[Recenzja] HTC U12 Life – świetny pomysł, ale jak z wykonaniem?

9 minut czytania

Zalety

  • System
  • Optymalizacja
  • Akumulator

Wady

  • Plastikowa obudowa

W tym roku nie ujrzeliśmy zbyt wielu nowych modeli HTC. Firma rok zaczęła od prezentacji serii Desire 12, która miała zamiar połączyć niską cenę z wyświetlaczami o nowych proporcjach, ale najlepiej zostawić te urządzenia z boku. Później pojawił się U12+, czyli flagowiec z krwi i kości, któremu naprawdę mocno kibicowałem. Jednak po recenzji nie mogę powiedzieć, że jest to model bez wad. Firma zamyka rok U12 Life, który jest przedmiotem dzisiejszej recenzji, ale nie można zapomnieć też o HTC Exodus 1, któremu nie jest obcy blockchain. Niemniej to ciekawostka, a tymczasem skupmy się na U12 Life, który ma stanowić idealny kompromis pomiędzy flagowymi propozycjami a tymi z najniższej półki.

Zestaw

HTC rozpieściło mnie zestawem, który oferuje razem z U12+. W przypadku U12 Life już tak dobrze nie jest, choć jest to wciąż zrozumiałe. Przy zakupie smartfona otrzymujemy modułową ładowarkę z zasilaczem o mocy 10 W, jak i przewodowe słuchawki z pilotem. Te ostatnie to tak zwane „pchełki” (douszne), które jakością nie rzucają na kolana. Niemniej lepiej, żeby były, a nieraz przydadzą się w awaryjnych sytuacjach.

Budowa

Zacznijmy nietypowo, bo od wady. HTC postawiło na tworzywo sztuczne w połyskliwej odsłonie. U12 Life zawitał do mnie już z rysami i wątpię, żeby ktoś zrobił je specjalnie. Plastik, z którego wykonany jest testowany smartfon, jest po prostu niskiej jakości. Miękki i do tego trzeszczy bez używania nadmiernej siły. To mnie zabolało, jak dotknąłem tę nieźle zaprojektowaną obudowę. Oczywiście ślady po palcach też zostają. Wygląd może się podobać — jeszcze przed premierą, gdy pojawiły się pierwsze plotki o połączeniu wizji Pixeli i iPhone’ów, uważałem to za ciekawe połączenie, a na żywo robi jeszcze lepsze wrażenie. W dotyku, oprócz wspomnianego trzeszczenia, też nie jest źle. Widoczne prążki są wypukłe i ułatwiają chwyt.

Aparat minimalnie wystaje ponad obudowę, ale to akurat może uchronić połyskliwą powierzchnię przed dodatkowymi zarysowaniami. Ok, ale czas na zalety — wspomniałem już o prążkach, więc dodajmy fizyczne przyciski. Te są świetnie wyczuwalne, włącznie z wyraźnie zaakcentowanym klawiszem blokady. Ich ułożenie jest odpowiednie i nie sprawia najmniejszych problemów, co też przekłada się na ogólne, pozytywne odczucie w kwestii komfortu trzymania U12 Life w jednej dłoni.

Front skrywa duży wyświetlacz, ale bez żadnych wycięć, choć z delikatnie zaokrąglonymi rogami. To dla wielu może być zaleta. Pod ekranem nic nie znajdziemy, bo wszystko ulokowano nad nim. Oprócz podstawowych czujników znalazło się miejsce na diodę powiadomień, przeciętny aparat oraz kolejną diodę, ale tym razem do doświetlania zdjęć. Głośnik do rozmów stanowi też część stereo zestawu multimedialnego. Jakość jest w pełni poprawna.

Charakterystyczny tył to wspomniane już, świetne prążki, również wspomniany wystający aparat oraz czytnik linii papilarnych, który nie sprawia żadnych problemów. Patrząc na testowanego smartfona z tej strony, aż chciałoby się, aby HTC postawiło na aluminium bez rezygnowania z wyjątkowych wycięć.

Na poszczególnych krawędziach znajdziemy takie elementy, jak:

  • góra — gniazdo słuchawkowe, dodatkowy mikrofon
  • dół — główny głośnik, złącze USB-C oraz podstawowy mikrofon
  • lewa strona — tacka na karty SIM i MicroSD
  • prawa strona — fizyczne klawisze

Cieszę się, że HTC nie zrezygnowało z gniazda słuchawkowego, choć lepiej by było, gdyby znalazło się ono na dolnej krawędzi. Jakość dźwięku, która płynie z tego źródła nie rzuca na kolana — szczególnie gdy przypomnę sobie, jak dobrze „gra” U12+. Zabrakło też wzmianki o BoomSound w głośnikach, choć dobrze, że pojawia się stereo. Jakość nie powala na kolana, ale konkurencja pod tym względem nie jest wcale lepsza. Niemniej warto pamiętać, że główny głośnik bardzo łatwo zasłonić, ale wtedy — w przypadku połączeń przychodzących — usłyszymy dźwięk z drugiego.

Specyfikacja techniczna i cena HTC U12 Life

HTC zmieniło swoje podejście, co do odmian Life w swoim portfolio. U11 Life był smartfonem z Android One, ale następca na nowo otwiera serię. W testowanym egzemplarzu nie znajdziemy już czystego oprogramowania, co dla niektórych może być zaletą. Szczególnie że przynależność do wspomnianej rodziny nie oznacza niesamowicie szybkich aktualizacji. Jednak, co skrywa się we wnętrzu U12 Life? Smartfon za niecałe 1500 złotych oferuje następującą specyfikację techniczną:

  • 6-calowy wyświetlacz FullHD+ IPS LCD (18:9, 2160×1080, 402 ppi, 77,7% wypełnienia frontu)
  • układ Snapdragon 636
  • GPU: Adreno 509
  • 4 GB RAM
  • 64 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicroSD do 512 GB)
  • aparaty:
    • przód: 13 MPx (f/2.0) + LED
    • tył: 16 MPx (f/2.0, PDAF) + 5 MPx (czujnik głębi)
  • akumulator o pojemności 3600 mAh
  • USB-C, Bluetooth 5, czytnik linii papilarnych, NFC, hybrydowy Dual SIM (dual stand-by)
  • Android 8.1 Oreo (HTC Sense)
  • wymiary: 158,5 x 75,4 x 8,3 mm
  • waga: 175 g

Powyższe dane prezentują się dobrze, po prostu. Niewątpliwie cena mogłaby być niższa, aczkolwiek HTC wyjątkowo łączy to, co potrzebne bez żadnych udziwnień. Tak naprawdę na pierwszy rzut oka niczego w tej specyfikacji nie brakuje.

Wyświetlacz

Odkąd pamiętam, HTC w przypadku wyświetlaczy wypadało dobrze. Nigdy nie wyznaczali topowej pozycji, ale też nie byli na samym dnie. Z drugiej strony firma jest wierna wyświetlaczom LCD — AMOLED zdaje się im straszny. Taka sytuacja ma zalety, bo panele Super LCD są jednymi z najlepszych w swojej klasie. Jednak ta marka nie pojawia się w przypadku U12 Life. Tak naprawdę HTC w ogóle nie zaznacza z jakim typem wyświetlacza mamy do czynienia. Niemniej jest to LCD, co potwierdza brak głębokiej czerni.

Co prawda szarość nie rzuca się w oczy, co już pokazuje kunszt w przypadku LCD, ale fani AMOLED z pewnością będą zwiedzeni. Usatysfakcjonowani mogą być ci, którzy szukają możliwie najlepszego odwzorowania barw, bo pod tym względem U12 Life wypada dobrze. Również pod względem jasności nie ma tragedii — w nocy ekran nie razi, a w słoneczne dni jest czytelny. Na deser z poziomu ustawień możemy regulować temperaturę barw.

Akumulator

Nie przypominam sobie, żeby HTC kiedykolwiek brylowało w kwestii wydajności akumulatorów. Jednak U12 Life wypada naprawdę dobrze. Nie jest to klasa światowa, ale do codziennego użytkowania jest aż nadto. W trakcie „zwyczajnego” dnia, kiedy skupiałem się wyłącznie na prostych zadaniach — Chrome, YouTube, social media — smartfon bez problemu wytrzymywał od rana (7:00) do wieczora (22:00) i wciąż nie wołał po ładowarkę. Pozostawał z około 35% naładowania akumulatora według wskazań systemu. To przełożyło się na około 9 godzin pracy wyświetlacza. Jeśli zechcemy sprawdzić pełną moc obliczeniową urządzenia, to czas ten skraca się do około 5 godzin, co wciąż jest świetnym wynikiem. Regeneracja ogniwa za pomocą dołączonego do zestawu zasilacza (5 V, 2 A, 10 W) trochę trwa — potrzeba ponad 2 godziny, aby ujrzeć 100%.

Aparat

Aplikacja aparatu kompletnie nie jest przeładowana, co zawsze uznaję za zaletę. Cieszę się, że producenci nie narzucają wielu przycisków, które tak naprawdę nie wiadomo, co robią. W przypadku U12 Life nie ma na co narzekać, choć próżno szukać trybu manualnego. Przełączników jest niezwykle mało, więc przejdźmy do konkretów. Smartfon obsługuje najpopularniejsze rozdzielczości, jeśli chodzi o filmy — włącznie z 4K, którego brakowało w niedawno testowanym przeze mnie Huawei Mate 20 Lite. Jednak to wszystko teoria — przejdźmy do praktyki.

Rezultaty są… przeciętne. Aparat sam w sobie robi ładne zdjęcia i kręci dobre jakościowo filmy, ale nie spodziewajmy się cudów. Potrzeba dobrego oświetlenia, aby to stwierdzić. Jeśli światła brakuje, to na wierzch wychodzą szumy. Bardzo rzadko zwracam uwagę na tryb HDR, bo w większości smartfonów jest on po prostu poprawny lub nieznaczący. W przypadku U12 Life jest on… Przepraszam za kolokwializm, ale jest on po prostu upierdliwy. Przede wszystkim nie ma jego automatycznego ustawienia, więc sami musimy wskazać, że ta fotografia będzie wykonana z rozszerzonym zakresem tonalnym, ale czas jej wykonywania drastycznie wzrasta. Wtedy łatwo o rozmazane zdjęcie. Tak naprawdę łatwo też o nie, jeśli chcemy zrobić coś à la makro. Jaki jeszcze jest problem z HDR? Często się gubi i prześwietla obraz. W przypadku filmów duże znaczenie ma — ponownie — światło, ale byłem pod wrażeniem stabilizacji, jak i przełączania ostrości między dalą i bliżą. Na koniec efekt bokeh — jest i bardzo łatwo go uzyskać, ale samo rozmycie nie powala na kolana, co dla niektórych może być akurat zaletą.

Oprogramowanie i wydajność

Koniec z Android One, seria Life wita Sense UI. Oczywiście, żeby nie było, U11 Life też znał nakładkę HTC, ale wyłącznie w Stanach Zjednoczonych. Teraz nie spotkamy takiego rozróżnienia i niezależnie od regionu wszystkie modele prezentują tajwańską wizję Androida. Czy to źle? Ja z pewnością nie narzekałem na dodatki w U12 Life. Sense UI nie zmienia aż nadto Robocika, a dodaje ciekawe nowości. Niektórym do gustu może przypaść Blinkfeed, czyli centrum informacji, a innym sam design. Zbyt wielu dodatków nie znajdziemy w testowanym smartfonie — tak naprawdę tylko aplikacja Boost+, zarządzająca wydajnością urządzenia pojawiła się na pokładzie. Podobnie, jak kilka niepotrzebnie preinstalowanych tytułów, ale je można przeboleć.

Sam system pod nakładką HTC to Android 8.1 Oreo. Na Pie należy poczekać, ale obecne oprogramowanie dobrze radzi sobie z działaniami użytkownika. Byłem pozytywnie zaskoczony, że Snapdragon 636 nie gubi się przy trudniejszych zadaniach, a 4 GB RAM potrafi utrzymać kilka aplikacji w tle — nawet tych nieco cięższych pokroju bardziej zaawansowanych gier. Oczywiście z najbardziej wymagającymi tytułami smartfon może mieć problemy, ale to już domena tej klasy urządzeń.

HTC U12 Life – recenzja Android.com.pl
Infogram

Im wyższy wynik, tym lepszy. Brak wyniku (0) oznacza niemożliwość wykonania testu z przyczyn losowych, na przykład zawieszający się program.

HTC U12 Life recenzja – podsumowanie

Z HTC U12 Life miło spędziłem czas. Była to niewątpliwie dobra odskocznia dla zdominowanej w tej klasie chińskiej konkurencji. Bardzo doceniłem tajwański produkt za wygląd i brak nadmiernego kombinowania w nim — nie ujrzymy żadnego wycięcia w wyświetlaczu, gniazdo słuchawkowe nie uciekło, a same przyciski nie zostały zminimalizowane. Oczywiście na wierzch też wychodzi wada w postaci plastikowych materiałów, które skrzypią i się rysują. To tak naprawdę największy problem recenzowanego urządzenia. Cała reszta jest poprawna lub ponadprzeciętna, ale nie jakość materiałów. Jednak jeśli to Wam nie przeszkadza, to U12 Life świetnie leży w dłoni, prezentuje obraz na dobrym ekranie i bardzo długo pracuje bez zewnętrznego zasilania. W przypadku aparatu po prostu nie trzeba być wymagającym. Czy jest to warte 1500 złotych? Trochę bym się jeszcze potargował.

6,7/10
  • Zestaw 7
  • Budowa 6
  • Specyfikacja techniczna 7

Motyw