Mieliśmy dostać Androida Oreo szybciej i co? Google mydli nam oczy

3 minuty czytania
Komentarze

W Androidzie nie lubię jednego – oczekiwania na najnowszą aktualizację. Niby ten ostatni update nie wnosi wiele interesujących mnie zmian, jednak lepiej go mieć niż nie. Co roku odbywa się „festiwal nazw urządzeń”, które otrzymają aktualizację. Wielu użytkowników jest zbulwersowanych, że ich smartfon nie znajduje się na liście. Inni z kolei mają pretensje do producentów, że muszą czekać niekiedy nawet rok albo i dłużej, zanim nowa wersja zielonego robota zagości na ich smartfonie. Nawet flagowe urządzenia takich gigantów jak Samsung, Huawei czy Xiaomi otrzymują aktualizacje po kilku miesiącach od ich debiutu.

Google stara się rozwiązać problem

Problem fragmentacji Androida jest ogromny. Co roku po wejściu nowej wersji systemu, w ciągu kilku miesięcy od jego debiutu, jedynie co najwyżej kilka procent smartfonów może się pochwalić nią na pokładzie. Fragmentacja zielonego robota, zamiast się zmniejszać, niestety postępuje. Google niejednokrotnie obiecywało, że „w tym roku będzie inaczej” i pracuje nad zmianami.

Pierwszy raz mogliśmy na ten temat przeczytać w maju 2016 roku. Google groziło wtedy, że opublikuje listę producentów, którym aktualizacje do najnowszej wersji Androida idzie opornie. Ponadto gigant naciskał na operatorów komórkowych z rynku amerykańskiego na szybsze testy.

Zobacz także: Które smartfony otrzymają Androida Oreo? Długa lista urządzeń

Rok później mogliśmy przeczytać, że nowy projekt sprawi, iż aktualizacje do najnowszej wersji zielonego robota staną się „łatwiejsze, szybsze i mniej kosztowne dla producentów”. Jedną z nowych „funkcji” Androida Oreo jest właśnie Project Treble. Miał on umożliwić deweloperom zaktualizować smartfony bez wprowadzania wielu zbędnych software’owych zmian. Google chciało oddzielić własne prace nad aktualizacjami, od prac wykonywanych przez partnerów hardware’owych. Przykładowo, Samsung czy Motorola mogłyby się zająć updatem bez potrzeby czekania na producenta procesorów (np. Qualcomma) na jego wykonaną pracę.

Jakie będą efekty nowego pomysłu?

Sądząc po wcześniejszych obietnicach Google, to wciąż według mnie kolejne obiecanki cacanki Google. Gigant pokazuje, że coś robi w kierunku szybszych aktualizacji, jednak wydaje mi się, że to tylko przykrywka. Żaden z dotychczasowych pomysłów nie odniósł pożądanych efektów. Prawdopodobnie nie inaczej będzie z Project Treble, ale tego dowiemy się dopiero w drugiej połowie 2018 roku. Póki co nadchodzące aktualizacje nie napawają optymizmem. Poza smartfonami, które zostały wydane z Androidem Oreo na pokładzie oraz Xperią XZ Premium, żaden z popularnych tegorocznych flagowców nie dostał update’u i w ciągu najbliższego miesiąca się to nie zmieni. Pomijam także oczywiście smartfony Google. Najbliższa wydaje się aktualizacja dla LG V30.

Czysty Android lekarstwem na chorobę Androida?

W ostatnim czasie coraz więcej urządzeń otrzymuje na pokładzie czystego albo prawie czystego Androida. Za przykłady mogą posłużyć smartfony Nokii, ale także Xiaomi Mi A1 oraz HTC U11 Life. Czy jednak wydawanie takich smartfonów, pomoże w szybszym czasie aktualizacji tych urządzeń do najnowszej wersji Androida? Obawiam się, że niekoniecznie. Android Oreo jest wciąż testowany dla Nokii 8, a o wersji dla Xiaomi Mi A1 wiemy jedynie tyle, że się pojawi, ale nieznany jest termin.

Źródło: theverge

Motyw