Nintendo
LINKI AFILIACYJNE

„Napisałem do UOKiK w sprawie polskich wersji gier Nintendo. Nikt inny by tego nie zrobił” [WYWIAD]

9 minut czytania
Komentarze

Co robią na ogół fani gier, gdy jakieś zachowanie ich ulubionych producentów im się nie podoba? Narzekają w internecie. Czasami przez dzień, czasami przez tydzień — zależy od powagi sytuacji. Istnieje niewiele przypadków, szczególnie na polskim rynku gier, gdy bezpośredni dialog z korporacją przyniósł zmianę niekorzystnej sytuacji (chociażby uruchomienie polskiego Xbox Live w 2010 r.).

Mimo to jednak, trzeba próbować. Poznajcie Krzysztofa Chrobasika — gracza, który ma dość braku polskich wersji językowych gier we flagowych tytułach Nintendo. W porównaniu do reszty, on jednak postanowił coś z tym zrobić. Wszystko zaczęło się od listu do UOKiK.

Kim jest Krzysztof Chrobasik?

Choć Krzysztof Chrobasik jest dokładnie takim samym graczem jak Wy, nieco lepiej idzie mu komunikacja z urzędami. Jest tak, gdyż to również prezes niezależnego stowarzyszenia Q-Bit, które zajmuje się popularyzacją technologii i elektronicznej rozrywki w Żorach (woj. śląskie).

Jednym z ciekawszych projektów zorganizowanych przez stowarzyszenie Q-Bit był „ALE NUMER!”, mający miejsce w 2020 r. Zrealizowany we współpracy z twórcami gry 112 Operator, przybliżał uczestnikom codzienną pracę operatora numeru alarmowego 112 (fot. Q-Bit)

Co ważne, stowarzyszenie Q-Bit wygrało niedawno rywalizację w ramach projektu #OddychaMY, organizowanego przez Na Temat. Dzięki temu, ekipa Krzysztofa dostanie fundusze na zrealizowanie lokalnego konkursu, na przełomie listopada i grudnia 2023 r. Uczestnicy ze szkół ponadpodstawowych będą musieli przygotować film zachęcający do noszenia maseczek antysmogowych (jesteśmy na Śląsku!), a podczas specjalnych warsztatów zbudują miernik smogu.

Polskie wersje językowe gier i UOKiK

Wspominam o tym, gdyż rozmawiając z Krzysztofem, łatwo dostrzec w nim duszę lokalnego aktywisty. Człowieka, który zamiast narzekać, przechodzi do działania. I tak było również, gdy w imieniu stowarzyszenia wysłał list do UOKiK, dotyczący braku polskich wersji językowych w grach dystrybuowanych przez Nintendo w Polsce.

Napisałem do UOKiK w sprawie polskich wersji gier Nintendo. Nikt inny by tego nie zrobił. Mam doświadczenie w administracji oraz korespondencji z różnymi urzędami, postanowiłem je wykorzystać. To była spontaniczna akcja, która spotkała się z pozytywną odpowiedzią.

Krzysztof Chrobasik, prezes stowarzyszenia Q-Bit

Krzysztof poszedł też za ciosem i wysłał kolejne pisma. Jedno do dystrybutora gry w Polsce, czyli czeskiego Conquest Entertainment (brak odpowiedzi) i drugie — tym razem po angielsku — do Nintendo of Europe, z siedzibą we Frankfurcie. Tu pojawiła się lakoniczna odpowiedź, w której konsultant poinformował o „odnotowaniu zainteresowania polską wersją The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom”.

Dlaczego UOKiK ma się interesować sprawą Nintendo?

Punktem zapalnym dla Krzysztofa okazała się duża kampania marketingowa gry The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, widoczna na przełomie kwietnia i maja 2023 r. także w Polsce. „Masz moc, by zmienić wszystko” – takim niefortunnym hasłem czeski dystrybutor reklamował hit Nintendo, który niezłomnie zmierza po statuetkę Gry Roku 2023.

No właśnie, czeski dystrybutor. W 2023 r. Nintendo, jako jedyny z wielkiej trójki producentów konsol, dalej nie ma oficjalnego oddziału w Polsce. Przypomnijmy, Sony Computer Entertainment Polska powstało w 2008 r., podczas gdy Xbox Live weszło do naszego kraju dwa lata później, w 2010 r.

Dystrybucją gier Nintendo w Polsce zajmuje się obecnie firma Conquest Entertainment, obsługująca również rynki czeski i węgierski. To dzięki niej gry oraz konsole giganta z Kioto znajdują się na półkach polskich sklepów. To dzięki niej recenzenci z większych i mniejszych portali o grach mogą w ogóle testować gry Nintendo przed premierą i informować o nich polskich konsumentów z pełnymi szczegółami.

Ograniczona działalność dystrybutora Nintendo w Polsce nie oznacza jednak, że tacy gracze jak Krzysztof nie mogą się domagać polskich wersji językowych gier. Szczególnie gdy kampania reklamowa gry sugeruje jej istnienie.

Reklamy leciały w kinie, w telewizji, po polsku. Nie było informacji o języku angielskim w grze. Jeżeli widzę oznaczenie PEGI 12, grę w stylistyce skierowanej dla dzieci, mam prawo jako rodzic się tego spodziewać.

Krzysztof Chrobasik, prezes stowarzyszenia Q-Bit

Brak polskich wersji językowych gier to problem

Głównym pytaniem, jakie zostało zadane UOKiK w piśmie od stowarzyszenia Q-Bit, było (zachowałem oryginalną pisownię):

Czy produkty skierowane do nieletnich nie powinny posiadać pełnej polskiej instrukcji (w przypadku gier i konsol oznacza to zapewnienie tłumaczeń menu i wszystkich komunikatów — ponieważ wiele informacji o działaniu konsoli czy też funkcjonowania gry pojawia się w czasie jej używania)

Pismo do UOKiK skierowane przez stowarzyszenie Q-Bit, str.3

A tymczasem, nie tylko wszystkie gry wyprodukowane w 40-letniej historii giganta z Kioto nie wspierają języka polskiego, ale też i menu konsoli Nintendo Switch nie obsłużymy w ojczystym języku. Jak rodzic lub dziecko nie znające języka angielskiego ma sobie poradzić z konfiguracją konsoli i gier?

Osobiście jednak napisałem do Krzysztofa z prośbą o rozmowę z dwóch innych powodów. Po pierwsze, pojawił się ktoś, kto dla odmiany podjął rzeczywiste działanie. Po drugie, bardzo przekonał mnie argument dotyczący oczywistego następstwa braku polskich wersji językowych gier i aplikacji — bezmyślnego przewijania komunikatów przez dzieci i młodzież.

To [dop. red. brak polskiego języka] uczy niewłaściwych zachowań, lekceważenia pisanego słowa, regulaminów. Oczywiście, można zakładać, że każdy dwunastolatek rozumie w Polsce język angielski perfekcyjnie, ale to nie jest prawda.

Krzysztof Chrobasik, prezes stowarzyszenia Q-Bit

Tu warto zaznaczyć, że w 2022 r., Polska zajęła 13. miejsce w globalnym rankingu znajomości języka angielskiego EF Education First. Nie jest więc źle, ale dalej jesteśmy lepsi w naszym ojczystym języku.

Dla mnie angielski nie jest taki prosty. Ja jestem z tego pokolenia, że się muszę nad tym zastanowić, jak czytam angielski tekst. Moim zdaniem, mamy prawo oczekiwać takiej samej jakości, co Niemcy i Francuzi

Krzysztof Chrobasik, prezes stowarzyszenia Q-Bit
Nintendo
Krzysztof podczas naszej rozmowy zachowywał dużo optymizmu. Są pomysły na dalsze działanie, lecz przede wszystkim, czekamy na odpowiedź od UOKiK (fot. Szymon Baliński / android.com.pl)

Co można jeszcze zrobić w kwestii polskich wersji gier na Nintendo

125 mln konsol Nintendo Switch zostało sprzedanych na całym świecie. Europejskie szacunki na czerwiec 2023 r. mówią o 32 mln egzemplarzy sprzętu działających na Starym Kontynencie. Wyciągnęliśmy sobie te dane podczas rozmowy, bo krytyczne głosy wobec listów Krzysztofa brzmiały następująco: „Kupujcie gry i sprzęty Nintendo, to będą polskie wersje gier” lub „Przez takie akcje Nintendo wycofa się z Polski”.

Tylko właśnie, my nawet nie znamy aktualnych danych na temat sprzedaży Nintendo Switch w Polsce, sprzedaży poszczególnych gier oraz akcesoriów. Nie ma żadnego dialogu między polskimi graczami, a czeskim dystrybutorem, który z pewnością chciałby wykręcać lepsze wyniki finansowe.

fot. Nintendo / YouTube

Nic więc dziwnego, że u takich ludzi jak Krzysztof rodzi się frustracja — branża gier jest tak niepotrzebnie tajemnicza, że nikt nie ma pojęcia, ile tych gier i konsol Polacy musieliby kupić, żeby Nintendo zaczęło rozważać polskie wersje swoich największych hitów.

Polacy stwierdzali w odpowiedziach, że nie zasługują na polskie wersje gier, że nie ma sprzedaży. Nie wychylajmy się, bo się obrażą, bo nie będzie w sklepie. Takie Disco Elysium jakoś wyszło po polsku, a ile tam jest tekstu?

Krzysztof Chrobasik, prezes stowarzyszenia Q-Bit

No właśnie — Disco Elysium to gra, która zawiera znacznie więcej tekstu (i mniej budżetu), niż taka The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom bądź inne tytuły od Nintendo. Hades? Ogrom tekstu, mamy polską wersję, także na Switchu. Nawet największe japońskie marki powoli przekonują się do wrzucania polskich napisów. Spójrzmy tylko na niedawne Final Fantasy XVI lub nadchodzące Metal Gear Solid Δ: Snake Eater. Można? Można.

Metal Gear Solid Δ: Snake Eater ukaże się z polskimi napisami na konsolach oraz komputerach PC (fot. Steam)

Sytuację bardzo dobrze podsumował inny użytkownik Twittera: „To my mamy walczyć o zainteresowanie firmy, a nie firma o nasze zainteresowanie?”

A pozwolę już sobie pominąć polskich dziennikarzy z branży gier, którzy mają okazję jeździć do siedzib Nintendo i rozmawiać z japońskimi twórcami. Czy pytają oni o polskie wersje gier? Tego nie wiem, ale z to Krzysztof z kolei ma dalsze pomysły na to, by zainteresować Nintendo tematem.

Wyślemy list także i do Japonii, do prezesa Nintendo. Jesteśmy w tej chwili na takim etapie, że jeden z wykładowców japonistyki w Warszawie, przygotowuje na nasze zlecenie taki list. To będzie napisane odręcznie i my go wyślemy poleconym listem, pocztą. My natomiast, z fotoreportażem opublikujemy to w sieci. Jest to jakaś szansa, że ktoś to odczyta, albo chociaż na tyle zainteresuje się tą akcją, że w to kliknie. Być może gdzieś to dotrze do władz Nintendo i spotka się z jakimś odzewem.

Krzysztof Chrobasik, prezes stowarzyszenia Q-Bit

Moim zdaniem jednak, potrzebne tu jest wspólne stanowisko polskich dziennikarzy, portali o grach i technologiach, ale też i gamingowych influencerów.

Mało kto, z tych, którzy piszą czy nagrywają o grach, będzie umieć odpuścić sobie możliwości przedpremierowego ogrania hitów Nintendo, limitowanych paczek, czy też akcji partnerskich z czeskim dystrybutorem. A nawet jeśli tacy się znajdą — to na ich miejsce szybko wskoczą kolejni.

A może właśnie się mylę? Może ten jeden raz będziemy umieć zawalczyć w słusznej sprawie, tak jak nasi poprzednicy zrobili to przy starcie Xbox Live w 2010 r.? Krzysztof, zwykły gracz, potrafił podnieść głos niezadowolenia, a to my mamy przecież większe możliwości. No to jak koledzy i koleżanki, co Wy na to?

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw