Najpopularniejsze produkcje na Netflix

Najpopularniejsze produkcje na Netflix – żart, który nie bawi

4 minuty czytania
Komentarze

Najpopularniejsze produkcje na Netflix zostały właśnie opublikowane przez platformę. Nie chodzi tutaj o listę TOP 10, którą każdy może sobie podejrzeć w aplikacji. Chodzi o wartości liczbowe, którymi Netflix nie specjalnie lubi się chwalić. Zmienia jednak zdanie wtedy, kiedy liczby są naprawdę imponujące. Szkoda tylko, że sposób liczenia widzów został stworzony tak, by nawet najgorsza produkcja mogła stać się hitem na miarę Titanica.

Najpopularniejsze produkcje na Netflix

Nie da się ukryć, że to jeden z najlepszych okresów w historii Netflixa. Ostatnio na platformie pojawiło się 15,7 milionów nowych użytkowników, a jej popularność jest ogromna. Wszystko związane jest z tym, co dzieje się na świecie. Siedzimy w domach, więc siłą rzeczy szukamy dla siebie zajęcia, a najprostszym z takich zajęć, jest oglądanie filmów czy seriali. Co do jakości materiałów od Netflix, można mieć na ten temat różne zdanie, ale nie da się zaprzeczyć, że są one popularne. Przynajmniej, teraz kiedy liczenie oglądalności wygląda w sposób mocno dyskusyjny.

Najpopularniejsze produkcje na Netflix
Fot. Śledztwo Spensera

Najpopularniejsze produkcje na Netflix, którymi pochwaliła się platforma, widownię miały bowiem liczone w wyjątkowo dziwny sposób. Wystarczą tylko dwie minuty obejrzanego filmu czy serialu, żeby platforma zaczęła liczyć takiego widza. Zapewne każdemu zdarzyło się choć raz włączyć coś przez przypadek i wyłączyć po chwili. Cóż, takie odtworzenie także liczyło się do tych, które zobaczycie poniżej. Wiadomo, że Netflix musi czymś się pochwalić przed udziałowcami, ale szkoda, że tutaj jest to odrobinę kosztem widzów.

Zobacz też: Jakie aplikacje były najpopularniejsze w ciągu ostatnich miesięcy?

Przecież najpopularniejsze produkcje na Netflix wcale nie muszą być teraz tymi najlepszymi. Wystarczy, żeby były najlepiej reklamowanymi, to te dwie minuty sprawdzi się z czystej ciekawości. To wystarczy, a potem może skutkować tym, że coraz więcej produkcji będzie zwyczajnie kiepskich. No dobrze, co więc ostatnio było najpopularniejsze?

Śledztwo Spensera – 85 milionów odtworzeń

Produkcja, której główną gwiazdą jest Mark Wahlberg i która była „wciskana” odbiorcom Netflixa dosłownie wszędzie. Mieszanka kryminału z lekką komedią i oparta o sprawdzony schemat „buddy movie”. Tytuł recenzji nie ma zachwycających, bo opisywany jest głównie słowami „średnie”, co w przypadku produkcji Netflixa, nie powinno zbyt dziwić. Jak się jednak okazało, to największy hit pierwszego kwartału na platformie amerykanów.

Dom z papieru Sezon 4 – 65 milionów odtworzeń

Okazuje się, że czwarty sezon Domu z papieru, czekało wyjątkowo dużo osób. Zważywszy na to, jak zakończyła się trzecia odsłona serialu, specjalnie to nie dziwi. Czwarta odsłona przynosi trochę odpowiedzi na pytania postawione wcześniej, ale też niebezpiecznie blisko jej do pastiszu samej siebie. Patrząc na to, co zrobili twórcy, na kolejną odsłonę może czekać już trochę mniej osób.

Król tygrysów – 64 milionów odtworzeń

Serial dokumentalny, który stał się prawdziwym hitem na platformie amerykanów. Opowieść o ludziach tak ekscentrycznych, że trudno przejść obok niech obojętnie. To także historia, która nie spodoba się miłośnikom zwierząt, bo to, jak są traktowane, woła czasem o pomstę do nieba. Król tygrysów to opowieść o tym, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić, by tylko ktoś o nas mówił. Smutne i przerażające jednocześnie.

Miłość jest ślepa – 30 milionów odtworzeń

Guilty pleasure, czyli rodzaj programu, który może i ogląda się z zażenowaniem, ale jednocześnie sprawia nam przyjemność. Tak widocznie stwierdziło 30 milionów osób, bo takie wyniki oglądalności deklaruje Netflix. Trochę reality show, a odrobinę eksperyment społeczny o tym, czy jest się w stanie zakochać w kimś, kogo praktycznie się nie zna.

Ozark Sezon 3 – 29 milionów odtworzeń

Kolejny serial, który był mocno wyczekiwany przez fanów thrillerów. Ozark zachwycał od pierwszego sezonu i dalej to robi. Wprawdzie do tej pory obejrzało go o wiele mniej osób, niż Dom z papieru, ale to i tak doskonały wynik. Szczególnie że produkcja nie należy do najłatwiejszych w odbiorze. Można powiedzieć, że to nowa wersja Breaking Bad, ale zdecydowanie bardziej położono tutaj nacisk na psychologię postaci.

Źródło: Netflix / GameSpot

Motyw