Need for Speed kiedyś był królem… dziś zdyszany próbuje nadążyć za konkurencją!

7 minut czytania
Komentarze

Need for Speed jest serią, którą darzę ogromnym sentymentem i stanowi ona ogromną część mojego życia. W Underground 2, Most Wanted, czy nawet Carbon spędziłem dziesiątki, jak nie setki godzin i przynajmniej raz w roku wracam do jednej z tych odsłon. Wszystko się jednak kończy, a od odsłony ProStreet seria zdaje się zaliczać ciągłe wzloty i upadki, choć te wzloty, to i tak dość sporo powiedziane.

Jak się trzymają ostatnie odsłony serii Need for Speed?

Need for speed Heat

Te lepsze odsłony są po prostu w porządku, można pograć, poświęcić 15-20 godzin i dać sobie spokój. W ostatnich miesiącach postanowiłem sobie odświeżyć calutką serię Need for Speed, aby odpowiedzieć na jedno ważne pytanie – z czego wynika fakt, że kiedyś była to seria kultowa, a dziś jest już raczej cieniem swojej dawnej chwały?

Ostatnie odsłony zauważyłem, że zrobiły się po prostu poprawne. Nie ma w nich absolutnie żadnych większych emocji, choć nie mogę powiedzieć, że mi się jakoś bardzo nie podobało. Było po prostu w porządku. Przez ostatnie 7 lat, wyszły 3 odsłony tej serii oraz jeden remaster. Zacznijmy zatem od najnowszego dzieła, czyli NFS Heat.

Heat na platformie metacritic, zebrał ocenę 7,2 od recenzentów, oraz ocenę 5,5 od graczy i uważam, że w 100% słusznie, choć gra miała kilka bardzo ciekawych pomysłów, które chciałbym zobaczyć w przyszłych odsłonach. Głównie podobało mi się rozwiązanie z dniem i nocą, gdzie za dnia jeździmy w zupełnie legalnych wyścigach, nocą zdobywamy reputację w wyścigach ulicznych wśród ruchu drogowego. Wyścigi za dnia są nudne, mało angażujące, lecz konieczne, ale noc potrafi być prawdziwym wyzwaniem, ponieważ policja jest agresywna, zachowuje się często dość mądrze i na wyższych poziomach pościgu wcale nie jest łatwo im uciec. Fabuła natomiast jest głupa i przewidywalna, fizyka działa średnio, a ponadto gra jest fatalnie zoptymalizowana i bardzo żyłuje procesor. Po prostu średniak – ograć, zapomnieć.

Need for Speed Payback

Przechodzimy teraz do trochę wcześniejszej odsłony, która zwie się Payback i tutaj nie mogę powiedzieć niestety, ani jednego dobrego słowa, ale nie wypada mi również nic o nim nie powiedzieć. Dlaczego Payback jest tak zły? Ponieważ żaden jego element nie został zrobiony dobrze, ale co najbardziej kłuje w oczy, gra została od początku do końca zaprojektowana pod mikrotransakcje. Tuning bowiem opiera się na kartach, które oczywiście są losowane. Grę można ukończyć, nie wydając ani grosza, ale sam fakt obecności takiego systemu może boleć. Fabuła jest jeszcze gorsza niż w Heat, ale tutaj dodatkowo postacie oraz ich dialogi powodują, że wyrywamy sobie wszystkie włosy z głowy i skręca nas z żenady.

Need for speed 2015

Będzie to bardzo niepopularna opinia, ale ostatnią odsłoną z serii Need for Speed, przy której bawiłem się naprawdę świetnie, jest „reboot?” serii z 2015 roku. Zapewne miała ona być wskrzeszeniem Underground i to udało się według mnie połowicznie, ale się udało. Po dziś dzień graficznie trzyma się świetnie, a powrót cutscenek z prawdziwymi aktorami bardzo miło mnie zaskoczył. Model jazdy jest średni, fizyka nie istnieje, a fabuła znów jest dość głupia, ale grało mi się na tyle fajnie, że udało mi się grę wyczyścić w 100%. W recenzjach przebija się ciągle istota zmarnowanego potencjału i w pełni się z tym zgodzę.

Need for Speed z 2015 roku miał zatem jako jedyny ogromny potencjał i jeszcze kilka miesięcy pracy nad grą, ogarnięcie jej pewnych elementów, oraz rozbudowanie fabuły mogłyby z niej uczynić najlepszego NFS-a od lat. Niestety zarówno Payback, jak i Heat niestety tego potencjału nie miały.

Konkurencja nie śpi…

Największym problemem serii Need for Speed jest fakt, że konkurencja już dawno zrobiła ogromny postęp. Jasne, nadal brakuje nam trochę wyścigów, które dają nam do dyspozycji duży, otwarty świat, ale seria Forza Horizon już od pierwszej odsłony wybiła się ponad przeciętność ówczesnych NFS-ów, Ubisoft zrobił The Crew, a następnie The Crew 2, które stało się samochodowym MMO i znalazło swoją niszę, nawet zapomniany już dzisiaj trochę Test Drive był bardzo dobrym skokiem na arcadowe ścigałki.

O ile The Crew 2, czy Test Drive’a pozwolę sobie pominąć, to przy Forzie zatrzymajmy się na chwilę. Microsoft doskonale pokazał, jak zrobić angażującą i fajną ścigałkę, która jest przecież grą-usługą, których teraz tak bardzo pragną deweloperzy oraz wydawcy. Oczywiście, już jakiś czas temu pisałem, że seria Horizon potrzebuje restartu, ponieważ klepanie ciągle takich samych gier, już wielu, w tym mnie zmęczyło, ale nie zmienia to faktu, że Forza jest poprzeczką zawieszoną bardzo wysoko i zdaje się, że seria Need for Speed nawet wchodząc na stołek, nie jest w stanie tej poprzeczki dosięgnąć. Na pewno nie ostatnimi odsłonami tego cyklu. Co w takim razie dalej z przyszłością serii?

Nowy Need for Speed już na horyzoncie, ale nie mam złudzeń, że dalej będzie średnio!

Wypadałoby się zastanowić co dalej z przyszłością serii. Jak wszyscy wiemy, EA ma tendencję do uśmiercania marek, które przestają być opłacalne, a taką marką na pewno jest aktualnie Need for Speed. Tylko co dalej?

Wiemy, że nowy NFS nie pojawi się w tym roku, ponieważ studio Criterion zostało oddelegowane do pomocy przy projektach innych studiów EA, ale to, co już wiemy z przecieków, ani trochę nie nastraja pozytywnie. Głównym problemem, jaki zauważają fani, jest fakt, że nowy Need For Speed będzie zmierzać w dość nietypowym, kreskówkowym kierunku artystycznym, ale to nie koniec problemów. Po pierwsze gra również wychodzi na konsole poprzedniej generacji, po drugie przecieki z gry, które można zauważyć, ukazują, że gra może być po prostu odtwórcza i dzielić sporo elementów z NFS Heat, który jak wcześniej sobie powiedzieliśmy, podobał się graczom dość umiarkowanie.

Cieszy, że w szeregach elektroników projektem tym zajmuje się Criterion, który potrafi zrobić dobrą robotę, cieszy również, że od ostatniego NFS-a w zespole EA pojawiła się ekipa Codemasters, którzy na wyścigach znają się jak mało kto. Czy będzie to jednak miało realne przełożenie na stan przyszłej produkcji? Tego niestety nie wiemy. Prawdą jest natomiast, że fani wszystkie przecieki przyjmują dość chłodno, a jak dobrze wiemy – rzadko to wróży dobrze na przyszłość, a przecieki stosunkowo często okazują się prawdziwe.

Jaki powinien być nowy Need for Speed?

Osobiście dziwię się elektronikom, że nie mają nawet zamiaru zrobić prawdziwego remaku pierwszego Most Wanted, który to przecież został pokochany przez graczy i często wymieniany jest jako najlepsza ścigałka wszechczasów. Uważam, że właśnie tego potrzebuje teraz seria. Przede wszystkim dlatego, że zainteresowanie graczy serią bardzo zmalało. Wszyscy już żyją w przeświadczeniu, że kolejny NFS będzie następnym średniakiem, który nie będzie wart naszego czasu, a tym bardziej naszych pieniędzy. Remake kochanej przez fanów gry, z pewnością pobudziłby markę, ponieważ jak pokazuje sukces najnowszej Forzy – zainteresowanie ścigałkami wcale nie zmalało, tylko EA nie potrafi zrobić ich dobrze.

Następne odsłony natomiast powinny powrócić do korzeni, a twórcy powinni się porządnie zastanowić, za co gracze kochali Need for Speedy z ubiegłej dekady. Na tą chwilę należy przede wszystkim żywić nadzieję, że nowy Need for Speed nie uśmierci serii na lata, a EA faktycznie zacznie wyciągać wnioski ze swoich porażek. Oczywiście, jest to tylko życzeniowe myślenie, ponieważ elektronicy raczej z wyciągania wniosków nie słyną, ale warto mieć takowe nadzieje. Tego sobie i wam życzę, i trzymam mocno kciuki, żebyśmy jeszcze kiedyś zobaczyli odsłonę z serii Need for Speed w prawdziwym blasku chwały…

Motyw