To mnie wkurza: T-Mobile kontra Tidal

3 minuty czytania
Komentarze
tmobile-logo2

Dziś opiszę wam moją przygodę z T-mobile. To co zaraz przeczytacie jest czysto subiektywne. Znajdziecie tu moje spostrzeżenia oraz usterkę,  na którą natrafiłem podczas procesu aktywacji subskrypcji Tidal. Zdaje się, że dołączenie popularnego programu do portfolio dostępnych usług nie wyszło T-mobile na zdrowie. Nie wiem, czy zdarza się to często, wiem jednak, że rozwiązanie nie powinno przysparzać tylu problemów. Bo w końcu jak trudne może być wysłanie jednej wiadomości. Ciekawe jest to, że system po prostu przerosło dostarczenie prostego SMS-a z hasłem dostępu. Reklamowany szumnie MyBox niestety poległ i każda próba kończy się błędem, na nic zdały się również wszelkie próby załatwienia sprawy na infolinii.

Obsługa…

Wiem, że najczęściej negatywne komentarze dotyczą obsługi klienta, ale przyznam, że wiedząc jak mało zależy od konsultantów, czy można im coś zarzucić? Do dyspozycji dostają podstawowe procedury, których muszą się trzymać jak dekalogu. Nie przewidują one jednak sytuacji niestandardowych. Pierwszy kontakt z biurem obsługi przyniósł najczęstsze rozwiązanie. Pani poradziła czekać, co z braku lepszego pomysłu postanowiłem zrobić. Wiadomo, że błędy się zdarzają i nie ma co wylewać swoich żalów, mądrości i czego wam tam jeszcze trzeba na konsultantów.

Dziwne SMS-y

Pierwszego dnia dokonałem dwóch prób aktywacji. Za każdym razem MyBox nie było w stanie przeprowadzić procesu do końca. Z numeru odpowiedzialnego za rozsyłanie haseł dostałem trzy wiadomości, ich treścią były losowe znaki. Zdarza się, szkoda tylko, że naprawa takiego błędu przerosło jak do tej pory wszystkich, z którymi dane mi było rozmawiać. Kolejni konsultanci wykazali się niespotykanym wręcz poczuciem obowiązku. W tym momencie, chcę zaznaczyć, że jeżeli szef Wam nie stał za plecami, to naprawdę gratuluję podejścia do klienta. Kiedyś nie było tak kolorowo. Z drugiej strony,  ilość utartych formułek, które usłyszałem spokojnie starczy na 10 lat.

Niby pięknie, ładnie, ale…

Niestety mimo prób podjętych wspólnie z konsultantami, problemu nie udało się rozwiązać do tej pory. Mimo notki przekazanej wczoraj do działu technicznego, nie otrzymałem żadnej wiadomości. Rozumiem, że chcę załatwić wszystko natychmiast, ale wystarczyłby telefon zaświadczający, że moje zgłoszenie nie zaginęło wśród natłoku innych. Wolałbym również wysłuchać kogoś, kto by zarzucił mnie fachową wiedzą i choć spróbował powiedzieć co jest nie tak.. Wiem, że potrzebujcie trochę czasu, ale gdzie w tym wszystkim klient?

Cierpliwość kluczem do zadowolenia

Jak już wspominałem, jest to moja subiektywna opinia, ale te wszystkie formuły, które słyszymy na infoliniach stają się powoli bardzo denerwujące. Wiem, że nie mogę wymagać od konsultanta wiedzy koniecznej do rozwikłania zaistniałej sytuacji. Jednak kontakt z kimś kto taką wiedzę ma, nie byłby taki zły. Po wykorzystaniu standardowych furtek serwowanych przez operatora, czuję pewien niesmak. W takiej sytuacji okazuje się, że Twój problem może przerosnąć operatora i na jego rozwiązanie poczekasz trochę dłużej. Jeżeli jesteś cierpliwy, to dobrze. Taka błahostka nie spędza Ci bowiem snu z powiek, zastanawia mnie, ile przyjdzie  jeszcze czekać?

A Wy, jakie macie doświadczenie z biurami obsługi?

PS: Życzę Wam wszystkim drodzy czytelnicy – wesołych świąt!

Motyw