dolna część oparcia.

Mnogość fizycznych przycisków na kierownicy i nie tylko

Wygodna pozycja to także wynik dobrze zaprojektowanej kierownicy, której rozmiary nie są przesadzone w żadną stronę, a regulacja w dwóch płaszczyznach odbywa się w odpowiednim zakresie. Skórzane obicie także jest podgrzewane, choć wyłącznie w ramach bocznych wstawek. Góra i dół wieńca pozostają zimne. Tymczasem przyciski są gumowo-plastikowe, ale można bez problemu nauczyć się ich obsługi, która pozwala zarządzać cyfrowymi zegarami, systemami wspomagającymi jazdę, a także obsługą audio. Wszystko, co najważniejsze jest dostępne pod ręką.

Nad lewym kolanem kierowcy znajdziemy kolejny zestaw przycisków. Ogólnie fizyczna interakcja z Suzuki Swace to coś, co zapewne doceni wielu kierowców. W widocznym rzędzie znajdziemy jeszcze więcej przydatnych rozwiązań. Oprócz regulacji wysokości świateł możemy aktywować automatyczne przełączanie na światła drogowe, włączyć system automatycznego parkowania, podgrzewanie kierownicy oraz piór wycieraczek, a na deser ograniczyć kontrolę trakcji.

Konsola środkowa? Jeszcze więcej przycisków i ładowarka indukcyjna

Centralnie umieszczony wyświetlacz wystaje z deski rozdzielczej. Nie jest on skierowany w stronę kierowcy, więc początkowo może wymagać trochę przyzwyczajenia. Niemniej otaczają go przyciski fizyczne i takie same pokrętła, więc obsługa jest banalna. Także nie zabrakło klawiszy w ramach prostego panelu 2-strefowej klimatyzacji.

Przemieszczając się nieco niżej, dojrzymy to właściwe gniazdo USB do podłączenia Android Auto lub Apple CarPlay. Z kolei pod konsolą, we wgłębieniu znalazło się miejsce na ładowarkę indukcyjną oraz klasyczne przyciski do podgrzewania siedzeń. Raz włączone, już same się nie wyłączą, co oczywiście można rozpatrywać dwojako. W zimę nie trzeba pamiętać, aby je włączać, ale warto weryfikować fotel pasażera, gdy nie zawsze jeździmy we dwójkę lub więcej osób.

Pomiędzy przednimi fotelami przede wszystkim widać sporą dźwignię do ustawiania trybu pracy skrzyni eCVT. Dostępne jest również przełożenie B z automatycznym hamowaniem po odpuszczeniu gazu, które ułatwia m.in. jazdę w górach. Za dźwignią producent umieścił przyciski od trybów jazdy, a przed nią przyciski do obsługi hamulca postojowego.

O ile na razie nie widać zbyt wielu schowków, tak teraz czas na dwa cupholdery, których pojemność jest całkiem spora, choć można je częściowo zasłonić podłokietnikiem, więc należy zwracać uwagę na wysokość wstawianych kubków lub butelek.

Podłokietnik sam w sobie pozwala regulować wysunięcie, ale nie wysokość. Mimo wszystko nie miałem problemów z doborem odpowiedniej pozycji. W tym miejscu znajdziemy także pierwszy zamykany schowek, który nie jest ogromny, a dodatkowo skrywa jeszcze jedno złącze USB oraz gniazdo zapalniczki. Z kolei na dnie znajdziemy bardzo cienką i miękką wytłaczankę, która zasłania śruby.

Pasażer na miejsce też nie będzie narzekał

Przechodząc na fotel pasażera, przede wszystkim już nie wyregulujemy podparcia lędźwiowego. Za to otrzymujemy całkiem spory schowek. Widoczny napis, który informuje nas o włączonej poduszce powietrza, na szczęście jest po chwili wygaszany i w pełni niewidoczny w trakcie jazdy. Z kolei osłony przeciwsłoneczne skrywają małe lusterko i dodatkowe oświetlenie.

Z tyłu znajdzie się odpowiednio dużo miejsca dla dwóch osób

Drugi rząd wita się z nami już nie tak szeroko otwieranymi drzwiami, ale nie powinno być problemów z zajmowaniem pozycji. Ta para drzwi naturalnie jeszcze bardziej podkreśla obecność tworzyw sztucznych.

Oczywiście na podłokietniku wciąż widnieje skóra syntetyczna. Za to schowek jest minimalnie mniejszy.

Pasażerowie w drugim rzędzie siedzeń mogą skorzystać z gazetownika, choć ten jest tylko w oparciu fotela pasażera. Do dyspozycji jest także ISOFIX z wyjmowanymi, plastikowymi zaślepkami. Komfort podróży poprawia osobny system wentylacji oraz podłokietnik z dodatkowymi cupholderami. Szerokość wnętrza sprawia, że trzy osoby będą podróżować w ścisku, więc pełna wygoda jest przewidziana dla dwójki pasażerów. Próżno szukać dodatkowych gniazd USB.

Za ten bagażnik można pokochać Suzuki Swace

test suzuki swace opinie recenzja

Otwórzmy bagażnik. Manualnie, ale klapa nie jest ciężka i podnosi się wysoko, więc dostęp jest całkiem dobry. W końcu to kombi, gdzie próg załadunku jest na akceptowalnej wielkości. Jednak to, co zobaczymy wewnątrz, to kolejna genialna zaleta Suzuki Swace. Na papierze mówimy o niecałych 600 litrach w pomiarze VDA (mierzone pudełkami o wymiarach 20×10×5 cm), więc przestrzeni naprawdę nie brakuje. Jedynie przyczepić muszę się do ładowności, która wynosi około 400 kilogramów.

Mimo wszystko Suzuki Swace pozwala wykorzystać swój bagażnik na wiele sposobów. Idąc od boków, znajdziemy spore kieszenie, a do tego podłoga jest dwupoziomowa. Możemy zdecydować, czy chcemy składać siedzenia na płasko, czy też zyskać dodatkową przestrzeń. Kanapę dzielimy w proporcjach 60:40 i możemy to zrobić z poziomu cięgien w bagażniku. Dno ewidentnie pokazuje, że może znaleźć się tutaj koło zapasowe (dodatkowo płatne), ale też służy jako spory schowek. Bez problemu zmieścimy tutaj roletę i siatkę.

Podłogę możemy zamieścić na dwóch poziomach, ale także dwustronnie, gdyż jedna powierzchnia jest gumowa, a druga materiałowa. Jakby tego jeszcze było mało, to tuż za siedziskami znajduje się jeszcze jeden schowek, a całość została bardzo dobrze oświetlona po obu stronach. Nie zabrakło także kilku haczyków i opcji montażu siatek.

Jazda Suzuki Swace nie dostarcza wielu emocji, gdyby nie spalanie

test suzuki swace opinie recenzja

Jak jeździ Suzuki Swace? W pełni poprawnie, ale na pewno nie jest to samochód, który zapamiętam ze świetnego prowadzenia, dynamiki lub innych aspektów nastawionych na frajdę z prowadzenia. To samochód stworzony do przemierzania krótkich i długich tras, ale bez ich przeżywania. Wynika to zarówno z kubatury auta, jego przeznaczenia, jak i samego napędu. Umówmy się, że 122 KM z CVT w sporym samochodzie kombi po prostu nie mogą dawać zbyt wielu emocji. Jednak o tym za chwilę.

Zacznijmy od układu kierowniczego, który jest bardzo, ale to bardzo lekki. Wręcz często miałem wrażenie, że jest włączony tryb City znany z Fiatów. W połączeniu z niskim promieniem zawracania manewrowanie Swacem w ciasnych uliczkach nie sprawia żadnych problemów. Precyzja prowadzenia przy wyższych prędkościach jest akceptowalna, choć trzeba liczyć się z wychylaniem nadwozia. W końcu zawieszenie jest nastawione wyłącznie na komfort, czyli wszelkie nierówności są dobrze wybierane.

Ciężko też przyczepić się do hamulców. W tym wypadku połączenie z systemem rekuperacji sprawdza się wręcz idealnie, bo kierowca nie odczuwa, w jaki sposób samochód postanowił zwalniać. Sama wydajność układu hamulcowego jest dobrze dopasowana do klasy auta.

Suzuki Swace pozwala wybrać jeden z trzech trybów jazdy, ale nie różnią się one znacznie. Oczywiście Sport rzadziej gasi silnik spalinowy, ale największa zmiana odczuwalna jest w kontekście reakcji działania pedału gazu. Tylko znowu nie sprawia to, że mówimy o zupełnie innym charakterze samochodu. W grze jest również tryb EV, który pozwala przejechać kilka kilometrów na samym prądzie, ale pod warunkiem, że akumulator ma ponad 70% energii. Problem w tym, że nie mamy możliwości dostosowania jego pojemności lub wymuszenia ładowania do konkretnego poziomu.

Co tygryski najbardziej polubią w Suzuki Swace?

Suzuki nie stawia na emocje z jazdy, ale na genialne spalanie. Choćbym nie wiem, jak bardzo dynamicznie jeździł, to nie mogłem przekroczyć średniego spalania powyżej 7,5 litrów na odcinku kilkunastu kilometrów. Ok, jeśli naprawdę będziemy trzymać gaz w podłodze i wybierzemy się na niemiecką autostradę, gdzie rozpędzimy się do ponad 170 km/h, to wtedy takie wartości są realne, a nawet wyższe, ale też jest to niemalże prędkość maksymalna Swace’a. Dlatego wróćmy na polską ziemię.

W realnych warunkach, gdy wybieramy się w trasę i nie przekraczamy 140 km/h, spalanie nie przekroczy 6,8 litrów. Mowa tu o podróży w dwie osoby i z załadowanym bagażnikiem, więc nie jest to idealny scenariusz, a właśnie rzeczywisty. W przypadku dróg ekspresowych i prędkości do 120 km/h spalanie spada do 5,7 litrów. Widać, że Swace preferuje spokojniejszą jazdę. Dobitnie potwierdza to spokojna jazda za miastem, gdzie bez problemu udało mi się zejść do 4,5 litrów na 100 km. W zatłoczonej, ale też dynamicznie podróżującej Warszawie wyniki na poziomie od 5 do 5,5 litrów są standardem.

Ostatecznie średnie spalanie podczas testów wyniosło 6 litrów. Bardzo rozsądne i na pewno jeszcze sporo jest do odjęcia, gdy nie będziemy się spieszyć. Jedynie trzeba pamiętać o baku, którego pojemność jest poniżej przeciętnej i wynosi 43 litry. Niemniej wciąż oznacza to, że bez problemu przejedziemy ponad 700 kilometrów na jednym tankowaniu.

Dynamika hybrydy z eCVT nie pozwala szaleć na drodze

Przyspieszenie do 100 km/h w ponad 11 sekund na nikim nie zrobi wrażenia. Zastosowanie skrzyni eCVT sprawia, że przy dynamicznej jeździe słychać silnik, który musi pracować na wysokich obrotach. Niemniej jest znacznie lepiej niż w przypadku Hondy HR-V. Ogólnie rzecz biorąc, nie będziemy zawalidrogami, ale wyprzedzanie czasami trzeba planować z zapasem. Tylko znowu przypominam, że Suzuki Swace nie jest samochodem sportowym. Dlatego jedyne, co warte jest poprawy, to wyciszenie, które nie jest fatalne, ale jednak przy prędkościach ponad 110 km/h wszelkie opory powietrza, kół oraz oczywiście silnik kumulują się do tego stopnia, że trzeba podnosić głos lub zwiększać natężenie systemu audio, a to też nie jest idealne rozwiązanie.

Technologia stara się pomagać prowadzić Suzuki Swace

test suzuki swace opinie recenzja

Mimo że Suzuki Swace to rozsądny samochód, to kilka mniej lub bardziej zaawansowanych technologii znalazło się na pokładzie. Chociażby kontrola martwego pola połączona z badaniem ruchu poprzecznego podczas cofania. Nie zawsze sprawdza się idealnie, ale jednak lepiej mieć taki system, niż go nie mieć. W sumie to właśnie stwierdzenie będzie najczęściej się powtarzać, bo o ile systemów trochę jest, tak nie działają one idealnie.

Wspomaganie parkowania całkiem dobrze rozpoznaje potencjalne miejsca, ale nie jest to szybkie i pewne rozwiązanie, a z racji, że manewrowanie Suzuki Swace jest bajecznie proste, to tylko z ciekawości korzystałem z tego rozwiązania. Do dyspozycji otrzymujemy również kamerę cofania z przeciętną jakością obrazu. Mimo wszystko wciąż ułatwia precyzyjne parkowanie.

Jadąc już na wprost, do dyspozycji otrzymujemy reflektory Bi-LED z opcją automatycznych świateł drogowych. Ponownie nie jest to idealne rozwiązanie, bo kilka aut z naprzeciwka udało mi się oślepić na drodze, zanim system poprawnie zareagował. Niemniej sam snop światła robi dobre wrażenie.

Na pokładzie jest jeszcze adaptacyjny tempomat z opcją utrzymywania na zadanym pasie ruchu i całość jest po prostu poprawna. Na plus na pewno muszę uznać opcję regulacji bujania, gdyż domyślnie Suzuki Swace dosyć wyraźnie odbija się od pasów, aby utrzymać środek. Jest to też wyraźny wspomagacz kierowcy, a nie jego zastępstwo, bo ostrzejsze zakręty kończą się wspomnianym dużo wcześniej dzwonkiem i konieczną interwencją bez wcześniejszego ostrzeżenia. Tymczasem na plus mogę uznać reakcję na poprzedzające pojazdy w ramach pracy adaptacyjnego tempomatu. Suzuki nie hamuje agresywnie i stosunkowo szybko zaczyna przyspieszać wraz ze zmieniającą się sytuacją na drodze.

Test Suzuki Swace — podsumowanie i nasza opinia

test suzuki swace opinie recenzja

Kompletnie nie dziwię się, dlaczego pierwowzór Suzuki Swace staje się królem taksówek. To samochód, który wybierany jest z rozsądku, a właśnie Swace wydaje się takim złotym środkiem we wszystkich wariacjach Corolli. Suzuki oferuje dobre wyposażenie i wszystkie zalety związane z codzienną eksploatacją. Niskie spalanie, przepastny i ustawny bagażnik oraz relatywnie niską cenę docenią także rodziny, które szukają auta na lata.

Niemniej test Suzuki Swace skończyłem z wiadomością, że tuż za rogiem jest lifting, który teoretycznie naprawia największe bolączki, czyli toporny interfejs i przeciętną dynamikę. W takim razie nie chcesz podróżować Toyotą? Czeka na Ciebie świetne Suzuki do jazdy na co dzień!

Motyw