Ikony aplikacji Netflix, Max, Paramount+ i Peacock na ekranie smartfona.

Netflix i Prime Video mogą podrożeć, czeka nas też więcej reklam. Prezesi są pewni, że i tak zapłacisz

4 minuty czytania
Komentarze

Przyszłość streamingu w serwisach jak Netflix, Prime Video czy Disney+ nie rysuje się w dobrych barwach, a przynajmniej nie dla użytkowników. Największe platformy streamingowe nie będą stawiały na jakościowe treści, ale na takie, które zapewnią im jak największą rentowność. I choć można to zrozumieć, ponieważ to biznes, to jednak złota era streamingów dobiega właśnie końca. Możemy też szykować się na duże podwyżki.

Przyszłość streamingu to koniec dobrych treści

Logo Netflix na smartfonie trzymanym przez mężczyznę, w tle jasna tapeta
Fot. daboost / Depositphotos

Złota era streamingu dobiega powoli końca. Chyba każdy, kto płaci za Netflix, Amazon Prime Video, Disney+ czy za Max, zaczyna to powoli dostrzegać. Nie chodzi nawet o podwyżki cen, które w Polsce już zastosował Disney+ czy Max, ale o same treści i podejście platform streamingowych. Ambitnych filmów czy seriali mamy jak na lekarstwo, a za to pojawia się coraz więcej reklam. Plany z reklamami mają już tak naprawdę wszyscy więksi gracze na rynku, choć te nie są dostępne w Polsce. Jeszcze nie są, bo to, że się pojawią, jest niemal pewne.

O tym, jak zmienia się streaming, w rozmownie z New York Times dyskutowało kilku CEO z branży. Zarówno „starych wyjadaczy”, jak i zupełnie nowych graczy na rynku. Wśród nich znalazł się Mike Hopkins z Amazona, Ted Sarados z Netflix czy John Malone, jeden z udziałowców w Warner Bros. Discovery. Ich zdanie co do przyszłości streamingu jest jednak dość zbieżne. Złota era już za nami.

Więcej reklam i wyższe ceny

Osoba trzymająca pilot do telewizora z wyświetlonymi na ekranie różnymi filmami i serialami.
Fot. Muhammad Alimaki / Shutterstock

Były CEO Disneya, Bob Chapek, zauważył, że wprowadzenie podwyżek cenowych za dostęp do streamingu, to bardzo ciężki temat. Trzeba go odpowiednio wyważyć tak, by widzowie dalej chcieli być użytkownikami danej platformy. Stąd też w Stanach Zjednoczonych zaczęły pojawiać się tańsze plany z reklamami czy łączone oferty z innymi dostawcami treści. To ma sprawić, że tzw. niedzielni użytkownicy dalej będą korzystać z oferty streamingu. Ci, którzy są już „wkręceni” w streaming i tak są gotowi płacić wyższe kwoty za dostęp.

To dobry sposób na pozyskanie konsumentów wrażliwych na cenę. Intensywni użytkownicy nadal będą przychodzić i płacić wyższą miesięczną opłatę.

Bob Chapek, były CEO Disney dla New York Times

Uruchomienie planu z reklamami dla Netflix to była żyła złota. Użytkownicy zaczęli z niego masowo korzystać, a firma zaczęła więcej zarabiać. Tak samo w przypadku Disney+. Od dawna było wiadomo, że streaming to ciężki biznes, a jego rentowność nie jest duża, jeżeli nie ma się ogromnej bazy klientów. 200 milionów użytkowników to baza, która pozwala na zarabianie i rozwój. Takimi liczbami mogą pochwalić się Netflix, Disney+ i Prime Video.

Osoba trzymająca smartfona z logiem Netflix na ekranie.
Fot. Chayjitti Hongmanee / Shutterstock

Jeśli dzisiaj masz zamiar oferować pełną rozrywkę, obejmującą transmisje sportowe na żywo i hity kinowe, 200 milionów to liczba, która może zapewnić skalę z nadzieją na wzrost.

Mike Hopkins, Senior Vice President w Amazon Prime dla New York Times

Możemy się więc spodziewać podwyżek cen, ale i większej liczby reklam, by streamingi miały się za co utrzymać, a przede wszystkim – by ich właściciele zarabiali satysfakcjonujące ich pieniądze. Biorąc pod uwagę niekiedy bardzo rozpasane budżety ich produkcji, które sięgają setek milionów dolarów, wcale to nie dziwi.

Mniej ambitne treści. Netflix T0P 10 to jasny dowód

atlas film netflix 2024 recenzja jennifer lopez.jpeg
Fot. Netflix / materiały prasowe

Z rozmów wynika też jedna rzecz. Streamingi będą inwestowały w treści, które trafiają do masowego odbiorcy, co oznacza, że niekoniecznie będą one ambitne. Mają być czymś, co się ogląda, a niekoniecznie tym, co skłania do myślenia. Patrząc na to, jak wygląda TOP 10 na Netflix, taka decyzja nie zaskakuje. Po co inwestować w niepewną produkcję, skoro można tworzyć treści, które i tak ludzie będą oglądać. Wygląda więc na to, że będziemy mieli więcej filmów akcji z kiepskim CGI i dziurami logicznymi, ale także i komedii romantycznych jak z kserokopiarki. Za to może być drożej.

Dziękujemy za lekturę! Jeśli masz dodatkowe 10 sekund, poświęć je na wypełnienie krótkiej ankiety. Twoja pomoc jest dla nas nieoceniona, ponieważ chcemy poznać preferencje Polaków w zakresie pracy z domu.

Źródło: New York Times / opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Tada Images / Shutterstock

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw