Kilka funkcji, które kompletnie nie sprawdziły się w androidowym świecie (część 1)

5 minut czytania
Komentarze
Android-fail

Android ewoluuje z roku na rok, ale można odnieść wrażenie, że kilka lat temu producenci i sam Google chętniej eksperymentowali z tym systemem. Dzisiaj już tak nie działają, ale wynika to raczej z tego, że korporacje doskonale już wiedzą czego potrzebują konsumenci. A raczej czego nie potrzebują – w końcu uczyli się na wielu błędach. Przed Wami pierwsza część mniej lub bardziej subiektywnego zestawienia funkcji czy możliwości z androidowego świata, które nie do końca się udały.

Face Unlock

Jeżeli ktoś obserwuje rozwój Androida od dłuższego czasu, to na widok nowej funkcji skanera tęczówki oka z Galaxy Note7 musiał sobie przypomnieć, że coś podobnego już było i chodzi właśnie o Face Unlock, czyli odblokowywanie ekranu zapamiętaną twarzą użytkownika za pomocą przedniej kamerki. Funkcja ta zadebiutowała z Androidem 4.0 i Galaxy Nexusem.

Face Unlock działał dość wolno, nie zawsze dokładnie i nie działał gdy brakowało przyzwoitego oświetlenia. Ponadto padały oskarżenia, że tę metodę zabezpieczenia da się łatwo „oszukać” za pomocą zwykłego zdjęcia. Z czasem dodano wymóg mrugnięcia przez użytkownika, aż w końcu opcja ta kompletnie zniknęła z czystej wersji Androida. W wersji z nakładkami rzadko kiedy w ogóle się pojawiała, więc można śmiało mówić o jej znikomej popularności.

Samsung Group Play

TouchWiz swego czasu znany był z opóźnień w działaniu i przeładowania funkcjami. Dzisiaj nakładka Samsunga wciąż oferuje znacznie więcej funkcji niż chociażby czysty Android, ale patrząc jeszcze te kilka lat wstecz można odnieść wrażenie, że TouchWiz obecnie zawiera wyłącznie starannie wyselekcjonowane funkcje.

Samsung eksperymentował na potęgę i co roku doświadczaliśmy w nowych modelach z serii S sporych roszad w oferowanej funkcjonalności. Funkcje pojawiały się i znikały. Wiele z nich już w dniu premiery wydawały się być zbędne i nie inaczej było z Group Play.

Funkcja ta pozwalała się na dzielenie się multimediami z innymi użytkownikami Galaxy S4. W tym samym czasie. Oczywiście była dostępna już na starszych smartfonach Samsunga, ale działała nieco inaczej i pod inną nazwą.

Samsung uznał, że dużą frajdę będzie sprawiać np. oglądanie tych samych zdjęć czy filmów w tym samym momencie przez grupkę znajomych lub też łączenie swoich urządzeń w jeden wieloramkowy ekran. Pomysł sam w sobie był ciekawy, ale kto o trzeźwym umyśle uznał, że to się może realnie przyjąć?

Żywe tapety

Android_2.2_Froyo_home

Tzw. live wallpapers żyją do dziś i brew pozorom mają się stosunkowo dobrze, ale nie aż tak dobrze jak kiedyś. Właściwie to trochę to pomieszałem, ale taka jest prawda. W wielu telefonach dziś nie uświadczymy już wbudowanych żywych tapet w ogóle, a kiedyś były one naprawdę popularne, szczególnie w momencie debiutu, czyli w 2009 roku.

Sęk w tym, że w tamtych czasach o ile LWP robiły wrażenie, o tyle w większości urządzeń przynosiły więcej szkód niż pożytku. Ekrany główne działały wolniej i wiele osób skarżyło się na drenaż baterii.

Co ciekawe, po wielu latach żywe tapety doczekały się swojego debiutu także na urządzeniach z iOS, co spowodowało pojawienie się ironicznych uśmieszków na twarzach fanów Androida. Dziś żywe tapety stosunkowo mało kogo w ogóle obchodzą.

Ekrany i aparaty 3D

Największą porażkę w tym temacie odnotowało LG ze swoim tabletem LG Optimus Pad V900. Wrócimy do niego jednak za chwilę, bo najpierw wolałbym przedstawić Wam dla kontrastu smartfony HTC EVO 3D i LG Swift 3D. 

evo3doptimus3d

Nie było tak, że te urządzenia się nie sprawdziły, bo były złe. To były świetne smartfony ze swoimi wadami jak każde. Oba umożliwiały tworzenie materiałów 3D i oglądanie ich na wbudowanym ekranie 3D. LG Swift 3D ponadto miał nawet kilka wbudowanych gier 3D ze stajni Gameloft, które robiły niezłe wrażenie. Wady? HTC EVO 3D miał fatalne odwzorowanie kolorów przy robieniu zdjęć i w obu urządzeniach zabrakło jakiegokolwiek wsparcia i rozbudowywania funkcji. Ale przynajmniej oba te urządzenia coś potrafiły.

it_photo_167539

Tymczasem LG Optimus Pad (na polskim rynku Swift Pad) V900, który był startem LG na rynku tabletów, szczycił się funkcją 3D. Okazało się jednak, że tablet z 3D nie miał prawie nic wspólnego. Co potrafił? Mógł nagrać trójwymiarowy materiał, ale już nie potrafił robić takich zdjęć. Ekran tabletu nie potrafił wyświetlać obrazu w 3D, więc trzeba było albo użyć zewnętrznego ekranu 3D, lub… założyć okulary anaglifowe – te z kolorowymi szkłami, których i tak nie było w zestawie. Efekt był dość żenujący, dlatego smartfony 3D w porównaniu z tabletem LG wypadały wręcz wyśmienicie. Nie zmienia to jednak faktu, że po latach raczej nikt na poważnie nie próbował powrócić do tej funkcji.

Zakrzywiony ekran

Wraz z wprowadzeniem zakrzywionych wyświetlaczy użytkownicy podzielili się właściwie na 2 obozy – przeciwników i tych, którym zakrzywione ekrany się podobają. Jest jeszcze trzecia grupa ludzi, którym jest po prostu wszystko jedno.

Edge-funkcja

Zakrzywiony ekran bywa niewygodny (chociaż wygląda na to, że problem został rozwiązany w Note7), ale jego funkcjonalność jest niemalże zerowa. Kolorowe podświetlanie ekranu krawędziowego w zależności od tego kto dzwoni, gdy telefon leży ekranem do dołu? Kto kładzie telefon ekranem do dołu? Pozostałe funkcje ekranu krawędziowego, które sprowadzają się w zasadzie tylko do bycia skrótami do kontaktów czy aplikacji to nic nadzwyczajnego i nie zdziwiłbym się, gdyby z czasem ta funkcja po prostu zniknęła. Albo wręcz pojawiła się w smartfonach Samsunga bez zakrzywionego ekranu, który technicznie rzecz biorąc w ogóle nie jest potrzebny.

Samo zakrzywienie ekranu zapewne jeszcze trochę z nami zostanie, ale nie ze względu na funkcjonalność, a raczej dlatego, że wielu osobom po prostu wizualnie się podoba.

Motyw