Zgłaszanie na Policję mowy nienawiści w sieci

Próby cenzury w dobie internetu nie mają racji bytu – Polacy właśnie się o tym przekonali

5 minut czytania
Komentarze

W dobie internetu wszelkie próby cenzury są pozbawione sensu, a osoby mające jakikolwiek wpływ na życie publiczne powinny się ich wystrzegać. Nawet nie dlatego, że tego oczekują obywatele i jest to ważne w demokratycznym państwie. Po prostu próbując cenzurować to, co dzieje się m.in. w kulturze, osiągną efekt zupełnie odwrotny od zamierzonego.

Próby cenzury w dobie internetu – piosenka została pominięta w radiu…

Listę Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia zapewne kojarzy wielu z Was. Audycja jest nadawana od 1982 roku. Co tydzień Marek Niedźwiecki (a od kilkunastu lat także Piotr Baron) prezentuje słuchaczom notowanie piosenek wyłonionych w głosowaniu. Ostatnie notowanie listy stało się jednak sprawą tak głośną i kontrowersyjną, że o istnieniu i historii audycji dowiedzieli się także ci, których muzyka wcale nie interesuje.

próby cenzury w dobie internetu

Najnowsze notowanie Listy Przebojów Programu Trzeciego wygrał artysta Kazik, a konkretnie jego piosenka Twój ból jest lepszy niż mój. W tekście autor wyraźnie nawiązuje do postępowania obecnej władzy i krytykuje prezesa partii rządzącej za jego postawę. Nie będę wnikał w szczegóły w tej sprawy, bo nie o to tutaj chodzi. Ten aspekt został już odpowiednio wyjaśniony przez inne media. W każdym razie Polskie Radio należy do mediów publicznych, czyli jest finansowane z budżetu państwa. Oczywiście podobnie jak w przypadku TVP, rządzący mają na nie bardzo duży wpływ.

Komuś na górze piosenka, która wygrała notowanie, najwyraźniej się nie spodobała. Dyrektor radiowej Trójki poinformował, że wydanie listy zostało unieważnione. Powód to rzekome złamanie regulaminu i zafałszowanie wyniku końcowego. Niektóre media donosiły też o zniknięciu ze stron Polskiego Radia wszelkich artykułów na temat ostatniego notowania LP, jak i samego autora kontrowersyjnej piosenki. Przed opublikowaniem notowania miały paść też słowa ze strony władz radia, aby coś zrobić z tym Kazikiem. Ze stacji radiowej odeszło wielu pracowników, a także sam Marek Niedźwiecki. Pojawiły się komentarze, że anulowanie notowania listy to przejaw cenzury podobnej do tej, jaka była w czasach PRL. Mówi się, że dawni pracownicy radiowej Trójki przeniosą swoją działalność do internetu i tam radio będzie naprawdę niezależne.

… więc bije rekordy w internecie

Gdyby osoby odpowiedzialne za zlecenie anulowania notowania Listy Przebojów zostawiły ją w spokoju, wyszłyby na tym znacznie lepiej. Piosenka byłaby grana w radiu i pewna grupa słuchaczy usłyszałaby krytykę postawy prezesa partii rządzącej naszym krajem. Ostatecznie Twój ból jest lepszy niż mój nie był utworem nuconym przez każdego na ulicy. Przy odrobinie szczęścia dla rządzących, wkrótce temat by ucichł. Skoro jednak ktoś kazał anulować notowanie, a utwór zyskał miano zakazanego, to wzbudził on zainteresowanie wielu osób. Także tych, których nie interesuje ani polityka, ani twórczość Kazika.

Lawinowo wzrosła popularność piosenki na YouTube – trafiła ona nawet na kartę na czasie. Tylko w ciągu ostatniej doby przybyło ponad milion wyświetleń. Nie oglądam TV, nie słucham radia, ale czytam w internetach, że z 3 tę piosenkę usunęli. Więc jestem, lepszej reklamy nie mogli zrobić! – to treść jednego z komentarzy, a takich wypowiedzi jest całkiem sporo. Zadziałał prosty mechanizm – skoro ktoś nam czegoś zabrania i zależy mu, byśmy się tym nie interesowali, to znaczy, że warto sprawdzić, o co chodzi. Internet pozwala zrobić to w dowolnym momencie i miejscu. O utworze mówią już wszyscy. Społeczna presja jest tak duża, że nawet niektóre osoby z kręgu władzy krytykują anulowanie notowania i domagają się wyjaśnień od osób mających władzę nad mediami publicznymi.

Moc i niezależność internetu to jego największa zaleta, ale też wada

próby cenzury w dobie internetu

Dzięki internetowi i jego otwartości na wszelkie treści, które może publikować każdy, próby ocenzurowania jakiegoś tematu czy twórczości nie mają większych szans na powodzenie. Mało tego – często powodują dokładnie odwrotny efekt od zamierzonego, co widać na powyższym przykładzie. Dopóki mamy więc nieograniczony dostęp do internetu, w pewnych sytuacjach jesteśmy znakomicie poinformowani. Nawet gdy komuś zależy, by tak nie było.

Czytaj także: Stanowisko Huawei wobec decyzji rządu USA – ostre słowa producenta

Z drugiej strony, czasem w informacyjnym mainstreamie pewnych tematów nikt nie porusza z innych powodów, niż cenzura. Niektóre kwestie nie mają oparcia w faktach, są zlepkiem wymysłów i domniemań. W internecie można mówić o wszystkim, więc siłą rzeczy nawet najbardziej skrajne i nieracjonalne teorie znajdują w nim swoje miejsce. I tak płaskoziemcy czy zwolennicy teorii, że 5G powoduje koronawirusa, mogą głosić swoje tezy na forach i grupach o znikomym znaczeniu. Zapewniając jednocześnie, że bardziej oficjalne źródła i kanały dystrybucji treści boją się prawdy i ich cenzurują. To już jednak problem na zupełnie inny tekst.

Próby cenzury w dobie internetu są bezsensowne i osoby mające wpływ na życie publiczne muszą to zaakceptować

Obecny rozwój technologii i zróżnicowanie na rynku mediów nie dopuszczają do sytuacji, w której coś zostanie zamilczane, bo dla pewnego środowiska jest to kwestią niewygodną. Żeby pewna grupa miała kontrolę, chociażby nad kulturą, konieczne byłoby zanegowanie fundamentalnych praw i zasad panujących w obecnym ustroju. Ktoś musiałby stworzyć mechanizm, który w jakiś sposób cenzurowałby internet. Trudno sobie wyobrazić, by było to wykonalne.

Motyw