Ile razy zdarza Wam się przeglądać internet, znaleźć interesujący artykuł, zapisać sobie w głowie, że chcecie go przeczytać później i kompletnie o nim zapomnieć? Mnie już kilkakrotnie. Na szczęście odpowiednie aplikacje pomagają nam unikać takich sytuacji. A teraz, kiedy ich wybór stał się jeszcze większy, aż trudno im się oprzeć.
Evernote i Pocket to dwaj przyjaciele, którzy są naprawdę pomocni w potrzebie
Zarówno jedna, jak i druga aplikacja służy nam do zapisywania ciekawych znalezisk w Internecie, których zapoznanie chcemy sobie odłożyć „na później” (inną sprawą jest, że to „później” może bardzo długo nie nadchodzić). Niemniej zaletą tego typu programów jest całkowita praca w chmurze, a więc nasze zakładki, linki i zapisane strony dostępne są na każdym smartfonie bądź komputerze. Wystarczy się zalogować na swoje konto i już, cała filozofia.
Aplikacje te są szybkie, intuicyjnie, a Evernote pozwala ponadto na tworzenie rozbudowanych notatek. Ich dodatki do każdej przeglądarki internetowej na rynku są w ścisłych czołówkach, jeśli mowa o ilości pobrań. Zatem jest coś na rzeczy! A kiedy rynek zaczyna się rozwijać, należy go jak najszybciej dogonić.
Facebook rusza ze swoją usługą, a Google boi się, że straci część użytkowników
Na naszym facebookowym koncie będziemy mogli już wkrótce zapisywać treści, strony czy obrazki, jakie znajdziemy w Internecie. Działać to ma na podobnej zasadzie jak wyżej wymienione programy. Co w tym momencie robi Google?
Wypuszcza nowe dodatki do Chrome! I muszę przyznać, że jest to zdecydowanie dobry ruch, dzięki czemu można wszystko łatwo podzielić. Pierwszym z nich jest Save to Inbox, dzięki któremu wszystko automatycznie znajdzie się w odpowiedniej zakładce, a my w ciągu chwili będziemy mogli przesłać nasze interesujące artykuły dalej, np. znajomym. Inbox oczywiście jest darmowy, a jego rozbudowanie i intuicyjność zachęcają do porzucenia tradycyjnej aplikacji pocztowej, czyli Gmaila.
Drugim z dodatków jest Save to Keep. W tym momencie wkraczamy w świat notatek zapisywanych w googlowskim notatniku. Aplikacja nie różni się wiele od wyżej przedstawionego kuzyna. Jedyną różnicą jest miejsce docelowe – zamiast zakładki w Inbox, wszelkie zapisane strony i grafiki trafią do naszego zbioru w Google Keep.
Co zatem wybrać?
Zakładam, że jeśli zaczęliście korzystać z Evernote i poznaliście go w pełni, nie zapragniecie przejścia na googlowskie rozwiązania. Podobnie sprawa ma się z Pocket, który pozwala na sprawne zarządzania swoimi „odłożonymi lekturami”, a świetna aplikacja na Androida tylko umacnia te więzi.
Sądzę zatem, że Save to Inbox, jak i Save to Keep to propozycje dla osób, które chcą zacząć swoją przygodę z wygodnym zarządzaniem ciekawymi treściami znalezionymi w Internecie, a jednocześnie nie potrzebują kombajnów dających o wiele więcej niż jest im potrzebne. Sytuacja ta może się jednak odwrócić w momencie, kiedy spojrzymy na ilość potrzebnych aplikacji trzecich i potencjalnego zamieszania dla np. starszych osób – w tym przypadku usługi Google wygrywają. Poza tym jest jeszcze kwestia natury czysto konkurencyjnej – Google nie chce przegrać z Facebookiem. Bo w to, że zrobili to dla użytkowników nie posiadających profilu na twarzoksiążce trudno mi uwierzyć.
Jeśli chcecie przetestować nowe dodatki, skorzystajcie z linków zamieszczonych poniżej: