Nie zna życia ten, kto nie sprzedawał na OLX. To wylęgarnia chamstwa i dej za darmo

4 minuty czytania
Komentarze

Sprzedawaliście coś kiedyś na OLX? Pewnie tak, bo to przecież jedna z największych platform, która oferuje możliwość darmowego wystawienia ogłoszenia i w teorii sprawia, że ludzie z naszej okolicy mogą coś od nas kupić. Ewentualnie my od nich, ale dobrze też pewnie wiecie, że sprzedawanie i kupowanie na OLX to czasem droga przez mękę. I głównie dlatego, że sam proces sprzedawania i kupowania zepsuty został przez… użytkowników.

Sprzedajesz na OLX, to przygotuj się na brak szacunku i kultury

OLX
fot. amlanmathur

Niedługo może się okazać, że samo sprzedawanie na OLX będzie jeszcze mniej komfortowe, niż dotychczas. Wygląda na to, że skarbówka będzie baczniej przyglądała się temu ile i za ile sprzedajemy coś na platformie, to jednak temat na zupełnie inną dyskusję. Nie jestem przeciwnikiem sprzedawania w sieci, bo samemu parę razy zdarzało mi się to robić, ponieważ dodawanie ogłoszenia na OLX za darmo jest banalne, ale za każdym żałowałem. Głównie z powodu tego, jakie wiadomości do mnie docierały. Dlatego, zanim dojdzie do ostateczności, czyli właśnie OLX, pytam po znajomych i rodzinie, czy akurat nie potrzebują tego, co ja chcę sprzedać. Próbowałem też na różnych grupach na Facebooku, ale tam wcale nie jest lepiej, niż na OLX. Jak chce się sprzedać jakiś sprzęt, czyli np. telefon lub konsolę, to należy przygotować się na komentarze, że cena jest beznadzieja, taniej w sklepie, a najlepiej to byłoby, jakby towar dostarczyć pod drzwi za darmo, a zapłaci się kiedyś tam.

Kupowanie czegoś na grupach Facebookowych to też problem, bo do tego dochodzić czynnik niebezpieczeństwa, że ktoś nas naciągnie. Zresztą na OLX to też jedna z kwestii, którą koniecznie trzeba brać pod uwagę, kiedy coś się kupuje lub sprzedaje. No i nieśmiertelne priv na Facebooku, które sprawia, że ja omijam tego typu posty, jak wpadną mi w oczy. OLX wcale nie jest pod tym względem lepsze. Ładnych parę lat temu sprzedawałem na konsolę. Cena nie za duża, zestaw z grami i doskonały stan, to podejrzewałem, że szybko znajdą się chętni. Nie pomyliłem się. Konsolę wyceniłem wtedy na 600-650 złotych, więc od razu posypały się propozycje – dam 200 zł, 300 i zaraz jestem, już jadę, proszę rezerwować. Dodam, że żadna z tych propozycji mnie nie interesowała, a dostałem też sporo takich, gdzie proponowano mi zamianę. Raz nawet na taką samą konsolę, ale uszkodzoną… Myślicie, że to może już „pieśń przeszłości” i teraz jest lepiej? To spójrzcie na ostatnie wiadomości, jakie przyszło mi czytać, a dodam, że cena proponowana przez kupujących nijak ma się do tego, ile chciałem uzyskać.

Negocjacje są dobre, ale może nie przesadzajmy

Jestem w stanie zrozumieć negocjacje ceny. OLX to nie sklep, gdzie przychodzi się, spogląda na cenówkę i dokonuje zakupu. Owszem, znam przypadki, że ludzie targowali się w sklepach z elektroniką, by ściąć z ceny parę złotych i czasem się to nawet udaje, ale to rzadkość. Częściej po prostu czeka się na promocje i wtedy kupuje, a jak kogoś nie stać, to są opcje ratalne. Na OLX obowiązuje samowolka, a przede wszystkim brak kultury. Żadnego dzień dobry, jakiegokolwiek przywitania, a nie mówiąc już o tym, by odpowiadać na pytania, które ja zadaje. Doszedłem już do etapu, gdzie w przypadku braku głupiego Dobry, nawet nie odpisuje, a wiadomość ląduje w koszu.

fot. GettySignatures/aytacbicer

Przy wystawianiu produktu zawsze w ogłoszeniu piszę najważniejsze informacje. Można tam znaleźć wszystko, a wystarczy przeczytać i tutaj pojawia się kolejny problem. Ludzie albo nie chcą zawracać sobie głowy takimi rzeczami, jak przyswajanie informacji albo nie potrafią tego robić. Ile razy można tłumaczyć, że przedmiot nie będzie wysłany, skoro w ogłoszeniu jest już to napisane. Nie, za darmo albo za pół ceny także go nie oddam. Miło byłoby także, gdyby wysłana wiadomość napisana została po polsku, a nie w sposób, który wymaga ode mnie przetłumaczenia tekstu na coś, co można zrozumieć.

Sprzedawanie na OLX to prawdziwa lekcja życia, która potrafi nauczyć cierpliwości, ale też robi z człowieka obojętną maszynę. Sam nie mam ochoty odpisywać czy negocjować, bo z góry zakładam, że skończy się to jakimś problemem. Wielokrotnie umawiałem się gdzieś na spotkanie, by sprzedać lub kupić produkt, a kończyło się tym, że po prostu wychodziłem na spacer, bo „kontrahent” nie raczył się pojawić. Oczywiście telefonu nie odbierał lub blokował mój numer. Uważam, że każdy powinien przez taki etap przejść, bo to uodpornia. Prawdziwa lekcja życia jak stać się nieczułym i stracić wiarę w ludzkość. I to za darmo.

Motyw