Grałem już w Street Fighter 6. Wrażenia z zamkniętej bety okiem laika!

6 minut czytania
Komentarze

Na samym początku chciałbym przeprosić wszystkich bijatykowych świrów. W tym tekście nie omówię wam nowych taktyk, ruchów specjalnych i innych, z pewnością bardzo istotnych elementów gry. Jeśli chodzi o bijatyki, to jestem totalnym laikiem, którego kontakt z grami tego typu ogranicza się do przyjacielskiego mordobicia na kanapie podczas domówki, czy paru potyczek z drugą połówką. Nie obiecywałem sobie za dużo, a jednak Street Fighter 6 zrobił na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie. Mimo swojej nieudolności, bawiłem się świetnie i było to bardzo przyjemne wyjście z mojej strefy komfortu w bijatykach, którą jest seria Mortal Kombat oraz Tekken.

Właśnie w tym tekście przeczytacie o krótkich wrażeniach kogoś, kto z bijatykami nie ma specjalnie dużo wspólnego i, pomimo że zebrałem tęgie baty od innych uczestników bety, którzy wierzę, że nie znaleźli się tam przez przypadek i byli totalnymi wymiataczami, to nie mogłem oderwać się od ekranu telewizora.

Street Fighter 6 baaardzo wciąga…

Po pobraniu gry będziemy musieli stworzyć swoją własną postać. Edytor jest naprawdę fajny. Bardzo rozbudowany, daje dużo możliwości personalizacji i bez problemu udało mi się stworzyć postać, jaką chciałem stworzyć. Tutaj wypadałoby powiedzieć o małym problemie. Włosy oraz zarost nie były u mnie renderowane poprawnie. Tekstury migały, a łysa glaca wybrana przeze mnie dla mojej postaci wyglądała raczej jak skupisko małych, czarnych, przemieszczających się kropek. Nie było to jednak nic, co utrudniłoby rozgrywkę, albo frustrowało.

W tej części został nam oddany hub, który dzielimy z innymi graczami. Możemy się po nim dowolnie przemieszczać i jeśli mamy ochotę stoczyć pojedynek, to po prostu dosiadamy się do automatu, przy którym siedzi już inny gracz, albo siadamy przy wolnym automacie i czekamy, aż ktoś do nas podejdzie. Niestety na walkę musiałem czasem swoje poczekać, ale ciągle mam na uwadze, że jest to beta i liczba graczy jest mocno ograniczona.

Street Fighter 6 battlehub

Podczas swoich dwóch intensywnych dni z grą Street Fighter 6 stoczyłem ponad 30 potyczek i oczywiście dostałem srogie baty. Udało się wygrać zaledwie kilka razy i do dziś mam raczej wrażenie, że było to po prostu szczęście, a nie umiejętności. I tym mam wrażenie, że wyróżnia się dobra bijatyka. Street Fighter 6 jest „easy to learn, hard to master”. Jako totalny żółtodziób nie miałem problemu, żeby wyczuć podstawowe ruchy, komba i ktoś, kto nie zna się na grze, mógłby nawet powiedzieć, że wiedziałem, co robię. W praktyce jednak próbowałem sklecić jakoś ruchy ze sobą i przede wszystkim czekać na okazję, aż przeciwnik się odsłoni.

Przez te kilka godzin z betą, nie opuszczało mnie jednak wrażenie, że dostaje te baty z jakiegoś powodu. Podchodziłem wówczas do kolejnej potyczki i kolejnej i znów kolejnej. Za każdym razem starałem się być lepszy, wyciągać wnioski ze swoich porażek i bardziej dostosowywać swoje działania, do taktyki przeciwnika. I faktycznie miało to sens. O ile w sobotę udało się wygrać tylko raz, ponieważ trafiłem na przeciwnika, który wciskał losowe przyciski, o tyle w niedzielę udało się wygrać te kilka potyczek.

Street Fighter 6 na premierę może być świetną grą, choć parę rzeczy martwi…

Nie będę już się dalej pastwić nad formułą gry swoim niewprawnym okiem, ponieważ prawda jest taka, że najlepiej zostanie ona przetestowana po premierze, kiedy dobiorą się do niej gracze ze sceny e-sportowej Street Fightera. Teraz chciałbym powiedzieć o elementach, które mnie martwią, choć nie ma ich specjalnie dużo i może jest, to tylko moje zdanie.

Street Fighter 6 postacie

Jak zawsze, choć może większość graczy uważa to już za standard, rzuciły mi się w oczy mikropłatności. Street Fighter 6 posiada oczywiście sklepik, w którym możemy zakupić liczne elementy kosmetyczne. Do elementów kosmetycznych ciężko się przyczepić, jeśli ktoś chce wyróżnić się w tłumie, płacąc prawdziwą gotówką, to proszę bardzo. Mam jednak szczerą nadzieję, że do tego sklepiku nie trafią ulepszenia, czy inne elementy, które mogą dać płacącym graczom przewagę. Żyje w przeświadczeniu, że w bijatyce taki zabieg byłby zwykłym strzałem w stopę, ale jak wiadomo, rynek jest okrutny i czasem podejmowane są takie kontrowersyjne decyzje.

Martwi również wydajność. Jako że jest to beta, to ciężko się od razu obrażać, ale osobiście miałem niewielkie problemy. Wziąłem od Capcomu klucz na Xboxa Series S, ponieważ jak bijatyka, to najlepiej na konsoli. Street Fighter 6 powinien chodzić w rozdzielczości 1080p i 60 klatkach, ale niestety jest z tym różnie. Przez większość czasu faktycznie gra trzyma te 60 ramek, ale kiedy na ekranie dzieje się naprawdę dużo, to widoczny jest delikatny spadek wydajności. W każdej innej grze, w ogóle bym o tym nie wspominał, ale w tym przypadku 60 klatek musi być stałe i nie wyobrażam sobie, żeby nie zostało to poprawione.

Uczestnicy bety zachwyceni, Capcom stara się nie popełnić błędów z poprzedniej odsłony…

Street Fighter 6 stara się przede wszystkim poprawiać to, co nie wyszło w piątce. Recenzenci kiedyś docenili poprzednią odsłonę, ale gracze wypunktowali wszystkie wtopy, błędy i narzekali, że do legendy SF IV było bardzo, bardzo daleko. Po becie widać, że twórcy nie chcą podążyć tą samą drogą, ale nie chcą się również upodabniać do rewelacyjnej czwórki. To bardzo cieszy, ponieważ obawiałem się, że zamiast pełnoprawnej odsłony, będziemy obserwować pójście na łatwiznę i „powrót do korzeni”.

Widać jednak wyraźnie, że Street Fighter 6 jest zupełnie inną grą od wcześniejszych odsłon. Oczywiście, sama formuła rozgrywki się nie zmieniła, ale jakich rewolucji możemy oczekiwać w grze tego typu? Osobiście zauważam, że w becie wszystko jest na swoim miejscu i do tej pory jest to solidna podstawa pod świetną część. Jako że graczem online jestem dość kiepskim i na ogół unikam gry z innymi graczami, to bardzo liczę na tryb fabularny. Mam nadzieję, że Capcom nie skupił się przede wszystkim, aby dostarczyć sieciowe doświadczenie i w pełnej wersji gry, pojedynczy gracz również będzie miał mnóstwo radochy.

Jak już wspominałem wielokrotnie — bawiłem się naprawdę świetnie, mimo że nie są to do końca moje klimaty. Seria jest mi bliska przede wszystkim z czasów, kiedy byłem jeszcze dzieciakiem i pocinałem z tatą w „trójkę” na PS2. Nie sądzę, aby u mnie miłość do Street Fightera odżyła, ale z pewnością cieszy, że gracze, którzy faktycznie serię kochają, mają szansę dostać coś przynajmniej bardzo dobrego. Do debiutu jeszcze trochę czasu, ponieważ nie ma konkretnej daty premiery. Została ona zapowiedziana na 2023 rok i trzymam kciuki, aby Capcom wypolerował nowego Street Fightera tak bardzo, jak tylko się da!

Motyw