PlayStation VR2 - recenzja

Recenzja PlayStation VR2. Mniej kabli oznacza rewolucję, która tym razem może się udać

14 minut czytania
Komentarze

Oto i jest, PlayStation VR2. Potężne (i niebotycznie drogie) rozszerzenie do PlayStation 5, które na platformie Sony tworzy w zasadzie kolejny ekosystem. Poprzednim razem ten eksperyment się udał — oryginalne PlayStation VR sprzedało się przynajmniej w 5 mln sztuk (dane z 2019r.). Sony mówi jasno — tym razem nie chodzi o sprzedaż, a o innowację. Tylko właśnie, czy 3000 złotych warte jest tej wielkiej rewolucji? Tak, ale jeszcze nie teraz.

PlayStation VR2

Zalety

  • prostota podłączenia i zakładania na głowę — tylko jeden przewód!
  • mimo wszystko — w tej cenie to imponująca technologia
  • tryb kinowy — możliwość grania w płaskie gry bez telewizora
  • nie potrzeba wielkiego salonu, by cieszyć się komfortową zabawą
  • sprawdzony design kontrolerów VRSense, wzbogacony o haptyczne wibracje oraz adaptacyjne triggery
  • zaskakująco długi czas używania kontrolerów na jednym naładowaniu
  • darmowe, kompetentne słuchawki w zestawie

Wady

  • niestety, czoło poci się niezmiernie. Nie odbyłem sesji, która trwałaby dłużej niż 30 minut
  • w dniu premiery tylko dwa tytuły, które pokazują prawdziwy potencjał sprzętu (Horizon: Call of the Mountain oraz Gran Turismo 7 VR)
  • na dłuższą metę, nie wyobrażam sobie ładowania kontrolerów VRSense bez stacji dokującej
  • mnóstwo wklęsłych szczelin, które będą tylko zbierać kurz
  • zaporowa cena dla osób, które chciałyby zacząć przygodę z VR

Podsumowanie

PlayStation VR2 to jeden z tych gadżetów, które najlepiej zweryfikuje czas. Potencjał jest ogromny, choć zaporowa cena i brak kolejnych dużych tytułów w przyszłości mogą sprawić, że sprzęt pozostanie ciekawostką, aniżeli rzeczywistą rewolucją w branży gier.

8/10
Ocena

PlayStation VR2

  • Jakość wykonania 7
  • Łatwość obsługi 8
  • Komfort noszenia 7
  • Instalacja i konfiguracja 9
  • Możliwości technologiczne 10
  • Biblioteka gier na start 7
  • Sterowanie (VRSense) 9
  • Cena (opłacalność) 7

PlayStation VR2 – co znajdziemy w zestawie?

Zestaw, jaki przygotowało Sony na dzień premiery (22 lutego 2023r.), jest dość prostolinijny. W pudełku ze znaną dla PlayStation 5 biało-niebieską identyfikacją znajdziemy hełm PlayStation VR2 wraz z przymocowanym przewodem USB-C, pakiet kontrolerów VRSense (dla lewej i prawej dłoni), przewód USB-C do ich ładowania oraz — niespodzianka — douszne słuchawki, które możemy przymocować wewnątrz hełmu.

Pierwsze wrażenie nie może być inne — Sony spojrzało na hełm Meta Quest 2 i powiedziało: Zrobimy to lepiej! No i zrobili, zapominając, że sprzęt Marka Zuckerberga w ogóle nie potrzebuje kabla do działania. Okropnie się bałem, że ten nieszczęsny kabel popsuje wrażenia z użytkowania PlayStation VR2. Jak się okazuje, bardzo niesłusznie. Przewód o długości ok. 4,5 m nie plącze się pod nogami oraz znacznie upraszcza podłączanie hełmu względem poprzednika z 2016 r.

PlayStation VR2
Przewód został sztywno zamocowany przy gniazdku słuchawkowym. Jeżeli będziecie się obchodzić z nim ostrożnie, tragedia się nie wydarzy (fot. Szymon Baliński)

PlayStation VR2 – specyfikacja i cena

PlatformaPlayStation 5
WizjerOLED, HDR
Rozdzielczość2000 x 2040 pikseli na każde oko
Częstotliwość odświeżania obrazu90 Hz, 120 Hz
Pole widzeniaok. 110°
Połączenie z konsoląUSB-C
Dźwięk3,5 mm jack audio, wbudowany mikrofon
Waga560 g
Wymiary212 × 158 × 278 mm
Długość przewoduok. 4,5 m
Cena 2999 zł

Pierwsza konfiguracja PlayStation VR2 – jak założyć hełm na głowę?

Skoro już wyjęliśmy hełm z pudełka, przed graniem należy go skonfigurować. Tutaj pewnie wielu ekspertów powie, że potrzebujecie nie wiadomo jak wielkiego salonu, by w ogóle móc czerpać komfort z użytkowania PlayStation VR2. Na co odpowiem, nie do końca. Tak długo, jak jesteście w stanie usiąść z hełmem i w promieniu szerokości obu rąk niczego nie stłuc, walnąć, rozwalić, możecie inwestować w sprzęt.

Użytkownik PlayStation VR2 napotkany w dziczy. Lepiej się nie zbliżać! (fot. Szymon Baliński)

A jak to zrobić? Przede wszystkim, podłączamy hełm PlayStation VR2 do konsoli PlayStation 5 poprzez wejście USB-C z przodu konsoli. Włączony sprzęt od razu rozpoznaje okulary, ale może poprosić o aktualizację wewnętrznego oprogramowania hełmu.

Początkowa konfiguracja wymaga przede wszystkim powiązania kontrolerów VRSense z naszą konsolą PlayStation 5. Najpierw jednak podłączamy dołączone do zestawu słuchawki, by móc usłyszeć jakikolwiek dźwięk. Niestety, PlayStation VR2 nie ma wbudowanych głośników. Mnie to osobiście nie przeszkadza, bo i pozostałe osoby mogą śledzić rozgrywkę na telewizorze, także z dźwiękiem.

PlayStation VR2

Choć pchełki zaproponowane przez Sony dostarczają solidną jakość dźwięku (także w 3D), to po prostu nie lubię dousznych słuchawek. Alternatywnie można korzystać z headsetu SONY Pulse 3D, który idealnie pasuje do konstrukcji hełmu i nie psuje wrażeń z zabawy.

Słuchawki SONY Pulse 3D (fot. Szymon Baliński)

My wróćmy jednak do konfiguracji. Po przymocowaniu słuchawek podłączamy kolejno lewy i prawy kontroler VRSense do wejść USB z tyłu konsoli. Gdy odpowiedni komunikat się pojawi, odłączamy je i wciskamy na każdym przyciski PlayStation, celem połączenia z konsolą. Teraz już możemy zakładać hełm i przechodzić do ostatnich szlifów.

A jak ten hełm w ogóle założyć? Cóż, najpierw musimy wysunąć wizjer. Przytrzymujemy czarny przycisk znajdujący się na prawej stronie hełmu i wysuwamy tylny uchwyt do siebie. Tam już znajdziemy wielki, biały przycisk z pokrętłem. Wciskamy go i wysuwamy opaskę. Teraz już bez problemu możemy założyć hełm na głowę.

Gdy puścimy biały przycisk z założonym urządzeniem, pokrętło samo się zakręci, zacieśniając opaskę na głowie. Naszym zadaniem jest je dokręcić w taki sposób, by hełm nie spadał. Potem wystarczy już tylko znów przytrzymać czarny przycisk i przysunąć wizjer do oczu. Konsola poprosi nas jeszcze o regulację odległości obiektywów w taki sposób, aby oczy znajdowały się na środku. Po kilku próbach zakładanie hełmu staje się tak proste, że z przyjemnością wraca się do eksploracji takiego Horizon: Call of the Mountain (o czym i później w tym tekście).

Podobnie jak w przypadku Meta Quest 2, sprzęt od Sony również pozwala na podgląd pomieszczenia za pośrednictwem czterech kamer śledzących otoczenie i ruch kontrolerów VRSense. Choć opcje skanowania pokoju i ręcznego ustalenia miejsca gry imponują, najłatwiej po prostu zadecydować o tym, czy będziemy stać, czy siedzieć i włączyć tymczasowe miejsce gry.

Zdecydowanie ważniejsza jest kalibracja śledzenia oczu, którą również wykonamy z menu Ustawienia –> Akcesoria –> PlayStation VR2 –> Wyreguluj śledzenie oczu. Program regulacyjny najpierw każe nam śledzić kropkę na czarnym tle, później na białym. Po prawidłowej regulacji będziemy mogli np. wybierać opcje w Horizon: Call of the Mountain wzrokiem, a nie gałkami analogowymi.

Trudno jednak Wam je pokazać, bo i tryb ten nie zezwala na robienie zrzutów ekranu oraz nagrywanie obrazu. Dużym ułatwieniem jest za to osobny przycisk pod hełmem (na prawo od włącznika, gdy mamy okulary na głowie), który niezależnie od momentu rozgrywki, wywołuje podgląd pomieszczenia i pozwala się upewnić, że na pewno niczego nie rozwalimy.

PlayStation VR2
Gdy uruchamiamy PlayStation VR2, hełm zawsze zawibruje przed wyświetleniem obrazu (fot. Szymon Baliński)

Kontrolery VRSense — nieślubne dzieci Sony i Oculusa

Gdyby manetki Touch od okularów Meta Quest 2 poszły za garaże z padami DualSense do PlayStation 5, kilka miesięcy później wyłoniłyby się zza nich małe kontrolery VRSense. Opływowy kształt, po dwa przyciski funkcyjne (kwadrat i trójkąt po lewej, krzyżyk i kółko po prawej), guziki PlayStation, SHARE (po lewej) i OPTIONS (po prawej), triggery, bumpery i gałki analogowe. Tak w skrócie można opisać ten kontroler, gdyby nie pewien szczegół.

Dawno nie widziałem tak oczywistej inspiracji. Cóż, wielu deweloperów pokazało, że ten schemat działa, więc po co Sony miałoby go dalej komplikować przez wykorzystanie PlayStation Move, osobnej kamerki lub natywnego pada do konsoli tak jak przy pierwszym PlayStation VR. Sony chce ułatwić tu deweloperom konwersję gier z platformy Meta, co już zresztą zaowocowało mocnym katalogiem ponad 30 gier na 22 lutego 2023 r., czyli światową premierę sprzętu.

Jak długo kontrolery VRSense wytrzymują na jednym naładowaniu? To zależy głównie od tego, jak bardzo ogrywane tytuły korzystają z dodatkowych funkcji, czyli adaptacyjnych triggerów oraz haptycznych wibracji. Ten czas balansował u mnie między 4-6 godzinami. Tu również warto wspomnieć, że i hełm wywołuje osobne wibracje w kompatybilnych grach, co stanowi miły efekt podbicia doznań sensualnych.

Co mnie jednak zirytowało, to sam proces ładowania kontrolerów VRSense. Chociaż głównie dlatego, że od jakiegoś czasu korzystam ze stacji dokującej dla padów DualSense. W momencie, gdy mam podłączyć te manetki do dwóch osobnych ładowarek, zdecydowanie wolałbym zainwestować w stację dokującą.

Czy Sony o tym pomyślało? Oczywiście, istnieje osobna opcja zakupu stacji dokującej do kontrolerów VRSense za 249 złotych. To jest jednak klasyczny przykład, gdzie producent tworzy problem i rozwiązuje go dodatkowym, płatnym akcesorium. Preferowałbym, gdyby taka stacja dokująca znalazła się jednak w zestawie kosztującym tyle, co sama konsola PlayStation 5.

PlayStation VR2 stacja dokująca

Horizon: Call of the Mountain — największy popis możliwości PlayStation VR2

Jest niezmiernie trudno przejść przez recenzję PlayStation VR2 i nie wspomnieć ani słowem o Horizon: Call of the Mountain. To tak naprawdę jedyny tytuł dostępny na premierę sprzętu, który pokazuje ogrom potencjału PlayStation VR2. Jeżeli ten konkretny tytuł będzie Waszym wprowadzeniem do świata VR, pozostałe po prostu nie będą już robić na Was tak wielkiego wrażenia.

Horizon: Call of the Mountain to gra powiązana z przygodami Aloy (choć tu nią nie sterujemy), przeplatająca elementy górskich wspinaczek z walką łukiem i żywiołami, znaną z płaskich odsłon serii. Momenty wspinaczkowe wypadają fenomenalnie. Gracz musi wbijać mocno czekany w skały, manipulować kontrolerami tak, by schodzić ciałem w górę lub dół i intensywnie się rozglądać w górę i na boki, by komfortowo móc złapać następną skałkę.

Wspinaczki w Horizon: Call of the Mountain służą polowaniu mechanicznych bestii i podziwianiu widoków

Jest to zaskakująco fizyczne i intensywne doświadczenie. Obserwowanie flory i fauny świata gry to jedno, ale tytuł po prostu imponuje i zachęca do dalszej gry. Naprawdę, wolałbym teraz grać w Horizon: Call of the Mountain dalej, aniżeli pisać tę recenzję. Spoglądanie w dół podczas wspinaczki wywołuje autentyczny strach i jednoczesny podziw dla dzikich i żywych kolorystycznie krajobrazów świata Horizon: Call of the Mountain. Każde dotarcie na szczyt to rzeczywista chwila oddechu, np. na przeszukanie skrzynek i znalezienie amunicji i pożywienia. O tym było już głośno po przedpremierowych pokazach, ale przykładanie jabłek do buzi celem napełnienia paska zdrowia nie przestaje być świetną immersją.

Podobnie zresztą wypada samodzielne składanie narzędzi według obrazkowych instrukcji, malowanie farbkami po skałach, wytwarzanie strzał czy sama gra łukiem, gdzie jedną ręką wyciągamy zza siebie strzały, drugą łuk, a sam proces wystrzału polega na operowaniu dwoma manetkami, tak jakbyśmy trzymali rzeczywiście broń. Za ruch tu odpowiadają dwie gałki analogowe i można je ustawić w taki sposób, aby poruszanie się nie generowało dodatkowych nudności.

Malowanie po ściankach jest o tyle przyjemne, że haptyczne wibracje kontrolera VRSense dostarczają dodatkowych wrażeń

Jednakże niestety, każda chwila oddechu po akcji to również zdanie sobie sprawy, jak bardzo twarz poci się podczas gry na PlayStation VR2. Pomimo ogromnych chęci, żadna z moich sesji nie trwała tu dłużej niż pół godziny. Trochę przez brak przyzwyczajenia do wirtualnej rzeczywistości (może w kolejnych tygodniach byłoby lepiej?), a trochę przez wspomniany gorąc, który szybko wypełnia twarz podczas zabawy. Na pewno ten konkretny aspekt trudno mi ocenić po tylko nieco ponad tygodniu spędzonym z urządzeniem.

Tryb kinowy, czyli płaskie gry z PlayStation 5 na PlayStation VR2

Co również zaintrygowało w użytkowaniu PlayStation VR2, to funkcja trybu kinowego, umożliwiająca granie w każdą dowolną grę z PlayStation 4 oraz PlayStation 5 za pośrednictwem hełmu. Wielkiej filozofii tu nie ma — mając założony sprzęt, odpalamy takie Fortnite i śmigamy na płaskim ekranie. Przycisk PlayStation pozwala na uruchomienie szybkich opcji, takich jak zwiększenie i zmniejszenie obrazu

Najważniejsze ustawienia PlayStation VR2 łatwo odnaleźć również w jednej z szybkich kart

Teraz najlepszy bajer. Jeżeli nie posiadasz telewizora z HDR lub wsparciem dla częstotliwości 120 Hz, to granie na PlayStation VR2 może być tu zbawieniem. Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei automatycznie wykryła wsparcie dla HDR, a DiRT 5 śmiga jak szalone w 120 kl./s na ustawieniu wydajnościowym. Tylko właśnie, jak ktoś kupuje teraz PSVR2, to raczej i ma w domu całkiem niezły telewizor. Minus jest tylko taki, że gdy odtwarzamy zawartość w trybie kinowym, obraz na podłączonym do PlayStation 5 telewizorze gaśnie. Nie ma takiego podwójnego renderowania!

Więcej wrażeń z gier po premierze, a werdykt CZAS pokaże

Mocno liczyłem, że jeszcze przed światową premierą PlayStation VR2, uda nam się zagrać w Gran Turismo 7 VR, czyli zaktualizowaną wersję ekskluzywnych dla PlayStation 5 wyścigów ze wsparciem dla hełmu wirtualnej rzeczywistości. Na to jednak najpewniej poczekamy do oficjalnej premiery łatki, czyli 21 lutego 2022 r.

W najbliższych dniach podzielę się również wrażeniami z grania w skonwertowaną z PSVR1 dylogię Moss (platformówka z uroczą myszą), popływamy na kajaku za pośrednictwem Kayak VR, ale też sprawdzimy, czy mobilna klasyka w stylu Townsmen VR ma jakiś sens i na platformie PlayStation.

Mam jeszcze dostępy do takich tytułów jak logiczne The Last Clockwinder, Star Wars: Tales from the Galaxy’s Edge – Enhanced Edition oraz Jurassic World Aftermath Collection. Dostaliśmy sporo kluczy do gier mających premierę razem z hełmem, więc na pewno na stronie pojawi się jeszcze duże zestawienie z polecanymi tytułami.

Bo i nie da się ukryć — o przyszłości PlayStation VR2 zadecydują najbardziej gry. W szczególności te duże, bo o ogrom konwersji z PSVR1 oraz Meta Quest 2 tutaj akurat się nie boję. Sony musi wyposażyć tę platformę w potężne hity czyniące wirtualną rzeczywistość miejscem atrakcyjnym dla posiadaczy PlayStation 5. Bez tego nie ma mowy o sprzedaży, która da początek manii na PlayStation VR2.

A jeżeli będziemy dostawać więcej takich cukierków jak Horizon: Call of the Mountain, to jestem wręcz przekonany co do istoty zakupu. Nie mówię już, żeby czekać aż PlayStation VR2 stanieje, bo to już nie ta rzeczywistość. Zamawiając PlayStation 5 przed premierą, ludzie wygrali, bo ta konsola nigdy później nie była już tak tania.

Dla mnie PlayStation VR2 to bezpieczne udoskonalenie rozwiązań, które już na rynku się przyjęły. Można psioczyć na kabel, ale ten przewód to droga do znacznie większej mocy na platformie, która nie jest komputerem za 10 tys. złotych. Nawet jeśli wejście w PlayStation VR2 wraz z konsolą to koszt ponad 6 tys. złotych, to i tak jest to najtańszy sposób na wejście w świat wirtualnej rzeczywistości i dużych gier, zbyt dużych dla bezprzewodowego Meta Quest 2.

Motyw