Google - biuro w Nowym Jorku
LINKI AFILIACYJNE

Pracownik Google pójdzie do więzienia. Wykradał dane, by założyć konkurencyjną firmę w Chinach

3 minuty czytania
Komentarze

Pracownik Google pójdzie do więzienia i wygląda na to, że może spędzić tam nawet do 10 lat. Pikanterii tej sytuacji dodaje fakt, że oskarżony, 38-letni Linwei Ding pochodzi z Chin. Wiemy doskonale, jak napięta jest atmosfera między Stanami Zjednoczonymi a Państwem Środka. Dlatego też przy niesprzyjających okolicznościach, sprawa może mieć charakter zagrożenia bezpieczeństwa narodowego USA, jak i całego zachodniego świata.

Za co został oskarżony chiński pracownik Google?

Budynek biurowy Google z dużym logo firmy na fasadzie, widziany przez zielony teren z drzewami i krzewami w dzień. Chiński pracownik Google został zwolniony z tego miejsca
Fot. Depositphotos/spvvk

Linwei Ding może pójść do więzienia nawet na 10 lat. Pracownik Google został oskarżony o bezprawne skopiowanie na prywatną chmurę ponad 500 dokumentów zawierających tajne informacje Google. Operacja ta miała trwać przez ok. rok, z rozpoczęciem w 2022 roku. W plikach znajdowały się m.in. dane na temat technologii pozwalającej budować korporacji bloki superkomputerów składających się na centra danych.

Przeczytaj także: Stare gry na telefon za darmo. Przed Google Play i AppStore tak wyglądała mobila rozrywka

Prokuratura twierdzi, że przez prace nad wspomnianymi centrami danych, Linwei Ding miał dostępy do infrastruktury sprzętowej, wewnętrznego oprogramowania oraz modeli AI wspieranych przez korporacyjne systemy. Skradzione dane dotyczą także procesorów Tensor, zasilających m.in. sztuczną inteligencję Google Gemini. Oskarżony miał próbować ukryć swoje „zdobycze” w Chinach, gdzie miał przez 5 miesięcy miał zbierać funduszy na otwarcie nowej firmy technologicznej i posiadać w niej 20% akcji.

Jednym z działań podjętych przez Linwei Dinga w grudniu 2023 r. miało być wręczenie swojej karty dostępu innemu pracownikowi Google, co by ukryć fakt, że ten znajduje się w Chinach. Jeszcze bardziej bezczelna wydaje się sytuacja, gdzie nowa firma technologiczna aplikowała do chińskiego programu wsparcia dla start-upów twierdząc, że „ma doświadczenie z jednostkami obliczeniowymi Google, wystarczy je zreplikować i ulepszyć”.

Sprawą zajęło się FBI, bo i niebezpieczeństwo było poważne

Zapis ogłoszenia aktu oskarżenia wobec Linweia Dinga w USA.

Firma założona w Chinach przez Linweia Dinga była start-upem o profilu związanym ze sztuczną inteligencją. Pracownik Google miał zrezygnować ze stanowiska i ulotnić się do Pekinu (biletem w jedną stronę) w momencie, gdy pojawiły się pierwsze pytania o jego transfery plików.

Ciekawy też był sposób przekazywania danych, bo Linwei Ding nawet nie musiał wiedzieć, jak wylogować się z konta Google na roboczym laptopie. Pliki źródłowe były wrzucane do aplikacji Apple Notes na MacBooku, który Linwei Ding otrzymał od firmy z Mountain View. Następnie te notatki były konwertowane na PDF, przez co można było uniknąć wykrycia przez systemy ostrzegające przed utratą danych. Nic więc dziwnego, że tej osobie grozi nie tylko 10 lat pozbawienia wolności, ale też i 250 tys. dolarów kary (ok. 1 mln złotych).

Zdjęcie otwierające: DepositPhotos / ymgerman

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw