Prąd z ogrodzenia? Przydomowy panel wiatrowy to polski pomysł, który ma dorównać fotowoltaice

3 minuty czytania
Komentarze

Z powodu ostatniego kryzysu energetycznego jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać dziwaczne i dość podejrzane rozwiązania podpinające się pod OZE. Panel wiatrowy nie jest jednym z nich. Pomysł ten dojrzewał już od wielu lat, a jego twórcy w 2018 roku byli zwycięzcami programu akceleracyjnego Warm Up Your Business vol. 2. 

Panel wiatrowy przyszłością energii?

Głównym założeniem projektu jest stworzenie płota, który składa się z wielu turbin wiatrowych generujących prąd. Ten może być ogrodzeniem dla domów prywatnych, firm, czy… farmy fotowoltaicznej i wspierać przy tym jej pracę. Brzmi jak genialny pomysł, gdzie praktycznie nie tracimy przestrzeni, a dużo zyskujemy. 

Zobacz też: Lepsza od paneli fotowoltaicznych. Innowacyjna turbina generuje aż 50% więcej energii

 Tylko… jak to ma w ogóle działać? Przecież klasyczne turbiny wiatrowe są stawiane na wysokich masztach, ponieważ im wyżej, tym mocniej wieje wiatr. Płoty natomiast stawiane są przy ziemi i sięgają do około 1,5-2 metrów. Nie brzmi to jak idealne warunki, prawda? Otóż jeszcze w ramach imprezy Warm Up Your Business vol. 2. członek projektu wyjaśnił, na w jaki sposób ma to działać:

Jak to jednak wygląda jeśli chodzi o wydajność? O dziwo, bardzo dobrze. Panel wiatrowy o długości 10 metrów ma generować do 1 kW mocy, a sam płot ma wytrzymać 50 lat, przy czym już po 7 latach ta inwestycja ma się zwrócić. Załóżmy więc, że ktoś dysponuje minimalną działką dozwoloną do budowy domu, czyli 500 m2. To daje nam jakieś 89 metrów ogrodzenia. Po odjęciu bramy, furtki i narożników mamy, powiedzmy jakieś 80 metrów ogrodzenia, czyli do 8 kW mocy. Oczywiście tylko pod warunkiem, że jakimś cudem wszystkie panele będą pracowały z pełną mocą. 

Panel wiatrowy – ekologia i ekonomia 

To jednak nie koniec zalet tego projektu. Twórcy zwracają także uwagę na aspekt ekologiczny. I to naprawdę poważnie do tego podchodzą. Sam panel jest zbudowany w 80% z tworzyw sztucznych, które można poddać recyklingowi. Zwykle jednak problem stanowią pozostałe 20%. Tak jednak nie jest w tym przypadku. Jak podkreśla jeden ze współautorów projektu:

W prądnicach, które są zastosowane w panelu wiatrowym, nie ma drogich i bardzo trudno dostępnych pierwiastków, takich jak neodymy. Korzystamy z totalnie innych prądnic, bazujących na powszechnie dostępnych pierwiastkach zarówno w Europie, jak i na całym świecie, więc to znacząco obniża koszty. Clou całego projektu jest to, żeby sam produkt był opłacalny dla klienta, mniej więcej tak jak jest fotowoltaika.

Mamy tu więc mieszankę ekologii i ekonomii. Co więc wybrać? Panel wiatrowy, czy panele fotowoltaiczne? Twórcy projektu twierdzą, że najlepiej postawić na jedno i drugie, co ma przynieść największe korzyści z produkcji energii. I szczerze mówiąc, brzmi to naprawdę jak bardzo rozsądna propozycja. A jak to wygląda od strony kosztów? Otóż podobnie, jak fotowoltaika. Panele wiatrowe mają trafić do sprzedaży jeszcze w 2023 roku.

Źródło: Newseria, YouTube, PNT.Opole, wielkiewyzwanie.ncbr.gov.pl, światOZE

Motyw