[Recenzja] Huawei Matebook 13 – idealna para ze smartfonem?

9 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Budowa
  • Cicha praca
  • Wyświetlacz
  • Huawei Share z OneHop

Wady

  • Touchpad
  • Błyszcząca matryca o niskiej jasności

Kolejny laptop, kolejny Huawei. Tak się złożyło, że po Matebook D do naszej redakcji dotarł Matebook 13. Znając już podejście Chińczyków do projektowania laptopów na średnią półkę cenową, przyszedł czas sprawdzić wyżej notowany model. Matebook 13 to propozycja, która tak naprawdę w najnowszej odsłonie zadebiutowała w Europie na targach Mobile World Congress, kiedy też poznaliśmy składanego smartfona — Mate X. Jedną z kluczowych nowości jest komunikacja właśnie z urządzeniami mobilnymi. Jednak jak się ogólnie sprawdza ten laptop? Przekonajmy się. Oto recenzja Huawei Matebook 13 – zapraszam!

Zestaw i budowa

Tak naprawdę nie warto osobno poruszać tematu zestawu testowanego laptopa. Huawei dostarcza nam z Matebookiem 13 zasilacz o mocy 65 W i przejściówkę MateDock 2. Ta ostatnia pozwala rozszerzyć jedno USB-C na USB-A (3.0), USB-C, HDMI i VGA. Taki zestaw wydaje się podstawowym, chociaż oczywiście chcąc podłączać dodatkowe akcesoria pod USB, to musimy sięgać po rozgałęziacze lub inne przejściówki.

Sam MateDock 2 współpracuje też ze smartfonami.

W kwestii samej budowy trzeba po raz kolejny oddać Huawei, że szukali koncepcji u najpopularniejszych. Matebook 13 to ewidentna odpowiedź na najnowszego Macbooka Air. Testowany laptop w całości został wykonany z aluminium, które jest świetnie spasowane. Nic nie trzeszczy i nie skrzypi, próżno też szukać odstających elementów czy jakichkolwiek innych uchybień konstrukcyjnych.

Niektórych może drażnić logo firmy, które też jest aluminiowe (szczotkowane), ale wystaje ponad płaszczyznę. To może prowadzić do różnych zarysowań czy też w perspektywie długiego użytkowania uszkodzeń. Mimo wszystko dodaje ono pozytywny efekt wizualny.

Budowa zawiasu (około 150 stopni) na niemalże całej szerokości laptopa jest godna pochwały. Matryca nie chybocze się i sztywno utrzymuje swoją pozycję. Pod warunkiem, że nie korzystamy z panelu dotykowego, bo jednak poszczególne dotknięcia potrafią wprawiać w ruch ekran, niezależnie od naszego nacisku. W samym zawiasie kryje się też system wentylacji, który jest nad wyraz cichy. Oczywiście wentylatory słychać, gdy chcemy wycisnąć jak najwięcej mocy obliczeniowej, ale przez cały okres testów miałem wrażenie, jakbym korzystał z laptopa chłodzonego wyłącznie pasywnie. Mimo wszystko osoby w otoczeniu będą w stanie odróżnić, kiedy prowadzimy tak zwaną pracę biurową, a kiedy gramy.

Wspomniana matryca jest błyszcząca, co nie tylko wiąże się z tym, że w słońcu światło bardzo łatwo się odbija. Głównym jej problemem jest fakt, że zbiera zabrudzenia jak oszalała. Pomijam już kwestię kurzu, bo ten łatwo przetrzeć. W testowanej przeze mnie wersji Matebooka 13 zastosowano panel dotykowy, więc wszelkie odciski palców są niesamowicie widoczne. Za to na plus zdecydowanie można oddać cienkość ramek wokół ekranu. Na nich znalazło się miejsce na logo firmy, poprawną kamerę 720p (z dobrymi, dwoma mikrofonami) oraz czujnik światła. Ten ostatni momentami reaguje zbyt agresywnie i często zmienia jasność panelu — na szczęście w sposób płynny.

Do klawiatury kompletnie nie mogę się przyczepić. Trochę czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do rozstawu i skoku klawiszy, ale na dłuższą metę mogę uznać je za wygodne. Oczywiście z wyjątkiem przycisków kierunkowych, które ze złączonym góra/dół potrafią irytować. Nawet w pracy biurowej niezastąpione są osobne klawisze, o takiej samej wielkości. Za to nie zabrakło dwustopniowego podświetlenia. Dodatkowym przyciskiem jest włącznik, który zintegrowany jest z czytnikiem linii papilarnych — działa on bez zarzutu.

Na koniec touchpad, który naprawdę nie przemawia do mnie. Jest śliski i działa topornie. Nie pomaga ingerencja w ustawienia — po prostu jego wyczucie jest ciężkie. Nie pomaga też trudne zlokalizowanie poszczególnych przycisków funkcyjnych, co prowadzi do tego, że wielokrotnie musimy szukać lewego klawisza, zanim pojawi się jakakolwiek reakcja. O zaznaczaniu i przeciąganiu wielu elementów przez cały pulpit wolałbym zapomnieć. Tę sytuację zdecydowanie ratuje dotykowy ekran.

Z pozostałych elementów obudowy można wyróżnić jeszcze głośniki, które wraz z technologią Dolby Atmos są najzwyczajniej w świecie odpowiednie. Oglądanie filmów nie irytuje, choć o niskich tonach zapomnijcie. Tak samo wygląda sytuacja z muzyką — scena jest stosunkowo szeroka, ale bez basu. Samo natężenie dźwięku niespecjalnie się wyróżnia. Od strony głośników wyróżniają się też nóżki, które są twarde i ich wpływ na zapobieganie się ślizganiu urządzenia jest znikomy. Ich zadaniem jest po prostu utrzymywanie laptopa na odpowiednim poziomie i pod odpowiednim kątem.

Na krawędziach dostrzeżemy niewiele złączy. Po lewej stronie pojawia się USB-C, dioda informująca o zasilaniu i gniazdo słuchawkowe. Po drugiej stronie znajdziemy dodatkowe USB-C, ale tylko pierwsze gniazdo może służyć do ładowania. Z kolei drugie jako jedyne obsługuje DisplayPort. O tym drugim szczególnie trzeba pamiętać, bo nie jest to oznaczone na obudowie.

Specyfikacja techniczna i cena Huawei Matebook 13

Huawei Matebook 13 oferowany jest w kilku wersjach, które różnią się od siebie procesorem (z układem graficznym), panelem dotykowym (dostępny tylko z i7) i dyskiem SSD. Ceny zależnie od wyposażenia rozpoczynają się od 3899 złotych, a kończą na 5299 złotych. Specyfikacja Matebook 13 na papierze prezentuje się następująco:

  • 13-calowy wyświetlacz IPS (4:3, 2160×1440, 200 ppi, kąt widzenia 178 stopni, 70,8% NTSC, 100% sRGB, jasność do 300 nitów)
  • procesor:
    • Intel Core i5-8265U
    • Intel Core i7-8565U
  • układ graficzny:
    • zintegrowany Intel UHD Graphics 620
    • Nvidia GeForce MX150 z 2 GB GDDR5
  • 8 GB RAM (LPDDR3 2133 MHz)
  • 256 GB SSD lub 512 GB SSD (PCI-e x4 – Western Digital WDC PC SN720 SDAPNTW-512G-1027)
  • akumulator o pojemności 41,8 Wh
  • Bluetooth 5, WIFi 802.11 ac (z 2×2 MIMO)
  • wymiary: 286 x 211 x 14,9 mm
  • waga: 1,3 kg
  • Windows 10 Home

Testowany egzemplarz został wyposażony w najmocniejsze podzespoły. Zacznijmy od wady, czyli pamięci operacyjnej. Ta jest wlutowana w płytę główną, więc o rozszerzeniu można zapomnieć. Dlatego tym bardziej szkoda, że Huawei nie zdecydował się na nowszą technologię, która mogłaby też pomóc obniżyć zużycie energii. Niektórzy też oczekiwaliby 16 GB RAM w topowej odsłonie. Na plus za to zastosowanie grafiki MX150 w jej najmocniejszym wydaniu z zasilaniem 25 W. To zdecydowanie wyróżnia Matebooka 13 – większość konkurentów stawia na zintegrowaną jednostkę od Intela lub ten sam układ od Nvidii, ale w ograniczonej wersji do 10 W.

Wyświetlacz

Wspomniałem już przy okazji budowy, że błyszcząca matryca nie jest najlepsza. Wygląda dobrze, jak jest czysta, ale dodatkowo w obsłudze poza biurem czy domem jest uciążliwa. Nie pomaga w tym też graniczna jasność 300 nitów, która w słoneczne dni okazuje się niewystarczająca. Niemniej sam ekran jest dobry. Prezentowane kolory są naturalne i ciężko im cokolwiek złego zarzucić. Podobnie wygląda sytuacja z kontrastem i kątami widzenia.

Tak, jak to miało miejsce w przypadku Matebooka D, tak i teraz muszę stwierdzić, że nie jest to najlepszy ekran dla grafików, ale do pracy biurowej w zupełności wystarcza. W filmach mogą drażnić czarne pasy, bo pamiętajmy, że to panel o proporcjach 3:2. Te świetnie się sprawdzają w przeglądaniu stron internetowych czy też pisaniu dokumentów. W przypadku filmów 16:9 wspomniane pasy są do przeżycia, ale jeśli mamy do czynienia z nagraniem 21:9, to uzyskujemy sporo czarnej przestrzeni.

Akumulator

Huawei nie postawił w Matebooku 13 na ogromny akumulator. Dlatego też nie należy spodziewać się rewelacyjnych wyników w długim działaniu. W codziennej pracy, gdy skupiałem się na przeglądaniu stron internetowych i YouTubie laptop wytrzymywał mi około 8 godzin. W momencie, gdy oglądałem filmy na Netflixie (4K, zewnętrzny wyświetlacz), to czas ten skracał się do około 4,5 godziny. Praca na pełnych obrotach? Na tyle, jak dalece jest to możliwe bez zewnętrznego zasilania, to jesteśmy w stanie przetrwać niecałe 2,5 godziny. Warto pamiętać, że w takim zestawieniu układ graficzny ma podcinane skrzydła. Na szczęście nie tyczy się to procesora. Z kolei ładowanie do pełna, gdy nie obciążamy komputera, trwa około 1,5 godziny. Problem pojawia się, gdy chcemy jednocześnie grać. Wtedy zasilacz o mocy 65 W jest najzwyczajniej niewystarczający. Innymi słowy, laptop jedynie wolniej się rozładowuje podczas dużego obciążenia.

Oprogramowanie i wydajność

Na dzień dobry otrzymujemy Windows 10 w wersji Home. Huawei od siebie dodaje swoje oprogramowanie do zarządzania komputerem. Pozwala nam ono między innymi na aktualizowanie sterowników i dbanie o dobrą kondycję urządzenia. W ramach ikony w trayu możemy analizować wykorzystanie procesora czy też wykonać szybki zrzut ekranu (lub jego wycinka), uruchomić kalkulator, notatnik i powiązać się z telefonem komórkowym. Ostatni punkt wiąże się z instalacją na smartfonie Huawei Browser.

Huawei Share 3.0 z One Hop

Jedną z nowości wprowadzonych między innymi do Matebooka 13 jest One Hop, stanowiące część systemu Huawei Share. W skrócie — poprzez przyłożenie telefonu do zaznaczonego pola możemy błyskawicznie przesłać aktualnie wyświetlane na nim zdjęcie, film, jak i różnorakie pliki. Niestety, o ile to rozwiązanie faktycznie działa błyskawicznie, to jest ograniczone do wybranych modeli Huawei. Cóż, firma ewidentnie chce stworzyć własny ekosystem.

Tymczasem wracając do samej wydajności Matebooka 13, trzeba oddać Huawei, że stworzył jednego z najwydajniejszych ultrabooków. Mocny procesor zestawiony z wyjątkowym, jak na tę klasę, układem graficznym pozwala na stosunkowo wiele. Szczególnie że thermal throttling jest praktycznie niezauważalny. Możliwości jednostki graficznej pozwalają na zdecydowanie więcej niż konkurencja, ale to nie oznacza, że mamy do czynienia z laptopem dla graczy. Wyjątkiem są ci, którzy grają od święta w niekoniecznie najnowsze tytuły. W końcu nawet Wiedźmin 3 na średnich ustawieniach jest w stanie utrzymywać ponad 30 klatek na sekundę. Mimo wszystko wtedy nie tylko słychać dwa wentylatory, ale też czuć rosnącą temperaturę, szczególnie w górnej części klawiatury.

Huawei Matebook 13 recenzja — podsumowanie

Początkowo Matebook 13 wydawał mi się laptopem nie do końca dopracowanym. Głównie przez to, że touchpad mnie od siebie odrzucał, co w przypadku ultrabooków jest istotną wadą. Jednak po przyzwyczajeniu się do jego bolączek i wykorzystaniu dotykowego ekranu można docenić wiele plusów tego produktu. Przede wszystkim jest nim sama budowa, która jest solidna, a zarazem lekka i poręczna. Duży wpływ na to mają małe ramki wokół matrycy. Zadowoleni będą też odbiorcy, którzy oczekują czegoś więcej od samej wydajności, aby od czasu do czasu odświeżyć swoją kolekcję gier bez zwracania szczególnej uwagi na ustawienia jakości. Niestety, ale w ogólnej ocenie nie pomaga też cena zbliżająca się do 5300 złotych. To naprawdę wiele i w tej kwocie oczekiwałoby się na przykład większej pamięci operacyjnej. Na końcu nie mogę zapomnieć o współpracy ze smartfonami Huawei — One Hop jest naprawdę świetnym narzędziem, które pozwala w pełni zapomnieć o kablu, bez żadnych, dodatkowych aplikacji.

8,2/10
  • Budowa 8
  • Specyfikacja techniczna 9
  • Wyświetlacz 8
  • Akumulator 7
  • Oprogramowanie 9
  • Wydajność 8

Motyw