kalendarz

[Sprzed dekady] Kubańczycy dostali zgodę na… kupienie sobie telefonów

2 minuty czytania
Komentarze

Jak co tydzień zbieramy dla was wydarzenia sprzed 10 lat. Tym razem zajmiemy się newsami od 9 do 15 kwietnia 2008 roku.

Telefony na Kubie

Nie da się ukryć, że z naszego punktu widzenia obecne reżimy wydaja się bardzo dziwne. Żyjący w nich ludzie są całkowicie odcięci od reszty świata, co nam może być trudno sobie wyobrazić. Obecnie wymienić można Koreę Północną, gdzie czas się zatrzymał, nikt tam nie ma pojęcia o najnowszych technologiach, a obywatele wierzą, że ich rodak wylądował na Saturnie. Na Kubie nie jest tak źle, jednak i tam obywatele są ograniczani. Ciekawie wygląda sprawa telekomunikacji, w przeszłości dostęp do telefonów mieli tylko funkcjonariusze i turyści. Zmieniło się to 10 lat temu, kiedy to reżim pozwolił zwykłym obywatelom na kupienie sobie telefonów. Skończyło się to ogromnym szturmem na salony operatorów. Na początek jeden fakt – w tamtym czasie miesięczny dochód przeciętnego Kubańczyka wynosił w przeliczeniu 40 zł. Najtańszy telefon kosztował w przeliczeniu 140 zł, najdroższy 600 zł. Do tego trzeba było doliczyć podpisanie umowy za 260 zł. Z tego powodu większość telefonów sponsorowały rodziny zza granicy.

LG szuka pomysłu na interfejs dotykowy

Fani marki LG na pewno pamiętają, że firma ta wydawała dotykowe telefony na długo przed pojawieniem się Androida. Z wielu powodów telefony takie jak LG Cookie raczej nie kojarzą się nikomu z dobrym sprzętem. LG w tamtym czasie rozwijało własny system, który co prawda nie różnił się możliwościami od klasycznych komórek, jednak wykorzystywał ekran dotykowy. Oczywiście zaprojektowanie takiego interfejsu nie jest łatwe, musi on być przyjazny dla użytkownika, a jednocześnie musi być przemyślany. Producent problem ten zrzucił na barki użytkowników. Ogłoszono konkurs na zaprojektowanie interfejsu dotykowego dla telefonów, do wygrania było 14 tysięcy dolarów. Powyższa grafika prezentuje jedną z prac konkursowych, interfejs „Driving” osadzony w grze wyścigowej. Cóż, tego chyba nawet pomysłodawcy konkursu nie przewidzieli.

Smartwatch sprzed 10 lat

Smartwatche są dość świeżym wynalazkiem. Nie da się jednak ukryć, że pewne próby miały miejsce już wiele temu. To, co widzicie na powyższym obrazku było określane zegarkofonem. Dlaczego? Ponieważ słowo smartwatch jeszcze nie istniało. Co ważne nie było to pierwsze tego typu urządzenie, wyróżniało się za to klapką i stylistyką RAZR bezczelnie skradzioną Motoroli. Warto zwrócić uwagę na specyfikację tego cuda nazwanego Cool G108:

  • Wyświetlacz: 1,5″, 256 tysięcy kolorów, 128×160 px + zewnętrzny wyświetlacz LED
  • Pamięć flash: 0,5 MB + microSD
  • Aparat: 1,3 Mpx
  • Łączność: SMS, MMS, GPRS, Bluetooth
  • Złącze USB

Zegarkofon został także wyposażony w odtwarzacz muzyki.

Zobacz też:

Motyw