Recenzja Bayonetta Origins:

Recenzja Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon – magia nie zadziałała

6 minut czytania
Komentarze

Na wstępie przyznam, że dość długo zabierałem się do napisania tej recenzji. Zdecydowanie zbyt długo. Zastanawiałem się, czy to ze mną jest coś nie tak i jednak nie czuję magii Nintendo, czy też z grą jest problem. Dodatkowo nie chciałem wyjść na nonkonformistę, który mimo ogólnie dobrych ocen i recenzji gry zaczyna na nią narzekać dla odrobiny uwagi. Z drugiej jednak strony… trudno mi chwalić coś, co najwidoczniej nie wpasowuje się w moje gusta. Najwyraźniej więc nie jest to gra dla mnie, co jednak nie oznacza, że jest to zły tytuł. A czy jest to gra dla Ciebie? No cóż, nie wiem. Możesz jednak sam się przekonać czy to, na co narzekam stanowi dla Ciebie jakiś problem. 

Zalety

  • Szata graficzna
  • Głosy postaci
  • Magiczny klimat

Wady

  • Przewracanie kartek
  • Chaotyczna walka
  • Powtarzalne zagadki

Podsumowanie

Wyobrażam sobie, że tytuł ten może skraść serce niejednego gracza. Jednak moje pozostało tutaj zimne jak lód.

6,6/10
Ocena

Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon

  • Grafika 9
  • Muzyka 7
  • Fabuła 5
  • Optymalizacja i dopracowanie 8
  • Przyjemność z rozgrywki 4

Recenzja Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon

Recenzja Bayonetta Origins

Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon to prequel serii Bayonetta, który wprowadza znaczące zmiany w stosunku do swoich poprzedników, co przy pierwszym podejściu nie było dla mnie problemem, bo w oryginalne części nigdy nie grałem. Gra opiera się na fabularnej grze przygodowej z elementami akcji, co może być zaskakujące dla fanów oryginalnej serii, którzy przywykli do ostrej sieczki na ekranie. Jeśli szukasz tu dobrze sobie znanej rozgrywki to mam niestety złe wieści. Jeśli jednak interesuje Cię powiew świeżości, gra może Cię naprawdę zainteresować. Jednak po kolei. 

Zmiana gatunku gry to niekoniecznie dobry pomysł

Recenzja Bayonetta Origins

No dobrze, w poprzedniki co prawda nie grałem, ale jednak wiem, czym są slashery i wiem, że Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon zdecydowanie nim nie jest. Nowe podejście do gatunku wpłynęło na całą strukturę gry, przekształcając ją w doświadczenie oparte na współpracy między dwiema postaciami oraz eksploracji świata pełnego zagadek i tajemnic – chociaż zwykle są to różne wariacje na temat kilku zagadek. Zwykle jednak podane w nieco innej konwencji na przestrzeni różnych etapów. Przygotujcie się jednak na to, że jeśli jedną rozwiążecie, to następna może być identyczna, lub niemal identyczna. Trochę tak, jak przeskakiwanie rozpadlin w Mario, ale bardziej czasochłonne. Gracze, którzy spodziewali się bardziej dynamicznej akcji, mogą poczuć się zaskoczeni nowym kierunkiem serii. Sama rozgrywka potrafi się tutaj niesamowicie wręcz wlec. 

Mechanika sterowania to największy przeciwnik w walce

W grze sterujemy młodą Cerezą oraz jej opętanym pluszakiem, który nie tylko wygląda jak istota rodem z koszmaru, ale jest przy tym równie śmiercionośny. Kierujemy nimi niezależnie za pomocą dwóch gałek analogowych lub wspólnie jako jedność. Pomimo innowacyjnego konceptu, sterowanie może być początkowo mylące i niewygodne. Nawet w dalszym etapie gry zdarzało mi się na nie przeklinać mimo mojej wysokiej tolerancji na dziwaczne rozwiązania w tej kwestii, którą zawdzięczam serii Gothic. 

O ile jednak eksplorację da się jakoś przełknąć, to walka jest chaotyczna, polegająca głównie na ucieczce Cerezą i walce za pomocą pluszaka. Niestety, ta część rozgrywki była dla mnie bardzo mało satysfakcjonująca. Oczywiście Cereza też coś potrafi, jednak to nie ona odpowiada za ostatecznie zniszczenie adwersarzy. To raczej ktoś, kto musi uciekać, bo jest jedynym słabym punktem narażonym na ataki. Jeśli zaś chodzi o zagadki, to te opierają się na współpracy postaci, które muszą pomagać sobie wzajemnie, aby przejść dalej. Jednakże większość z nich może być powtarzalna i przewidywalna, co prowadzi do uczucia rutyny. I tak wiem, że się powtarzam w tej kwestii – zupełnie jak te zagadki. 

Fabuła i lore okiem laika

Sama fabuła, choć pełna magii i tajemnic, może nie porywać, zwłaszcza dla graczy nieznających lore serii Bayonetta – a przynajmniej mnie nie porwała. Historia jest dość przewidywalna a postaci płaskie i to nie tylko przez to, że są stylizowane na rysunki, o czym za chwilę. W grze o mniejszym nacisku na historię to by raczej aż tak nie przeszkadzało – w końcu chwaliłem fabułę w najnowszych Pokemonach. Jednak tutaj dość mocno braki na tym polu kłują w oczy. 

Grafika i stylizacja to mocna strona produkcji

Gra zachwyca piękną, stylizowaną na ręcznie rysowaną grafiką, która przyciąga wzrok i nadaje świeżości rozgrywce. Przerywniki filmowe wyglądają jak ilustracje z książki dla dzieci – są równie ładne, jak i równie statyczne. To jednak nie przeszkadza, biorąc pod uwagę inwencję całej gry. Sam interfejs użytkownika przypomina książkę z przewracanymi kartkami. Ten urokliwy element może jednak z czasem stawać się monotonny, gdyż podobne motywy powtarzają się w całej grze. Po pierwszej godzinie szukałem w opcjach możliwość wyłączenia tej opcji – niestety, nie znalazłem.

Dźwięk, głosy postaci i muzyka to kolejny wielki plus

Recenzja Bayonetta Origins

Udźwiękowienie gry imponuje, z dopracowaną muzyką, która doskonale wpasowuje się w atmosferę świata. Głosy postaci w wersji angielskiej oraz japońskiej sprawiają, że bohaterowie wydają się bardziej wyraziści. Pełny dubbing, który jest rzadkością na konsolach Nintendo, zasługuje na uznanie i dodaje immersji podczas rozgrywki. Nie ma więc typowych dla gier Wielkiego N niemych postaci, które tylko ruszają ustami podczas przemowy albo… śpiewu. 

Optymalizacja i czas wczytywania również nie zawodzi

Gra działa płynnie na Nintendo Switch Lite, ale czasami wczytywanie nowych scen trwa nieco dłużej, niż można by oczekiwać. Herbaty sobie w tym czasie nie zrobicie, ale kilka jej łyków na pewno uda wam się wziąć. Niestety, nie mogłem sprawdzić, jak gra radzi sobie w trybie stacjonarnym na zwykłym Nintendo Switch. Niemniej jednak, w większości przypadków gra dostarcza satysfakcjonujące wrażenia pod względem wydajności.

Odbiór gry i potencjalna grupa docelowa

Recenzja Bayonetta Origins

Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon może nie przypaść do gustu wszystkim, zwłaszcza tym, którzy oczekiwali kontynuacji rozgrywki z poprzednich części serii. Choć gra wprowadza niezwykłą atmosferę i piękne wizualizacje, mogą pojawić się uczucia rozczarowania wynikające z chaotycznej walki i powtarzalnych zagadek. Niemniej jednak gra może trafić w gusta graczy szukających czegoś innego, bardziej fabularnego i opartego na współpracy postaci. Szczerze jednak przyznam, że z moim gustem rozminęła się całkowicie.

Ocena tej gry nie jest łatwa

Recenzja Bayonetta Origins

Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon to nieoczekiwany prequel serii, który wprowadza znaczące zmiany w porównaniu ze swoimi poprzednikami. Mimo pięknej grafiki, muzyki i głosów postaci, niektóre aspekty rozgrywki mogą nie spełnić oczekiwań. Gra może nie zadowolić wszystkich, ale można dać jej szansę, szczególnie jeśli poszukujemy czegoś innego niż typowy slasher. Szczerze muszę jednak przyznać, że sam nie bawiłem się przy tej grze zbyt dobrze – co nie oznacza, że wy nie będziecie. 

Źródło: YouTube

Motyw