Amsterdam recenzja filmu 2022

Christian Bale i Margot Robbie nie są w stanie uratować tego filmu. Amsterdam to katastrofa pełna gwiazd Hollywood

5 minut czytania
Komentarze

Dawno już nie widziałem filmu z tak ogromną obsadą składającą się z samych znanych i uznanych nazwisk świata kina. Dawno też jednak tak wielu nie robiło tak niewiele w filmie, który tak rozczarowywał. Czy mimo wszystko warto obejrzeć „Amsterdam”?

Amsterdam – opis fabuły filmu

Amsterdam film 2022 recenzja

Narracja filmu „Amsterdam” prowadzona jest w sposób dość chaotyczny, co zresztą jest jednym z głównych grzechów tego dzieła, ale spróbuję wydobyć sedno tego, o czym opowiada ta produkcja. Akcja rozpoczyna się w 1933 roku. Christian Bale i John David Washington grają dwójkę przyjaciół, którzy poznali się na wojnie w 1918 roku. Spotykamy ich w momencie, gdy zostają wrobieni w  morderstwo, którego nie popełnili. Próbując odkryć prawdę o tym, co się dzieje wokół nich, natrafiają na jeszcze większy i bardziej złowrogi spisek. W międzyczasie akcja filmu wyreżyserowanego przez Davida O. Russella przeskakuje w czasie z Nowego Jorku w 1933 roku do Amsterdamu w 1918 roku i z powrotem, ale reżyser wykorzystuje te ramy czasowe – i faszystowskie ideologie, które wtedy zyskiwały na znaczeniu – aby wypowiedzieć się na temat tego, co działo się przez ostatnie kilka współczesnych lat w prawicowej polityce amerykańskiej.

Amsterdam – czy w tym szaleństwie jest metoda?

Oczywiście zostawiam każdemu z widzów odpowiedź na powyższe pytanie w swoim własnym zakresie, jednak jeśli o mnie chodzi odpowiedź brzmi: „Nie”. „Amsterdam” to kiepsko wyreżyserowana, chaotyczna układanka niedbale porozrzucanych na stole filmowych puzzli.

Oglądając ten film w pewnym momencie zacząłem się łapać na tym, że muszę sobie przypominać o czym on tak naprawdę opowiada. W dużej mierze dlatego, że Russell potrafi tkwić w jednym miejscu przez długi czas próbując, chyba na siłę, uraczyć widzów możliwością oglądania znakomitych aktorów w rolach głównych (Christian Bale, Margot Robbie i John David Washington to aktorska trójca marzeń), którzy prowadzą ze sobą mniej bądź bardziej sensowne rozmowy nie zawsze związane z sednem fabuły. Do tego „Amsterdam” kusi nas też zatrzęsieniem hollywoodzkiej śmietanki w rolach na drugim i trzecim planie. Kogo tu nie ma! Rami Malek, Mike Myers, Michael Shannon, Robert De Niro, Zoe Saldana, Anya Taylor-Joy, a nawet Chris Rock i… Taylor Swift. Niestety większość z nich nie ma tu zbyt wiele do grania. O dziwo z całej tej listy aktorskiego Shangri-La najlepiej wypadła Taylor Swift. Trójka głównych aktorów z kolei zagrała bez zarzutu, ale, może poza jak zawsze świetnym Bale’em, nie zapamiętam ich ról na długo. Gdzieś tak w połowie seansu zacząłem się zastanawiać nad pytaniem, które na tym etapie stało się dla mnie ciekawsze niż fabuła tego filmu – po co to wszystko? Po co zbierać tak wielką (i zapewne nietanią) obsadę do filmu, którego scenariusz, nawet jakby został lepiej przeniesiony na duży ekran, nie jest żadnym arcydziełem, z którego wylewają się genialne kwestie, a fabuła jest czymś wyjątkowym? Czemu aż tylu znanych i poważanych aktorów zebrało się w rzędzie gotowych do pracy z Russellem, który nie tylko nie ma obecnie dobrej prasy w branży, ale i nigdy nie był Robertem Altmanem swoich czasów. Pomimo tego, że jego filmy z jakiegoś powodu zdobywały uznanie Akademii przyznającej Oscary, to żaden z nich nie był tak naprawdę wielkim dziełem. Co więc tych wszystkich ludzi przyciągnęło do tego reżysera i do tego konkretnego projektu? Niestety nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie.

Amsterdam Chrstian Bale John David Washington

„Amsterdam” to dość dziwna mieszanka pół poważnego kryminału z komedią. Tematycznie film ten próbuje wskazać paralele pomiędzy tym, co dzieje się dziś na scenie politycznej w USA, i reszcie świata, a tym co działo się w latach 30. XX wieku, i co ostatecznie doprowadziło do II wojny światowej. Zakładam, że pewnie ta tematyka najbardziej rezonowała z tymi wszystkimi aktorami, szkoda tylko, że bardziej skupiono się w tym wszystkim na morale historii niż na jej jakości. „Amsterdam” nie jest ani zabawny, ani poruszający, ani specjalnie błyskotliwy. Intryga, choć twórcy próbują ją sztucznie zagmatwać, nie jest też specjalnie interesująca ani rozbudowana. Gdyby nie fatalna reżyseria, to, choć „Amsterdam” pozostałby raczej średniakiem, można by go o wiele przyjemniej oglądać, gdyż odznacza się dobrą warstwą wizualną (udane zdjęcia Emmanuela Lubezkiego, choć zdecydowanie poniżej poziomu jego standardowych dokonań), świetna scenografia i kostiumy oraz emanuje z niego pewna rześkość i lekkość pomimo poruszania chwilami poważnych tematów.

Amsterdam – ocena filmu

Amsterdam film 2022

Nie będę nawet ukrywać, że potężnie się na tym filmie rozczarowałem. Nie spodziewałem się wprawdzie arcydzieła, ale też nie sądziłem, że dostanę do obejrzenia dzieło tak niekoherentne, chaotyczne, pełne epizodycznych występów aż tylu znanych twarzy, z których nic nie wynika, i które przelatują między kadrami tylko po to, by o nich zapomnieć. Nie spodziewałem się też, aż tak słabej historii i tego, że będzie ona tak kiepsko opowiedziana. Przy tym wszystkim „Amsterdam” nie jest męczącym seansem – o dziwo całość ogląda się bezboleśnie, a obserwowanie tych wszystkich gwiazd w rolach głównych i epizodycznych, nawet gdy nie grają tu ról wybitnych, można uznać za ucztę samą w sobie. Dlatego kategorycznie nie namawiam do tego, by sobie ten film odpuścić. Może pośród was znajdą się tacy, dla których okaże się to strzał w dziesiątkę. Mogę jedynie przestrzec i ewentualnie zachęcić do obejrzenia tego dzieła niekoniecznie w kinach, ale gdy trafi już do serwisów streamingowych. Decyzję pozostawiam wam.

Ogólna ocena

4/10

Motyw