anonimowość w sieci

Anonimowość w sieci – Indie mówią stop, ale to dopiero początek

4 minuty czytania
Komentarze

Dobrze wiemy, że anonimowość w sieci ma zarówno swoje plusy, jak i minusy. Nie powinno się jej jednak odbierać, a tym bardziej w takim stopniu, jak ma mieć to miejsce w Indiach. Jeżeli nic się nie zmieni, to przegłosuje się tam nowe prawo, które raz na zawsze położy kres prywatności w sieci. O co dokładnie chodzi?

anonimowość w sieci
Fot. PixaBay

Niedługo w Indiach może zostać wprowadzone nowe prawo, które sprawi, że firmy informatyczne będą musiały na wniosek odpowiedniego organu, udostępnić informacje o użytkowniku. Wprawdzie jeszcze nie opublikowano pełnego projektu, ale jego szkic, który po raz pierwszy pojawił się w 2018 roku ma ponoć niewiele się zmienić. Jeżeli tak w rzeczywistości się stanie, to prywatność użytkowników portali społecznościowych czy komunikatorów, będzie poważnie zagrożona.

Anonimowość w sieci się kończy?

Bądźmy szczerzy – anonimowość w sieci to jeden z tych tematów, który zawsze wywołuje kontrowersje. Z jednej strony nie powinno się jej zabraniać, bo przecież chodzi wtedy o ograniczanie wolności. Jednak z drugiej strony, co zrobić z fałszywymi oskarżeniami pod czyimś adresem, pogróżkami czy dziecięcą pornografią, które są publikowane z zakładanych pośpiesznie kont? Do tego dochodzą jeszcze tzw. fakenewsy, które akurat w Indiach przyczyniły się do kilku tragedii. Jedna z nich przelała czarę goryczy i stąd prace nad nowym prawem.

Kilka lat temu w Indiach pojawiła się plotka o porywaniu dzieci oraz o sprzedawaniu ich organów na czarnym rynku. Wiadomość wyssana z palca odbiła się szerokim echem w mediach, a to później doprowadziło do linczów, gdzie życie straciło około 30 osób. Poproszono wtedy WhatsApp-a o udostępnienie informacji, kto rozpowszechniał informacje, ale firma się nie ugięła. Nie chciała naruszać swoich standardów i pokazywać, że dane ich użytkowników mogą być oddane w czyjeś ręce. Chętnie za to przekazano fundusze na prace nad poprawą bezpieczeństwa w sieci oraz uświadamianiem o niebezpieczeństwach płynących z jej użytkowania.

Zobacz też: Konsola za 120 tysięcy złotych?

Kogo obejmie nowe prawo w Indiach?

Tutaj dochodzimy do sedna. Nowe prawo w Indiach, jeżeli zostanie wprowadzone bez poprawek (dalej tego nie wiadomo), będzie bardzo niebezpieczne dla użytkowników takich aplikacji jak WhatsApp, Messenger, YouTube, Facebook, Twitter czy nawet TikTok. Agencje rządowe będą mogły zgłaszać się do firm z „prośbą” o udostępnienie danych konkretnego użytkownika. Co gorsze, nie będą do tego potrzebne żadne nakazy sądowe.

Fot. PixaBay

Firmy miałby na to 72 godziny, a dodatkowo musiałaby przechowywać dane przez 180 dni na wypadek, gdyby takie żądanie się pojawiło. To oczywiście daje ogromne pole do nadużyć. Uzyskanie dostępu do danych użytkowników, którzy są nieprzychylni obecnemu rządowi, byłoby wtedy banalnie proste. Oczywiście wyżej wspomniane firmy nie zamierzają się uginać i na ten moment mówią stanowcze nie. Co ciekawe, Wikipedia czy same przeglądarki nie będą objęte nowymi przepisami, które dotyczą głównie mediów społecznościowych oraz komunikatorów.

Tak kończy się prywatność

Anonimowość w sieci może niedługo się skończyć. Jeszcze w tym miesiącu ma zostać opublikowany projekt wspomnianej ustawy. Jednak jak donosi Bloomberg, nie będzie w nim prawdopodobnie większych zmian. To oznacza, że po jego wprowadzeniu, użytkownicy Internetu w Indiach będą w poważnych tarapatach. Rząd będzie mógł „wyciągnąć” dane od  firm i zrobić z nim dokładnie to, na co będzie miał ochotę. Same firmy nie zamierzają się jednak poddawać i tak łatwo zapewne nie zgodzą się na nowe przepisy.

Rynek indyjski jest ogromny, bo szacuje się, że dostęp do Internetu ma tam ponad 500 milionów osób. Żadna z firm nie może ignorować tak szybko rozwijającego się rynku, ani tym bardziej z niego rezygnować. Jeżeli samo prawo zostanie przegłosowane oraz wprowadzone w życie, to w innych krajach także może do tego dojść. Jeżeli tak się stanie, będziemy mogli mówić o początku końca prywatności w sieci. I choć ta zawsze stała trochę pod znakiem zapytania, to teraz faktycznie zaczyna się robić niebezpiecznie. Trzeba poczekać na to, jak rozwinie się sytuacja w Indiach i mieć nadzieję, że nie powtórzy się u nas.

Źródło: Bloomberg / Engadget

Motyw