Producenci, opanujcie się – zalew rynku modelami lite czy mini nie wróży nic dobrego

4 minuty czytania
Komentarze
mobile-smartphones-pile-ss-1920-800x450

Kupienie smartfona dzisiaj wydaje się mieć jeden prawidłowy scenariusz – nowy flagowiec każdego roku. Producenci od pewnego czasu upodobali sobie wypuszczanie wersji mini swoich potężnych urządzeń. Tym samym oni powiększają swoje portfolio, jednocześnie zalewając rynek kolejnym „mniejszym bratem”, na którego nikt nie zwróci specjalnej uwagi. Ale to i tak się sprzeda. A nabywcami będą niedoświadczeni i nabierający się na marketing ludzie.

Kiedyś flagowiec był flagowcem, a średnia półka średnią półką. Nikt się nie bawił w półśrodki, więc nazewnictwo miało ręce i nogi

Problem jaki stworzyli sami producenci jest nazewnictwo własnych telefonów. Jeszcze kilka lat temu, kiedy pojechaliśmy do skleputo wiedzieliśmy, że akurat ten model jest flagowy, ten należy do średniej półki, a ten został zaprojektowany jako low-range. Bynajmniej rozróżnienie nie polegało na spojrzeniu na cenę, lecz każda linia urządzeń charakteryzowała się swoją literą – dla przykładu Galaxy S ze stajni Samsunga były urządzeniami z najwyższej półki.

Teraz natomiast widzimy, że oferta sklepowa rozciąga się od Galaxy S5, Galaxy S5 Active, Galaxy S5 Neo czy Galaxy S5 Mini, podobnie sprawa ma się, jeśli chodzi o Galaxy Grand, Galaxy Grand 2 czy Galaxy Grand Prime. Prawda, że można dostać zawrotu głowy? A to tylko setny ułamek całości.

Przecież są jeszcze nazwy kodowe i to po nich można dokładnie zidentyfikować model

Wyobraźcie sobie teraz kupującego, któremu znajomy polecił Galaxy Grand. W rozmowach ze znajomymi często posługujemy się skrótami myślowymi i nie zawsze podajemy pełne nazwy. Nasz kupujący zatem widząc w sklepie kilka modeli Galaxy Grand zacznie się gubić, a tzw. specjalista ds. sprzedaży zaproponuje mu podanie oznaczenia kodowego – tylko, kto spamięta je wszystkie?

Kolejnym producentem, który w tym momencie mi się nasuwa jest LG i ich model G4. Mamy zatem LG G4, G4s, G4c, G4 Stylus… Wow! Czy to na pewno wszystkie? W każdym razie liczba modeli jest tak duża, a nazewnictwo jest tak zbliżone, że marketingowcy w tym momencie mają już z górki. Kojarzenie, że LG G4 jest flagowym modelem i posiada najmocniejszą specyfikację jest proste. Wystarczy zatem dorzucić literkę „s” i już myśli mogą krążyć wokół wersji „super” tj. mocniejszej. Podobnie sprawa wygląda z dopiskiem „Stylus” – za niewielkie pieniądze dostajemy LG G4 i to z dedykowanym stylusem!

Niestety, ilekroć sobie uświadomię brutalność rynku i liczbę rozczarowanych kupujących, tylekroć robi mi się przykro, że kontynuowały jest taki trend.

Są tabelki, cyferki, zorientowani przecież wiedzą, że nabywanie smartfona z <1 GB RAM wraz z ciężką nakładką producenta to spisywanie siebie na męki

Słowo klucz: zorientowani. Przeciętni kupujący, a tym samym spora część użytkowników Androida tak naprawdę może nie zdawać sobie nawet sprawy, że ich smartfon wymaga aktualizacji. Nabyli go jednak tylko dlatego, że „mniejszy” brat również dużo potrafi, a kosztuje dwa razy mniej. Zwłaszcza w abonamencie, gdzie takie modele najczęściej oferowane są już za złotówkę.

Sytuacja ta również jest niebezpieczna na rynku wtórnym, gdzie szukając konkretnego modelu i nie bazując na nazwie kodowej jesteśmy narażeni na „omyłkowy” zakup. Lista ofert jest wtedy długa, a podstawowa filtracja nie zawsze wyłapie tylko pożądane przez nas modele.

Przed pojawieniem się flagowca na rynku w Sieci już wrze na temat jego wersji Lite czy Mini i atrakcyjnej ceny

Czasami zdarza się, że producent zapowiada takie modele jednocześnie. Rozumiem, że urządzenia te należą do różnych kategorii cenowych, a celem jest dostarczenie urządzeń jak najszerszemu gronu klientów. Rynek jednak zamiast na tym zyskać, po prostu traci. Wersje tworzone równolegle z flagowymi modelami i wypuszczane na półkę mid-range są po prostu niczym niewyróżniającym się tworem zapychającym dziurę. W większości przypadków nawet nie warto na nie spoglądać. Z kretesem przegrywają ze smartfonami od początku tworzonymi na średnią półkę.

Podoba mi się jednak postawa Sony z linią Z oraz LG z niedostępnym dla nas modelem Lite

Na koniec chciałbym jeszcze poruszyć kwestię urządzeń Compact ze stajni Sony Xperia Z. Te modele uważam za jak najbardziej potrzebne i pozwalają użytkownikowi na wybór pomiędzy wielkością ekranu, nie zaś pomiędzy wyświetlaczem, procesorem, mocą i jakością wykonania…

Również podoba mi się model Lite, jaki LG przygotowało dla G5. Niestety urządzenie te nie będzie terytorialnie w ogóle dla nas dostępne. Wielka szkoda, gdyż taka wersja smartfonu, która cechuje się słabszym (aczkolwiek wciąż bardzo dobrym) procesorem z jednoczesną obsługą modułów mogłaby się sprzedawać jak świeże bułeczki. I może właśnie to jest powód braku LG G5 Lite na europejskim rynku? Wszak flagowiec sam się nie sprzeda.

Motyw