Xiaomi jest tańsze i równie dobre? Jak to w ogóle możliwe?!

5 minut czytania
Komentarze

W nawiązaniu do wczorajszego artykułu Adama, który został przez Was przyjęty z mieszanymi uczuciami, postanowiłem pokazać Wam, dlaczego tak naprawdę smartfony z Chin są tanie i w wielu przypadkach równie dobre, co Samsung, HTC, LG, BlackBerry, Apple i wiele innych firm. Od razu zaznaczam, że żadna z nich nie opłaciła zarówno tego wpisu, jak i wspomnianego wcześniej tekstu. Sponsorowane artykuły trafiają do dedykowanej im sekcji i zawsze je oznaczamy.

Tyle w kwestiach formalnych. Przejdźmy do konkretów i weźmy na warsztat Xiaomi. Co sprawia, że urządzenia tej firmy są tańsze? Otóż na końcową cenę składa się wiele czynników. Podejdźmy ogólnie do tego, co tak naprawdę kształtuje ostateczną wartość, którą płacimy w sklepie za urządzenie mobilne. Przede wszystkim należy przygotować projekt i zrobić rozpoznanie na rynku – czego klienci oczekują, co można zastosować i w jakiej cenie otrzymać poszczególne podzespoły. Niewątpliwie to właśnie ten etap jest najdroższy i jego cena dzielona jest na przewidywaną sprzedaż. Ok, skoro już projekt jest to trzeba wziąć pod uwagę koszty związane z produkcją, dystrybucją i magazynowaniem. To oczywiście nie wszytko. Do tego dochodzi marketing i sama marża. Dopiero wtedy firma jest w stanie określić, ile tak właściwie dane urządzenie powinno kosztować. Niewątpliwie, zaprezentowany przeze mnie proces jest bardzo uproszczony, ale ogólnie przedstawia składowe końcowych cen smartfonów. Sama produkcja to w większości przypadków jedynie połowa ostatecznej kwoty, jaką płacimy. Tym sposobem, przełóżmy to wszystko na przykład Xiaomi.

Projektowanie, specyfikacja

Chińczycy znani są z tego, że jeden model powielają w wielu odmianach. Tym sposobem oszczędności sprowadzają się do jednego projektu, który następnie rozdrabniany jest na różne wersje. To pierwszy punkt oszczędności. Same dane techniczne poszczególnych urządzeń nic nie zdradzają, ale w rzeczywistości już na tym etapie widać, gdzie zrezygnowano z czegoś na rzecz chociażby złotówki, która w końcowym rozrachunku ma ogromne znaczenie. Wielu z Was zwraca uwagę na to, że Xiaomi zapomina o modemach wspierających wykorzystywane przez naszych operatorów pasma sieci LTE. To kolejna oszczędność. Do tego dochodzi chociażby niższej klasy aluminium, co doskonale się uwidoczniło w zeszłorocznym Mi5, które można było złamać w pół jedynie za pomocą rąk.

Oczywiście to też wynika z oszczędności projektowych, gdyż „zgięcie” powstało w najsłabszym miejscu, które zazwyczaj wzmacnia akumulator lub metalowy korpus. Przeglądając dalej specyfikacje poszczególnych modeli, możemy zauważyć brak gniazda słuchawkowego w Mi6, podczas gdy Chińczycy postawili na wodoodporność. Zaoszczędzono zarówno na złączu, jak i jego odpowiednim uszczelnieniu. Tak, w głównej mierze to właśnie jest powód braku możliwości podłączenia tradycyjnych, analogowych słuchawek. To są właśnie te „drobnostki”, które mają ogromny wpływ na końcową cenę. Na koniec tego akapitu, zwróćcie uwagę, że Xiaomi nigdy nie wprowadziło żadnych rewolucji. Korzystają jedynie z dostępnych technologii, nie tworzą nic własnego. Również to dotyczy nadchodzących układów, które bazują na dostępnych patentach. Poniekąd wyjątkiem jest Mi Mix, ale ten smartfon tylko potwierdza wszystkie reguły – był wyjątkowo drogi, jak na cennik omawianej firmy.

Oprogramowanie

Ok, stworzenie MIUI, utrzymywanie go na wielu modelach i ciągłe aktualizacje to z pewnością droższy biznes w porównaniu do instalowania czystego systemu. Jednak również w tym oprogramowaniu widać oszczędności. Największa z nich to sterowniki aparatu. Firma ewidentnie za mało przykłada się do przygotowania modułów w porównaniu do konkurencji, która nawet z najgorszych matryc jest w stanie wyciągnąć jak najwięcej. Też wiele osób uważa tę nakładkę za ociężałą, szczególnie na starszych urządzeniach, więc tutaj kłania się optymalizacja. Mimo wszystko, MIUI składa się ze swego rodzaju klocków, czyli przygotowanych funkcji, które już same w sobie tworzone są tak, aby dało je się przystosować pod wiele modeli. Wielkich rewolucji w tym systemie też nigdy się nie spodziewamy, więc z drugiej strony przygotowanie oprogramowania pod nowego smartfona Xiaomi nie należy do najdroższych.

Marketing i marża

Właściwie brak marketingu. Xiaomi praktycznie w ogóle nie musi się reklamować. Doskonale robi to Internet i same sklepy. Tym sposobem, Chińczycy praktycznie nie inwestują w reklamę, a na pewno nie w światową. Lokalnie zajmują się tym dystrybutorzy, więc w Polsce ABC Data, co też zresztą odbija się właśnie na cenie tych urządzeń w naszym kraju, które w wybranych przypadkach sprawiają, że modele Xiaomi tracą swój główny urok. Brak oficjalnej dostępności na całym świecie to też swego rodzaju oszczędność związana głównie ze sferą certyfikatów. Chińczycy praktycznie w ogóle nie zarabiają na smartfonach. Przyznał to sam Hugo Barra pod koniec zeszłego roku w wywiadzie przeprowadzonym przez Reutersa. Xiaomi w głównej mierze czerpie zyski z coraz popularniejszych urządzeń „smart” do domów czy też różnych usług bazujących wyłącznie na oprogramowaniu.

Tym sposobem, dochodzimy do wniosku, że produkty Xiaomi faktycznie są dobre, ale na pewno nie są lepsze od konkurencji w bezpośrednim porównaniu, co też próbował przedstawić Wam Adam we wczorajszym wpisie. W przeliczeniu jakość do ceny sytuacja zupełnie inaczej wygląda. Tym właśnie wygrywa chiński producent – tworzy atrakcyjne cenowo modele, ale jeśli ktoś ma większy budżet i jest w stanie przeznaczyć go na smartfona to z pewnością znajdzie lepszą alternatywę. Niekoniecznie z lepszym stosunkiem wspomnianym chwilę temu, ale na pewno lepszym technicznie.

Motyw