Emoji jako dowód w sądzie

Emoji jako dowód w sądzie – dziwnych czasów dożyliśmy

2 minuty czytania
Komentarze

Brzmi, jakby sprawa dotyczyła USA? Nic bardziej mylnego! Takie rzeczy mają miejsce w Chinach. Tamtejsze sądy w ciągu ostatnich 5 lat zarejestrowały 158 pozwów, w których uznano emoji jako dowody w sprawie. Warto także podkreślić, że widać tu zauważalny trend wzrostowy: w 2018 roku takich spraw było zaledwie 8, natomiast w 2021 już 61. Jeśli jednak spojrzymy na  znaczenie emoji, to robi się jeszcze dziwniej.

Emoji jako dowód w sądzie

Emoji jako dowód w sądzie

Wróćmy do oczywistości: emoji mają na celu przekazanie emocji autora wiadomości. Kontakty w sieci są pod tym względem dość upośledzone: o ile widzimy, co dana osoba chce przekazać merytorycznie, to nie słyszymy jej tonu głosu, nie widzimy mowy ciała, ani innych drobnych sugestii, które uzupełniają przekaz. Emoji ma więc za zadanie rozwiązanie tego problemu.

Nie są one jednak idealne: to w końcu autor świadomie prezentuje to, jakie emocje przekazuje. Nie jest to więc wykorzystywanie emocji jako dowodu w sprawie, a to, jakie emocje zostały celowo zaprezentowane jej adresatowi. Dlatego też nie ma tu raczej mowy o karaniu za emocje, chociaż na pewno będzie to pierwszą myślą wielu osób, które usłyszą o tym procederze.

Oczywiście nie oznacza to, że sprawa nie jest dość… dziwna. Zwłaszcza że interpretacja emocji z perspektywy autora, odbiorcy, oraz sądu może być zupełnie inna. Eksperci prawni w Chinach przyznają, że interpretacja niuansów emoji stanowi wyzwanie dla specjalistów z branży. Podkreślają jednak, że weryfikacja takich emotikonów jako dowodu prawnego będzie opierać się na kontekście całej rozmowy

Byłoby niewłaściwe uznawanie emoji za podstawowy dowód, gdy ludzie mogą ich używać tylko jako symbolu uprzejmości lub udzielania odpowiedzi bez uważnego przeczytania treści.

— Podkreślił Ge Shuchun, prawnik i członek Chińskie Towarzystwo Prawnicze, powiedział mediom.

Mimo to w krytycznych momentach lepiej byłoby się od nich powstrzymać. Nigdy nie wiadomo, czy nie zostaną one wykorzystane jako dowód na coś, co nie padło ze strony autora wypowiedzi. Na całe szczęście sprawa dotyczy Chin, więc teoretycznie mieszkańcy reszty świata mogą ich używać do woli bez większych stresów. Należy jednak mieć na uwadze, że w przyszłości może się to zmienić. Warto więc unikać tych szczególnie agresywnych lub seksualizujących emoji. Biorąc pod uwagę aferę związaną z rzekomym gwałtem w Metaverse pozwanie kogoś za pobicie przez emoji nie brzmi już wcale aż tak absurdalnie, jak mogłoby się wydawać. Z drugiej strony to pocieszające, że nie tylko zachód ma takie problemy…

Źródło: sixthtone.com

Motyw