Pluto serial science fiction recenzja netflix

Netflix ma jeden z najlepszych seriali ostatnich lat i pewnie go nie znacie. Przed wami Pluto

8 minut czytania
Komentarze

Nie, nie jest to serial o średnio rozgarniętej i zabawnej postaci od Disneya. „Pluto” to produkcja anime, którą spokojnie można stawiać obok aktorskich seriali dla dorosłych. Szalenie wciągająca, ambitna, ze świetną intrygą oraz korespondująca z tym, co się obecnie dzieje na świecie. Netflix ma prawdziwą perełkę i aż dziwię się, że się nią bardziej nie chwali.

Pluto – o czym opowiada serial anime?

pluto anime netflix
Fot. Netflix / materiały prasowe

„Pluto” już na samym początku robi ogromne wrażenie, bowiem jest to na dobrą sprawę remake niedużego wątku pochodzącego z klasycznej mangi „Astro Boy” z lat 50. Ale też nie jest to taki zwykły remake, wręcz polecałbym gorąco hollywoodzkim włodarzom lekturę „Pluto” w wersji mangowej albo anime, by zobaczyli, jak można kreatywnie, niebanalnie i w świetnym stylu opowiedzieć daną historię zupełnie na nowo, świeżo i bardziej dojrzale. 

„Pluto” rozgrywa się w bliżej nieokreślonej, ale raczej odległej przyszłości kiedy to ludzkość żyje w społeczeństwie razem z robotami coraz bardziej przypominającymi ludzi. Fabuła rozpoczyna się od śmierci słynnego szwajcarskiego robota o imieniu Mont Blanc. Był on ceniony za swoje zaangażowanie w ochronę przyrody i pełne dobroci podejście do innych. W sprawie jego śmierci śledztwo prowadzi detektyw Europolu imieniem Gesicht.

Szybko odkrywa dowody, które wskazują, że za zbrodnią stoi tajemnicza istota o nazwie Pluto. Z początku nie wie jeszcze, czy ma do czynienia z człowiekiem czy robotem. Z czasem okazuje się, że śmierć Mont Blanca nie była pojedynczym mordem, bo kolejno zaczynają ginąć wszystkie najpotężniejsze roboty na świecie, z których część brała udział swego czasu w wielkiej wojnie śródazjatyckiej.

Pluto – jeden z najlepszych seriali (nie tylko science-fiction) dekady

pluto serial science fiction netflix
Fot. Netflix / materiały prasowe

Ogromną siłą serialu „Pluto”, jest fakt, że w mangowym oryginale jego autorem jest Naoki Urasawa, który uchodzi za prawdziwego geniusza jeśli chodzi o konstrukcje fabularne. Od siebie dodam, że absolutnie potwierdzam tę opinię, aczkolwiek poszerzyłbym ją, wychodząc poza ramy samej mangi bądź anime, a w ogóle całą popkulturę. Wybitne pomysły na intrygę, rozbudowanie postaci na pierwszym i drugim planie, kunsztowna wielowątkowość są u niego na poziomie mistrzowskim i spokojnie można go postawić w jednym szeregu z najlepszymi scenarzystami i pisarzami XX i XXI wieku.

Niech was więc nie zwiedzie to, że jego twórczość znajduje się w ramach japońskiego komiksu. Jego poprzednie słynne dzieła, takie jak „Monster” (także zekranizowany jako serial anime) czy „20th Century Boys” tylko udowadniają jego fantastyczne umiejętności i wyobraźnię pozwalającą tworzyć pasjonujące, wielowymiarowe i szalenie atrakcyjne historie. Niewielu znam autorów, którzy byliby tak wspaniali w budowaniu napięcia, wymyślaniu wciągających intryg i tajemnic, które się potem śledzi z zaciśniętymi zębami. Co więcej, historie i wątki, które on wymyśla, są nie tylko szalenie oryginalne, ale przede wszystkim są właściwie totalnie nieprzewidywalne.

Czytając jego mangi (bądź oglądając ich adaptacje) nie sposób po prostu zgadnąć, co będzie dalej, gdyż Urasawa zawsze znajdzie sposób, by popchnąć opowiadaną przez siebie historię w zupełnie innym, niż spodziewany kierunku. Zaserwuje nam też wciskające w fotel zwroty akcji. Jego opus magnum pod tym względem jest „20th Century Boys” – manga, która z rozdziału na rozdział rozwija się w wielowątkową opowieść, której nikt się z początku w najśmielszych przewidywaniach nie spodziewał.

Żeby nie było tylko różowo, nadmienię, że o ile jest on geniuszem w rozpoczynaniu i rozwijaniu swoich historii, tak już z zakończeniami u niego gorzej. Także i omawiany tutaj „Pluto” się przed tym nie uchronił, ale spośród wszystkich jego dzieł zakończenie tej serii udało mu się i tak najlepiej.

Przeczytaj także: Koniec branży gier, jaką znaliśmy? Już 62% studiów korzysta z AI przy tworzeniu gier.

Pluto” jest zresztą wyjątkowym dziełem w dorobku Urasawy, gdyż, jak wspominałem wyżej, jest to remake „Astro Boya”, z tym że poddany totalnej przeróbce, do tego stopnia, że stanowi odrębne i praktycznie zupełnie inne dzieło. Opowiadające trochę o tym samym, ale z zupełnie inaczej rozłożonymi akcentami i w kompletnie odmienny sposób, a jedynie z wykorzystaniem znanych z „Astro Boya” postaci.

Trailer serialu.

To prawdopodobnie najlepszy i najbardziej ambitny przykład remaku, jaki znam. Urasawa wziął szkielet oryginału i zbudował na nim od zera coś kompletnie odmiennego i do tego szalenie aktualnego w XXI wieku, pomimo faktu, że zabrał się za rzecz z lat 50. poprzedniego stulecia. Przy okazji zamieniając je w szalenie wciągającą miksturę zagadki kryminalnej z filozoficznym science-fiction. „Pluto” to taki trochę „True Detective” plus „Blade Runner” plus „Ja, Robot” plus „Cyberpunk 2077”. Serial ten idealnie więc pokazuje pełnię talentu scenopisarskiego Urasawy.

Ogląda się go dziś szczególnie ciekawie, ze względu na tematykę dotyczącą AI, którą „Pluto” także porusza. Seria ta pokazuje nam świat, w którym AI już dawno się rozwinęła i w postaci robotów współtworzy społeczeństwo. Roboty starają się uczyć ludzkich emocji, zakładają rodziny, chodzą do pracy, biorą udział w wojnach, jedne zarabiają pieniądze jako gwiazdy sportów walki, inne angażują się, by chronić środowisko albo opiekować się sierotami wojennymi. Scenariusz to absolutnie wysoka półka i równie dobrze mógłby to być serial aktorski dla dorosłego widza, także niech was nie zwiedzie fakt, że to animacja. „Pluto” jest serialem na Netflix, przy którym i dorośli i nastolatkowie będą się równie dobrze bawić.

Bohaterowie na pierwszym i drugim planie są świetnie nakreśleni, każdy ma swoje pięć minut i odgrywa istotną część w całej układance. Główna intryga i tajemnica „kto zabił” jest szalenie interesująca i rozpisana w taki sposób, że nie będziecie w stanie mieć nawet żadnych konkretnych podejrzeń czy to na początku czy w połowie serii. Także i zwroty akcji są kapitalnie rozpisane. Pod wieloma względami „Pluto” wypada wręcz lepiej niż większość aktorskich seriali, jakie mogliśmy oglądać na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Wielu hollywoodzkich scenarzystów mogłoby się niejednej rzeczy nauczyć w kontekście budowania napięcia, intrygi oraz rozpisania wątków od tego anime.

Pluto – znakomity serial, który ma szansę sprawić, że docenicie anime

pluto anime serial netflix
Fot. Netflix / materiały prasowe

Mimo rosnącej popularności anime ciągle uchodzi za gałąź sztuki dość niszową, nakierowaną głównie na nastolatków. I w tym względzie sporo się zmieniło, bo pamiętam, że gdy ja byłem w gimnazjum, to poza „Dragon Ballem” anime było traktowane jako rzecz, z którą niekoniecznie należy się obnosić. Ktoś, kto się przyznawał do oglądania anime, nawet przez niektórych ówczesnych geeków był wyśmiewany.

Obecnie sytuacja pośród nastolatków wygląda inaczej, przeszło ono do mainstreamu, ale nadal w większości przypadków dorosły widz, o ile się nie wychował na anime, uważa ten gatunek za „bajki dla dzieci” i dzieli je albo na pochodne „Czarodziejki z księżyca”, czyli bajki dla dziewczyn albo na „Dragon Balla” i Naruto”, czyli bajki dla chłopców. Są drobne wyjątki, jak filmy od Studia Ghibli, ale mimo wszystko większość dorosłych widzów po anime nie sięga. To też jeden z powodów, dla którego o „Pluto”, choć jest jednym z najlepszych seriali ostatnich kilkunastu miesięcy, nie mówiło i nie pisało się za często w mainstreamowych mediach.

Przeczytaj także: Nowa Diuna coraz bliżej. Co wiemy o serialu Dune: Prophecy?

Jednocześnie „Pluto” dzięki temu, że jest powszechnie dostępny w serwisie Netflix ma sporą szansę odczarować anime dla tych wszystkich, którzy dotąd nie mieli tego gatunku sztuki na swoich radarach. To serial, który w atrakcyjny sposób opowiada o ważnych tematach, takich jak człowieczeństwo, zagadnienia związane z AI, nienawiść, skutki wojen.

Opakowane jest to w świetną scenografię science-fiction i futurystycznego kryminału, a sama jakość animacji również stoi na najwyższym poziomie i na szczęście animacja 3D jest tu wykorzystywana tylko wtedy, gdy jest to rzeczywiście uzasadnione, tak więc przez większość seansu możecie podziwiać przepiękną i bogatą w szczegóły kreskę animatorów, który próbowali oddać charakterystyczny styl rysunków Urasawy. Podsumowując, jeśli szukacie naprawdę dobrego serialu „Pluto” powinien znaleźć się na waszym celowniku. Liczę, że podzielicie moje zdanie i przy okazji również zachwycicie się twórczością Naokiego Urasawy i sięgniecie po jego inne dzieła.

Ogólna ocena

8/10

Zdjęcie otwierające: Netflix / materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw