[Recenzja] Roborock S7 – odkurzy i wymopuje na całego!

8 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Soniczne mopowanie
  • Dobre odkurzanie
  • Futurystyczny wygląd
  • Multum opcji w aplikacji

Wady

  • Nie podjeżdża pod cokoły ikeowej kuchni
  • Wysoka cena
  • Skromny zestaw

Recenzja Roborock S7 podsumowana w trzech zdaniach

Roborock S7 to solidnie wykonany robot sprzątający. Jego główne zadanie, czyli sprzątanie, wykonuje bez najmniejszych problemów. Największą zaletą tego sprzętu jest soniczne mopowanie, które pozwala porządnie doczyścić sprzątane powierzchnie.

8,5/10
  • Zestaw 7
  • Budowa 9
  • Specyfikacja techniczna 8
  • Użytkowanie 10

Roborock już od dawna nie jest małym graczem w świecie autonomicznych odkurzaczy. Obecnie można już powiedzieć, że to ta firma wyznacza standardy dla konkurencji. Taką sytuację mamy w przypadku ich najnowszego produktu, czyli recenzowanego przeze mnie Roborocka S7. Ten robot sprzątający udowadnia, że opcja mopowania w tego typu urządzeniach może być czymś więcej niż tylko przetarciem na mokro, że może naprawdę przeczyścić podłogę. Jaka jest tajemnica tego robota sprzątającego? Jakie rozwiązanie konkurencja powinna skopiować do swoich sprzętów? Żeby się tego dowiedzieć, zapraszam do recenzji Roborocka S7.

Recenzja wideo

Zestaw, specyfikacja techniczna i cena Roborock S7

Roborock S7 trafia do nas w pudełku, które idealnie pasuje do sprzętu domowego. Poza nazwą urządzenia i jego zdjęciem, z opakowania od razu dowiemy się o najistotniejszych cechach tego sprzętu oraz o zawartości tego pudełka. A zestaw akcesoriów, które dostajemy poza samym robotem, jest wyjątkowo skromny – dostajemy tutaj stację dokującą, bardzo krótki, bo 0,5-metrowy, kabel zasilający, panel mopujący z jednym wkładem, papierkologię i to by było na tyle. Szkoda, że nie znajdziemy tutaj zapasowych szczotek, albo chociaż dodatkowego wkładu do mopowania na zmianę

Staje się to większym problemem, jeśli pod uwagę weźmiemy cenę recenzowanego Roborocka S7. Sprzęt ten w oficjalnej polskiej dystrybucji kosztuje 2499 złotych. Nie jest to mała kwota, dlatego dodatkowe akcesoria, choć trochę osłodziłyby taki wydatek.

Jeśli ta wysoka cena Was nie odstraszyła i dalej czytacie tę recenzję Roborocka S7, to spójrzmy jaką specyfikacją może pochwalić:

  • Moc ssania do 2500 Pa
  • Nawigacja LiDAR PreciSenseTM
  • Filtr HEPA E11
  • pojemniki:
    • na kurz 470ml
    • na wodę 300ml
  • 6 czujników spadku,
  • ultradźwiękowe wykrywanie dywanów
  • akumulator 5200mAh
  • wymiary 353x350x96.5 mm

Budowa i jakość wykonania

Na pierwszy rzut oka Roborock S7 to robot sprzątający jak inne. Jest okrągły, od góry ma cokół z LiDARem, od dołu ma szczotki i kółka. Jednak jest tutaj kilka wyróżników względem innych robotów sprzątających, a pierwszy z nich znajdziemy na górze. Zaraz obok radaru i trzech przycisków, które pozwolą nam robota wystartować, wysłać do stacji dokującej czy włączyć sprzątanie punktowe, znajduje się podświetlenie informacyjne. Zmienia ono kolor w zależności od trybu pracy, a dodatkowo porusza się z lewa na prawo niczym w samochodzie KITT z serialu Nieustraszony z Davidem Hasselhofem. Potrzebne? Niekoniecznie, ale za to wygląda futurystycznie i przypadło mi do gustu.

W Roborocku S7 nie mamy wspólnego pojemnika na kurz i wodę, ale osobny pojemnik na kurz, który znajduje się pod pokrywą robota, oraz osobny pojemnik na wodę, montowany z tyłu. Rozwiązanie te jest zdecydowanie wygodniejsze od jednego wspólnego zbiornika.

Od spodu znajdziemy boczną szczotkę, która jest montowana na śrubkę, a nie na wcisk, przez co jest trudniejsza w czyszczeniu. Główna szczotka ma teraz nową, w pełni silikonową konstrukcję bez włosia. Nie zauważyłem, żeby owijały się wokół niej włosy, więc wygląda na to, że taka konstrukcja spełnia zapewnienia producenta. Od spodu znajduje się również miejsce na panel mopujący, albo sam panel, jeśli go tam już zamontowaliśmy. Od frontu niestety nie znajdziemy kamery do rozpoznawania obiektów tak, jak miało to miejsce w S6 MaxV, ale jeśli martwicie się o podglądanie, to może być to dla Was zaletą. 

Robot ładuje się w niewielkiej stacji ładującej, która nie ma żadnego miejsca na ukrycie nadmiarowego kabla. Za to ma szczotki, które mają pomóc w utrzymaniu czystości pinów ładujących. Do Roborocka S7 ma zostać wydana stacja dokująca, która pozwoli na automatyczne opróżnianie zbiornika z kurzem. Póki co jeszcze jest niedostępna i nie znamy żadnych szczegółów jej dotyczących, dlatego ja bym nie kupował tego robota z nastawieniem na taką bazę. Nowego sprzętu, szczególnie tak drogiego, nie powinno się kupować na podstawie obietnic.

Odkurzanie i mopowanie

Odkurzanie i mopowanie w recenzowanym robocie Roborock S7 to najwyższa klasa. Oba te zadania są przez ten sprzęt świetnie wykonywane, w dużej mierze dzięki bardzo dobrze działającej nawigacji. Mapy tworzone dzięki LiDARowi są dokładne, a algorytmy przejazdu dobrze planują robotowi przejazd przez mieszkanie. Roborock S7 wymierzył moje 70-metrowe mieszkanie na 51m2, a jego wysprzątanie zajmowało mu zawsze około godziny i zmniejszało poziom naładowania ze 100% do 59%.

Największy problem, jaki miałem z nawigowaniem Roborocka S7 dotyczył podjeżdżania pod cokoły w kuchni. Robot nie podjeżdżał pod nie i niestety musiałem po nim zawsze je doczyszczać. Robot bez radaru ma około 8cm, a z radarem 9,65cm. Moje ikeowe cokoły mają plus minus 8,5 cm więc z radarem by się pod nie nie zmieścił, ale mógłby spróbować bardziej płaską częścią – podobnie jak to robi Xiaomi Mi Robot, z którego korzystam na co dzień. 

Kultura pracy Roborocka S7 to też wysoka klasa, przy zrównoważonym odkurzaniu hałas nie jest uporczywy. Samo odkurzanie w Roborocku S7 sprawdza się wyśmienicie. Jednak musicie mieć na uwadze, że nie mam na mieszkaniu żadnych dywanów, dlatego moje wrażenia opieram tylko i wyłącznie na sprzątaniu paneli. Nie samym odkurzaniem człowiek żyje, ale także mopowaniem, które jest główną kartą przetargową tego robota. Te w modelu S7 producent nazywa mopowaniem sonicznym. Polega ono na tym, że dzięki specjalnej konstrukcji panelu mopującego, zamontowana szmatka w środkowej części wibruje, dzięki czemu wykonuje ruch szorowania. Całość działa podobnie do szczoteczek elektrycznych, wibrując nawet z częstotliwością do 3000 razy na minutę.

Uwierzcie mi, to naprawdę działa! W końcu mopowanie w robocie nie wygląda jak takie zwykłe przejechanie na mokro. Przy włączeniu trybu mopowania intensywnego, w którym to S7 zagęszcza przejazdy, robot bez problemu poradzi sobie nawet z zaschniętymi plamami z coli czy kawy. Oczywiście nie spodziewajcie się cudów. Plamom, z którymi sami będziecie mieli problemy, jak na przykład spora plama z ketchupu czy musztardy, Roborock S7 nie podoła.

Ponadto panel mopujący może być przez robota podnoszony i opuszczany, dzięki czemu robot nie musi mieć go odpiętego, żeby tylko odkurzyć, a nie mopować. Jest też możliwość automatycznego podnoszenia mopa nad wykrytym dywanem.

Taka moja mała rada – jeżeli chcecie mieć naprawdę czysto, a nie macie niesamowicie dużych powierzchni – przy startowaniu sprzątania polecam w aplikacji włączanie podwójnego przejazdu. Taki drugi przejazd jest zawsze wykonywany prostopadle do poprzedniego, dzięki czemu robot wymyje czy odkurzy Wam mieszkanie, tworząc wzór kratki swoimi przejazdami, co daje naprawdę dobry efekt, bez najmniejszych smug.

Aplikacja

Roborocka S7 na czas testów sparowałem z aplikacją smarthome od Xiaomi, czyli Xiaomi Home. Można również korzystać z dedykowanej aplikacji Roborock. Skonfigurowanie robota z aplikacją jest szybkie i bezproblemowe i otwiera przed nami szereg opcji i ustawień.

Z głównego ekranu możemy S7 wysłać do sprzątania całości naszego mieszkania, tylko wybranych pokoi, czy wyznaczonych stref. Jeżeli robot właśnie pracuje, to można przerwać jego pracę, a potem odesłać do stacji ładowania.

Z poziomu głównego ekranu mamy także szybki dostęp do wyboru jednego z 4 trybów sprzątania, czy mopowania (gdzie opcja pierwsza to wyłączenie mopa), czy też możemy załączyć intensywny tryb mopowania, o którym mówiłem wcześniej. W tym menu możemy także dostosować moc odkurzania i mopowania osobno dla poszczególnych pokoi.

Z poziomu ekranu głównego jeszcze możemy szybko przejść do zarządzania naszą mapą, a tam możemy wyznaczyć wirtualną ścianę, strefę niedostępną czy strefę bez mopowania (beznadziejnie przetłumaczoną na strefę doganiania). Zarządzanie mapą pozwoli też na wydzielanie pokoi (i ich nazywanie), czy zmianę kolejności przejeżdżania pomieszczeń w pełnym odkurzaniu.

Wchodząc głębiej w ustawienia, możemy zaznaczyć, że mieszkamy w wielopoziomowym domu, a co za tym idzie ustawić mapy dla większej liczby pięter. Jest opcja zmiany zachowywania się podświetlenia, zablokowania przycisków przed dziećmi czy opcja zaplanowania trybu nie przeszkadzać. Ponadto możemy wybrać czy robot ma wykrywać dywany, a jeśli tak to jak przy ich spotkaniu się zachować. Można ustawić głośność komunikatów głosowych, które są dostępne w języku polskim, ustawić planowane sprzątanie (w podmenu zegar), zdalnie pokierować robotem, obejrzeć historię przejazdów, czy też sprawdzić stan elementów wymagających konserwacji. Jak widać aplikacja do obsługi Roborocka S7 jest kompletna i poza paroma dziwnymi tłumaczeniami, brakuje jej jedynie trybu ciemnego.

Recenzja Roborock S7 – podsumowanie

Podsumowując, Roborock S7 jest na tyle dobrym sprzętem, że gdyby nie to, że mój Xiaomi Mi Robot jeszcze działa, tak pewnie nie zważając na jego cenę, samemu kupiłbym sobie ten odkurzacz. Najbardziej przekonała mnie do niego jakość jego mopowania i niezawodność pracy. Dlatego jeśli szukacie robota, który Wam dobrze poodkurza, ale też dobrze wymopuje, a nie tylko przetrze na mokro, to Roborok S7 powinien Was bardzo zainteresować.

Urządzenie do testów dostarczyła firma Jamicon, oficjalny dystrybutor marki Roborock w Polsce.

Motyw